Poprzedni strajk 7 listopada najwyraźniej się nie udał, skoro związki zawodowe uznały za stosowne raz jeszcze wezwać do protestu pracowników super- i hipermarketów oraz centrów handlowych.
Nawet jeżeli weźmie w nim udział więcej niż dziesięć procent, jak poprzednio, nie grozi to paraliżem sieci handlowej. Pracodawcy uciekli się bowiem do pomocy osób na co dzień pracujących w biurach i w transporcie. W tej sytuacji przywódcy największych central związkowych apelują wprost do konsumentów: nie róbcie dzisiaj zakupów.
Pracownicy ponownie domagają się odnowienia układu zbiorowego, który wygasł dwa lata temu, i przy okazji podwyżki w wysokości 85 euro miesięcznie. Pracodawcy nadal oferują wyłącznie tak zwany dodatek drożyźniany.