Dwanaście osób zostało poszkodowanych podczas poniedziałkowej demonstracji przed siedzibą JSW. Uczestniczyły w niej setki osób, doszło do starć części manifestujących z policją. Funkcjonariusze użyli m.in. gazu, armatki wodnej i broni gładkolufowej.
Aktualizacja 21:27
Wieczorem biuro prasowe Ministerstwa Skarbu Państwa przedstawiło specjalny komunikat w sprawie sytuacji w JSW. Wynika z niego, że w związku z wejściem w życie nowelizacji ustawy o funkcjonowaniu górnictwa węgla kamiennego i przejęciem nadzoru właścicielskiego nad spółkami górniczymi Minister Skarbu Państwa podjął kroki przewidziane przez kodeks spółek handlowych, w celu zwiększenia efektywności nadzoru nad Jastrzębską Spółką Węglową.
W związku z tym wystąpił do zarządu JSW z żądaniem zwołania nadzwyczajnego walnego zgromadzenia w najszybszym możliwym terminie z następującymi punktami w porządku obrad:
- - powzięcia uchwały ws. dokonania zmian w składzie rady nadzorczej,
- powzięcia uchwał w sprawie wprowadzenia zmian w statucie spółki w celu wzmocnienia bieżącego nadzoru rady nadzorczej nad sytuacją finansową spółki.
W związku z przejęciem kontroli nad JSW minister skarbu zwróci się również do rady nadzorczej o przeprowadzenie w spółce audytu.
- _ Jako przedstawiciel większościowego akcjonariusza z najwyższym niepokojem obserwujemy ostatnie wydarzenia w Jastrzębskiej Spółce Węglowej i zaostrzanie się strajku, który każdego dnia pogarsza sytuację finansową spółki. Tylko konstruktywny dialog i działania mogą ustabilizować sytuację, uratować miejsca pracy i powstrzymać narastające szkody. _
Jak przekonuje minister MSP podjęło przewidziane prawem działania, które umożliwią wzmocnienie nadzoru nad JSW. Zwołanie walnego zgromadzenia i dokonanie zmian w radzie nadzorczej wymaga jednak czasu przewidzianego przez prawo.
_ Apelujemy więc do strony związkowej o zawieszenie strajku w tym czasie, powrót do rozmów i do pracy, by nie pogarszać i tak już bardzo trudnej sytuacji spółki _- powiedział Rafał Baniak, wiceminister skarbu państwa.
Rzeczniczka Jastrzębskiej Spółki Węglowej Katarzyna Jabłońska-Bajer, poinformowała, że termin nadzwyczajnego walnego zgromadzenia akcjonariuszy nie został jeszcze wyznaczony. Przypomniała, że ogłoszenie w tej sprawie musi ukazać się minimum 26 dni wcześniej, tydzień też trwa przygotowanie dokumentów. Walne zgromadzenie może więc odbyć się za około miesiąc.
Kto sprowokował zadymę?
W poniedziałek po południu policjanci mieli informacje o sześciu poszkodowanych funkcjonariuszach i sześciu manifestujących, którym udzielono pomocy. Jak zaznaczył rzecznik śląskiej policji podinspektor Andrzej Gąska, nie mieli oni _ poważnych obrażeń _.
Ponad czterogodzinna demonstracja przed budynkiem spółki rozpoczęła się ok. godziny 12. Większość górników przyszła na nią w kaskach. Związkowcy wyjaśniali, że chodziło o odróżnienie ich od ew. innych uczestników demonstracji. Początkowo manifestacja przebiegała stosunkowo spokojnie - przed spółką wybuchały petardy, wyły syreny, płonęły opony i race. Górnicy domagali się - głównie niecenzuralnie - odejścia prezesa JSW Jarosława Zagórowskiego.
Z czasem w kierunku budynku spółki rzucano coraz więcej ciężkich przedmiotów, m.in. metalowe kulki z łożysk. Zniszczone zostały drzwi do siedziby JSW i elementy elewacji. Gdy ochraniający budynek policjanci wyszli na zewnątrz, część manifestantów zaczęła ich atakować. Funkcjonariusze zaczęli używać gazu pieprzowego, potem też armatki wodnej.
Manifestujący m.in. wyrywali słupki podtrzymujące okoliczne drzewa i rzucali nimi oraz petardami w policjantów. Skandowali _ gestapo, gestapo _ i _ policja, zostaw górnika _. Ok. godz. 15 policjanci oddali salwy z broni gładkolufowej w powietrze, a potem również w kierunku atakujących ich osób. Po pewnym czasie manifestanci zaczęli się rozchodzić.
_ Tuż przed 15:00 policja zaatakowała górników, którzy mieli zamiar wycofywać się spod siedziby Jastrzębskiej Spółki Węglowej _ - tłumaczy eskalację napięcia w Jastrzębiu Zdroju Piotr Szereda ze śląsko-dąbrowskiej Solidarności. Od dłuższego czasu gmach obrzucany był kamieniami. Do środka wpadł też zbiornik z gazem. Policja w starciach użyła armatek wodnych i broni gładkolufowej, tłum odpowiada rzucając w funkcjonariuszy różnymi przedmiotami.
