"Solidarność" chce wejść w spór zbiorowy z Biedronką - dowiedział się WP money. Według związkowców sieć oferuje zbyt niskie wynagrodzenia, nie chce prowadzić ze związkowcami dialogu, a pracownicy są przeciążeni nadmiarem obowiązków. Biedronka twierdzi, że - mimo licznych spotkań ze związkowcami - dotąd nikt jej o takim rozwiązaniu nie informował. Kasjerzy już planują strajk. 2 maja chcą brać urlopy na żądanie.
- Chcemy wejść w spór zbiorowy. Jego wprowadzenie możliwe byłoby w tym lub przyszłym miesiącu. Mamy już dość pijarowskich sztuczek i zwodzenia nas podwyżkami, których tak naprawdę nie ma - mówi WP money Piotr Adamczak, szef NSZZ "Solidarność" w Biedronce.
Innym organizacjom związkowym ten pomysł się podoba.
- To kwestia dogadania się z "Solidarnością", ale jesteśmy na tak. Widzimy sporo powodów, by w ten sposób zaprotestować - mówi nam Rafał Nitkowski z Sierpnia'80.
- Oczywiście popieramy działania "Solidarności", gdyż jako związek jesteśmy ponad podziałami w sprawach istotnych dla pracowników - odpowiada Robert Jacyno z "Solidarności'80".
Najmniej skore do strajku są Niezależne Samorządne Związki Zawodowe Pracowników JMP S.A - "Biedronka". Ich szef, Jarosław Lewiński, twierdzi, że pierwsze raz słyszy o takiej inicjatywie, więc trudno mu się do pomysłu odnieść. A decyzje w takich sprawach w jego organizacji podejmuje się kolegialnie.
- Nie wiem jednak, czy jest sens. Część naszych postulatów zostało uwzględnionych. Biedronka jest twardym graczem w negocjacjach, ale wolimy chyba dalej rozmawiać niż stosować rozwiązania siłowe - mówi Lewiński.
Podwyżki w Biedronce. Chcą co najmniej 2 tys. zł na rękę
Czym jest spór zbiorowy? To wyrażenie sprzeciwu pracowników wobec tego co robi pracodawca i pierwszy krok do podjęcia strajku. Związkowcy będą musieli w nim przekazać swoje uwagi i postulaty, a Biedronka - rozpocząć z nimi negocjacje. Jeśli obie strony nie dojdą do porozumienia, pracownicy mogą zorganizować strajk ostrzegawczy (np. nie będą wykładać towaru na półki lub obsługiwać klientów). A jeśli i to nie pomoże, także stały protest.
Związkowcy w Biedronce mają w zasadzie te same postulaty. Podstawowy to pensja kasjera, która nie może być niższa niż 2 tys. zł na rękę plus premie. Ostatnie podwyżki "Solidarność" nazwała pijarową sztuczką, bo zamiast podnieść pensje zasadniczą, sieć z 200 do 350 zł zwiększyła dodatek za obecność w pracy. Biedronka broni się, że w ostatnim roku przysługiwała ona aż 80 proc. pracowników.
- Gdy pytaliśmy skąd taka decyzja, powiedziano nam, że to wina niepewności związanej z podatkiem handlowym oraz wprowadzeniem zakazu handlu w niedzielę - mówi Adamczak.
Twierdzi też, że sieć nie prowadzi ze związkami dialogu. Ma wprawdzie dochodzić do częstych spotkań w ramach Rady Dialogu Społecznego, ale nic z nich nie wynika. Na przykład związkowcy chcą, by pracownikom zatrudnionym już kilka lat, którzy związali się z firmą, przysługiwały specjalne dodatki stażowe. Dziś kasjer pracujący trzy lata dostaje tyle samo, co mający 15-letnie doświadczenie.
- Jest też olbrzymi problem z pozyskaniem pracowników. Już nawet kierownicy regionalni przychodzą do mnie i się żalą. W niektórych miejscach, szczególnie tam gdzie powstały ostatnio duże fabryki lub magazyn, ludzie masowo się zwalniają - dodaje Adamczak.
Przytakuje mu Jarosław Lewiński, który także widzi problem zbytniego obłożenia już zatrudnionych pracą z powodu małej liczby pracowników. Rafał Nitkowski dodaje, że problem dotyczy nie tylko dużych miast, ale także terenów przygranicznych.
- Ludzie zwalniają się i idą pracować w Czechach - przyznaje.
