Trzy tygodnie po terminie (1 stycznia), w którym można było uruchomić proces wykorzystywania przez Polskę miliardowych funduszy dla uboższych regionów UE, Polska wciąż nie jest do tego gotowa - martwią się urzędnicy Komisji Europejskiej.
Zasadniczą przyczyną opóźnienia jest brak ustawy o zamówieniach publicznych wprowadzającej unijne standardy rozpisywania przetargów i zrównującej firmy unijne z polskimi w dostępie do kontraktów. "Projekt ustawy utkwił w Sejmie i podobno zgłoszono do niego czterysta poprawek" - powiedział jeden z eurokratów.
Dyplomaci unijni twierdzą, że większym zagrożeniem dla Polski od potencjalnej utraty funduszy jest utrata... twarzy. "To z pewnością nie umacnia waszej pozycji zarówno w targach o pieniądze, jak i we wszelkich sporach toczących się w tej chwili w Unii" - powiedział PAP jeden z dyplomatów.
Do tego dochodzą zaległości w wykorzystaniu środków przyznanych Polsce w ramach programu pomocowego PHARE na rok 2001. Na niecały miesiąc przed ostatecznym terminem (15 lutego) wygląda na to, że konkretnego przeznaczania nie znajdą "dziesiątki milionów euro" - niepokoi się cytowany urzędnik.
Właściwie nie ma powodu, bo to nie jemu grozi utrata funduszy. Ale Komisja Europejska właśnie przygotowuje propozycje planów budżetowych dla UE na lata 2007-2013 hojniejsze niż chciałyby Niemcy, Francja, Wielka Brytania, Holandia, Austria i Szwecja.
"Jeżeli potencjalnie największy beneficjent funduszy strukturalnych i spójności, którym powinna być Polska w drugiej połowie tego dziesięciolecia, lekceważy je sobie już na starcie, Komisji będzie bardzo trudno znaleźć argumenty przemawiające za ambitnym pakietem finansowym" - tłumaczy eurokrata.
Jego zdaniem, stan przygotowań Polski do wykorzystania funduszy strukturalnych i spójności nie jest zły, w każdym razie znacznie lepszy niż do rozdziału dopłat dla rolników (z tym że na to jest jeszcze czas do maja). Ale sytuacja ustawy o zamówieniach publicznych rodzi podejrzenia, że "rozmaite lobby" skutecznie bronią swojego uprzywilejowanego dostępu do tych zamówień przed lepszymi ofertami konkurentów, być może nie tylko unijnych - komentują źródła unijne.
Z kolei eurokraci zajmujący się sprawami konkurencji wskazują, że innym poważnym problemem jest niedotrzymanie przez Polskę terminu nadesłania do końca 2003 roku dokładnej informacji o pomocy państwa, przyznanej w ramach restrukturyzacji hutnictwa poszczególnym spółkom, zwłaszcza Polskim Hutom Stali.
Jeszcze 17 grudnia polski rząd obiecywał, że 23 grudnia podejmie ostateczną decyzję w tej sprawie i prześle listę pomocy do Brukseli. Polska tłumaczyła swoje problemy przeciągającymi się rozmowami o warunkach prywatyzacji PHS. "Gdyby lista nadeszła w najbliższych dniach, zapewne nie byłoby za późno, ale nie można wykluczyć, że część państw członkowskich powie - Polska nie dotrzymała warunków i jej huty nie powinny już dostać ani jednego euro więcej" - ostrzegł jeden z urzędników.
W liście z 25 listopada komisarz ds. rozszerzenia Guenter Verheugen pisał do premiera Leszka Millera o "wyraźnych sygnałach, że sukces restrukturyzacji polskiego hutnictwa jest zagrożony, ponieważ Polska nie trzyma się w pełni ram uzgodnionych w negocjacjach członkowskich".
"Jeśli chodzi o spółki objęte programem restrukturyzacji, jesteśmy zaniepokojeni, że nie została jeszcze przyznana niezbędna pomoc państwa w restrukturyzacji tych spółek, zważywszy że uzgodniony ostateczny termin przyznania tej pomocy upływa z końcem roku" - napisał Verheugen w końcu listopada.