Wiceprzewodniczący związku zawodowego, który reprezentuje w Strefie pracowników administracji, Ihab al-Nahal obarczył odpowiedzialnością za sytuację strajkujących palestyńskiego prezydenta Mahmuda Abbasa oraz palestyński rząd porozumienia narodowego premiera Ramiego Hamdallaha.
W kwietniu ubiegłego roku Hamas i Organizacja Wyzwolenia Palestyny (OWP) lojalna wobec Abbasa zawarły ugodę w sprawie powołania wspólnego rządu porozumienia składającego się z technokratów. Jednak nie zdołały przełamać głębokiego wewnętrznego podziału między Hamasem a OWP ani utorować drogi do przeprowadzenia wyborów, co miało być głównym celem tego gabinetu.
W 2007 roku Hamas, stwarzając przemocą fakty dokonane, po kilkutygodniowej próbie sił ze świeckim Fatahem przejął kontrolę nad Strefą Gazy. Od tego czasu Hamas mianował 45 000 urzędników i innych osób do sprawowania funkcji publicznych na terytorium zamieszkanym przez półtora miliona ludzi. Wypłacał im uposażenia do czasu powołania wspólnej z Fatahem władzy wykonawczej.
Wstrzymanie wypłat uposażeń stało się jedną z podstawowych przeszkód na drodze do pojednania dwóch rywalizujących o władzę palestyńskich ugrupowań politycznych i powołania nowego gabinetu - rządu jedności narodowej.
Strajk urzędników w Gazie zbiegł się w czasie z kilkoma strajkami na Zachodnim Brzegu. Rozpoczęły się 10 lutego, a zorganizowały je związki nauczycieli.
Jak podaje w czwartek portal "Falesteen" (Palestyna), tysiące nauczycieli przybyły do Ramallah, siedziby władz Zachodniego Brzegu, aby domagać się podczas demonstracji podwyżek płac, polepszenia warunków życia i spełnienia złożonych jeszcze ma początku 2013 roku przez władze palestyńskie obietnic poprawy warunków życia Palestyńczyków.