Według niego, współodpowiedzialni za to, co się stało, są były prezes Związku Polaków Tadeusz Kruczkowski i jego zwolennicy. Andrzej Stelmachowski zarzuca im donosicielstwo do władz Białorusi,w tym prokuratury, na członków nowego zarządu oraz niektórych pracowników polonijnej organizacji. Grupa zwolenników odwołanego na zjeździe prezesa Kruczkowskiego miała między innymi pisać listy do władz w Mińsku z żądaniem unieważnienia zjazdu. Nowy zarząd organizacji miał być nękany, a jego prezes Andżelika Borys była bezustannie przesłuchiwana przez organa prokuratury i władze administracyjne. "Wreszcie Ministerstwo Sprawiedliwości Białorusi, działając jako organ nadzorczy nad stowarzyszeniami, postanowiło unieważnić zjazd" - wyjaśnia w oświadczeniu profesor Stelmachowski.
(więcej):
Wskazuje on, że konflikt w łonie Związku trwał od dłuższego czasu, przy czym władze Białorusi nie pozostawały neutralne. Już przed marcowym zjazdem w Grodnie wywierano nacisk na delegatów, namawiając ich do głosowania na dotychczasowego prezesa Tadeusza Kruczkowskiego bądź do nieobecności na zjeździe. Potem usiłowano unieważnienić wyniki zjazdu, który nie przebiegł po myśli białoruskich władz - pisze Andrzej Stelmachowski.