Sanders dodała, że odejście Bannona z Białego Domu następuje w piątek "za obopólną zgodą" tego współautora sukcesu wyborczego Donalda Trumpa oraz nowego szefa kancelarii prezydenta Johna Kelly'ego. Kelly, emerytowany generał piechoty morskiej, był uprzednio szefem resortu bezpieczeństwa kraju.
Zdaniem dziennikarzy konserwatywnego portalu The Hill Bannon jest kolejną ofiarą "czystki", jaką John Kelly przeprowadza w Zachodnim Skrzydle (West Wing) Białego Domu, gdzie mieszczą się biura najważniejszych doradców prezydenta.
Zachodnie Skrzydło od wielu tygodni było miejscem podejrzewanym o większość przecieków do mediów poufnych informacji rządowych i terenem wojny podjazdowej pomiędzy ideologiczną, populistyczną frakcją Bannona a bardziej pragmatycznymi doradcami prezydenta, takimi jak jego zięć Jared Kushner czy doradca ds. bezpieczeństwa narodowego gen. H.R. McMaster.
Zdaniem mediów powołanie Kelly'ego na nowego szefa kancelarii prezydenta wzmocniło frakcję pragmatyków w Białym Domu i przypieczętowało los głównego ideologa populistycznej frakcji, jakim był Bannon.
Mimo licznych spekulacji, które od tygodni koncentrowały się bardziej na tym, kiedy prezydent pozbędzie się Bannona, niż na tym, czy to zrobi, Donald Trump jeszcze kilka dni temu bronił swojego głównego stratega politycznego jako "dobrego człowieka i przyjaciela".
Jednak we wtorek Trump, zirytowany pytaniami dziennikarzy, nie udzielił zdecydowanej odpowiedzi, czy Bannon zachowa stanowisko strategicznego doradcy Białego Domu. "Nie wiem, nie wiem. Zobaczymy co się stanie" - powiedział.
To prezydenckie "zobaczymy, co się stanie" zdaniem dziennikarzy zabrzmiało złowróżbnie dla Bannona.
Odejścia Bannona domagali się sojusznicy gen. McMastera, który w ostatnich tygodniach był celem bezprecedensowych ataków sojuszników Bannona z portalu Breitbart. Ataki te nastąpiły po tym, gdy podczas "czystki w Radzie Bezpieczeństwa Narodowego" McMaster zwolnił z Rady trzech protegowanych Bannona.
Nawoływania do zwolnienia Bannona - w przeszłości szefa prawicowego portalu Breitbart, organu tzw. alt right (alternatywnej prawicy przeciwnej establishmentowi GOP), nasiliły się po rasistowskich zamieszkach w Charlottesville podczas ubiegłego weekendu.
Zdaniem krytyków Bannona, który często jest identyfikowany jako sojusznik białych supremacjonistów, to on spowodował spóźnioną, ambiwalentną reakcję prezydenta na te zamieszki, aby nie antagonizować białych nacjonalistów, którzy stanowią istotny element elektoratu Trumpa.
Podczas rozmowy z dziennikarzami we wtorek Trump twierdził, że "w ogóle nie dyskutował tej sprawy (swojej reakcji na zamieszki w Charlottesville) z Bannonem".
Z Waszyngtonu Tadeusz Zachurski