Biedronka nie słyszała o sporze zbiorowym
Związkowcy chcą też układu zbiorowego, czyli porozumienia z Biedronką, które regulowałoby kwestie negocjacji wynagrodzeń, urlopów, świadczeń socjalnych czy traktowania związków zawodowych. Piotr Adamczak mówi, że choć propozycję w tej sprawie wysłano już w 2012 r., to od pięciu lat nie udało się sprawy zamknąć. Jak mówi, to akurat problem nie tylko Biedronki, ale całego polskiego handlu.
Firma Jeronimo Martins Polska, czyli właściciel dyskontu, w odpowiedzi na nasze pytania stwierdza, że informacją o planowanym sporze zbiorowym jest zaskoczona.
- Nie mamy takich informacji – na żadnym ze spotkań z organizacjami związkowymi, które odbyły się w ciągu ostatnich miesięcy, nie informowano nas o takich planach - przekazało WP money biuro prasowe.
Biedronka tłumaczy też, że "wsłuchuje się w głosy strony społecznej i prowadzi ciągły i otwarty dialog z organizacjami związkowymi". Nie odpowiedziano na nasze pytanie, dlaczego nie udało się wypracować układu zbiorowego, ale firma zapewnia, że podpisuje umowy z każdym związkiem zawodowym.
- Pierwsze porozumienie o współpracy ze związkami zawodowymi zawarliśmy już w 2011 r. W 2015 r. podpisaliśmy trójstronne porozumienie z dwiema największymi organizacjami związkowymi – KZ NSZZ „Solidarność” i NSZZP „Biedronka”, a w 2016 r. z Komisją Międzyzakładową WZZ „Sierpień 80”. W tym roku zawarliśmy kolejne porozumienie z KZ NSZZ „Solidarność" - podaje Biedronka.
Jak tłumaczy, rozmowy dotyczą spraw związanych z BHP, a wiele uwag związkowców zostało uwzględnionych przez dyskont.
Reprezentanci strony społecznej uczestniczą w regularnych spotkaniach komisji BHP, podczas których zgłaszają swoje uwagi m.in. w odniesieniu do rozwiązań operacyjnych – wiele usprawnień zostało wprowadzonych na wniosek reprezentantów pracowników. Przedstawiciele organizacji związkowych oraz Forum Pracowniczego uczestniczą też w pracach Komisji Socjalnej. W efekcie tej współpracy powstał m.in. plan wydatkowania środków z Zakładowego Funduszu Świadczeń Socjalnych na 2017 r., który został zaakceptowany przez organizacje związkowe.
Strajk 2 maja? Pracownicy już się skrzykują
Biedronka nie odniosła się jednak do zarzutów o zbyt niskie pensje. Tymczasem w internecie pracownicy wyładowują swoją złość. Na największym forum nasza-biedronka.pl pojawił się nawet wątek strajku. Część pracowników chciałoby, by odbył się już 2 maja. Kasjerzy mieliby tego dnia nie przyjść do pracy i wziąć urlop na żądanie. To oddolna inicjatywa niezwiązana z "Solidarnością" i innymi związkami zawodowymi. Pracownicy na razie dyskutują o niej w internecie. Niektórzy są jak najbardziej za, bo nie podoba im się ostatnia podwyżka pensji. Inni - choć twierdzą, że to słuszna idea - zwracają uwagę, że mało kto by się do strajku przyłączył.
"To prawda, że z dnia na dzień jest coraz gorzej. Ludzi do pracy nie ma, tym, którzy są każą pracować po 10-12 godzin, idziesz do pracy i nie wiesz, o której wrócisz do domu... Poza tym klienci też coraz bardziej niezadowoleni, bo otwarte dwie kasy, a oni żądają trzeciej, co jest niemożliwe, bo na zmianie kierownik plus dwie kasjerki. A góra rzuci nam jakieś 150 zł brutto dodatku za obecność i nazywają to godziwą wypłatą za tę harówę" - czytamy na forum nasza-biedronka.pl.
Z informacji WP money wynika, że uzwiązkowienie w Jeronimo Martins Polska to jedynie 5 proc. w firmie, która zatrudnia ok. 60 tys. pracowników. Oznacza to, że do związków zapisało się jedynie ok. 3 tys. osób.
Biedronka to największa sieć handlowa w Polsce i jedna z trzech największych firm. Jej roczne obroty przekroczyły w 2016 r. kwotę 40 mld zł. Jej właściciel, portugalska spółka Jeronimo Martins, w zeszłym roku osiągnęła zysk netto w wysokości 593 mln euro przy obrotach na poziomie 14,6 mld euro.