Stało się. Premier myślał o niedzieli, a w sobotę... Został komisarzem Warszawy. Będzie musiał oddać swój mandat poselski, zniknąć z telewizji i mediów, także liczyć na cud w postaci jesiennej wygranej w wyborach prezydenckich stolicy. A wygrać nie będzie łatwo, jak się pochodzi z Gorzowa. Ale tak się płaci za tajemne rozmowy z opozycją za plecami szefa.
Teraz ster w swoje ręce przejął Jarosław Kaczyński. I chociaż zapowiada kontynuację w sferze ekonomii i gospodarki, chociaż mówi o reformach i uzdrawianiu państwa - to ja specjalnie przekonany do tych obietnic nie jestem. Na ministra finansów wybrano osobę niezbyt wyrazistą, o interwencjonistycznych zapatrywaniach, młodą i niedoświadczoną.
W dodatku to ekonometryk i finansista, czyli osoba głównie ekstrapolująca trendy, bez wizji i kreatywności potrzebnej do przeprowadzenia reform. Dla mnie kandydatura Stanisława Kluzy oznacza efektywną optymalizację już istniejącego modelu gospodarki solidarnej, w ramach jej sztywnych założeń rodem z socjalizmu.
Obniżki podatków będą symboliczne, w iluś procentach zbieżne a polityką Zyty Gilowskiej, ale nie za wszelką cenę. Za to na 100 proc. mamy podwyżki podatków pośrednich (akcyzy) i to już od września 2006 roku. Dalej będą utrzymywane monopole w strategicznych branżach surowcowo-energetycznych, co wiąże się z kolejnymi znaczącymi podwyżkami cen gazu i energii elektrycznej.
Rekonstrukcja rządu doprowadzi do zmiany kursu na lewo. Sygnał dał już wcześniej prezydent Lech Kaczyński na spotkaniu z wyborcami. Dopóki światowa koniunktura będzie korzystna, dopóty jakoś będzie udawało się sklecać kolejne budżety z 30 miliardowym deficytem. Ale ostatnio rosnące stopy procentowe na świecie, a także podwyżki podatków np. w Niemczech, sygnalizują czas nadejścia ochłodzenia koniunktury.
A my nie jesteśmy na to przygotowani, bo nie zreformowaliśmy w żadnej mierze finansów. Jedynym rozwiązaniem będzie wówczas wyprzedaż prywatyzacyjna pozostałego majątku. Tylko, że w czasie dołku cyklu koniunkturalnego sprzedaje się firmy znacznie taniej niż podczas górki. A przecież bomba demograficzna cały czas tyka.
Na koniec zagadka: ile będzie kosztować 1 marca 2007 roku litr benzyny, oleju opałowego, oleju napędowego, metr sześcienny gazu ziemnego, gazu LPG, kilowatogodzina energii elektrycznej? I proszę mi jeszcze wytłumaczyć, czemu oficjalna inflacja będzie notowana dalej poniżej 2 proc.