Przedstawiciel śląsko-dąbrowskiej _ Solidarności _ przyznał, że związkowcy stracili panowanie nad tłumem rozgoryczonych pracowników JSW. - _ W tej chwili nie jest to do opanowania, bo całe nagłośnienie zostało stratowane przez pracowników, którzy się wycofali przed naporem policji _- stwierdził Piotr Szereda
Z kolei śląska policja twierdzi, że interwencja była spowodowana koniecznością opanowania sytuacji. Podinspektor Andrzej Gąska powiedział, że funkcjonariusze wkroczyli po ataku, jaki przeprowadzili na nich związkowcy. - _ Policjanci podjęli interwencję, w momencie kiedy w ich stronę poleciały fragmenty płyt chodnikowych, które były rozbijane przez najbardziej agresywnych napastników _- powiedział Andrzej Gąska, dodając, że w kierunku funkcjonariuszy rzucano śrubami, kamieniami i kawałkami desek. Przyznał, że użyto gazu obezwładniającego, broni gładkolufowej i armatki wodnej.
Na demonstrację przed budynkiem Jastrzębskiej Spółki Węglowej przybyli górnicy. Większość z nich założyła robocze kaski, jak wyjaśniali związkowcy, dla odróżnienia od ew. innych uczestników demonstracji. Przed spółką wybuchały petardy, wyły syreny, płonęły opony i race. Zniszczone zostały drzwi do budynku JSW. Górnicy domagali się - głównie niecenzuralnie - odejścia prezesa JSW Jarosława Zagórowskiego. Interweniowała policja.
Związkowcy z Międzyzwiązkowego Komitetu Protestacyjno-Strajkowego mówili, że prezes zaprosił ich na poniedziałek na rozmowy z jego udziałem, wiedząc że to na ich żądanie przez ostatni tydzień trwały negocjacje bez jego udziału. _ To już jest po prostu kpina. Stąd już ta determinacja naszych załóg, że to oni przyszli. Oni chcą tu Zagórowskiego, niech wyjdzie, niech próbuje rozmawiać z tymi ludźmi _ - mówił wiceszef Solidarności w JSW Roman Brudziński.
Wskazał, że na poniedziałkową demonstrację związki zapewniły własne służby, które zapanują, _ żeby ten budynek nie został jeszcze dzisiaj spalony _.
Brudziński zaznaczył, że od poniedziałku część załóg kopalń ma podejmować protesty głodowe, od wtorku rozpocząć ma się strajk okupacyjny. _ Górnicy wiedzą, kto doprowadził tę spółkę do takiego stanu, jaki jest na dzień dzisiejszy. Mają pełen przekaz, wiedzą, że to ci, którzy tutaj zarządzają tą firmą, są za to odpowiedzialni. I dziwi ich, że politycy nie podejmują odpowiednich decyzji _ - powiedział wiceszef Solidarności w JSW.
_ Czekamy na obecność tutaj właściciela, ministra Karpińskiego, żeby wreszcie pojawił się, bo jeżeli nie zarząd, jeżeli nie rada nadzorcza, to w końcu chyba właściciel, który ma ponad 51 proc. Bo akcjonariusze już do nas pisali... _ - zaznaczył związkowiec.
Brudziński przypomniał, że podpisany w piątek protokół uzgodnień i rozbieżności (będący efektem ubiegłotygodniowych rozmów z udziałem negocjatora Longina Komołowskiego) zakłada wyrzeczenia załogi w postaci 7-10 proc. ich wynagrodzenia.
_ Wydaje się to niewystarczające. Dla nas najgorszą rzeczą, jaka przez ten weekend się zdarzyła, to jest to, że na dzień dzisiejszy nikt nie interesuje się, co dzieje się w JSW. Rada nadzorcza nie zajęła się wnioskiem, nie zwołała nadzwyczajnego posiedzenia. Właściciel większościowy milczy i czeka nie wiadomo na co _ - mówił Brudziński. _ Tu jeżeli nie włączy się właściciel w postaci czy to ministra Kowalczyka, czy ministra Karpińskiego, to ja nie wyobrażam sobie rozwiązania tej sprawy _ - dodał.
Rzecznik komitetu protestacyjno-strajkowego Piotr Szereda dodał, że załogi zgodziły się już na pewne wyrzeczenia, ale pod warunkiem, że _ osoba, która do tej pory prowadziła tę spółkę i doprowadziła do sytuacji krytycznej, odejdzie i zaufają innej osobie, zarządowi w innym składzie _.
_ Dzisiaj dowiadujemy się, że pan prezes Zagórowski nas zaprasza i w mediach proponuje nowe otwarcie, jakby tych negocjacji do tej pory nie było i rzuca nowymi propozycjami, jakich do tej pory nie dawał. W związku z tym nie rozumiemy, dlaczego cztery dni negocjowaliśmy z udziałem mediatora, obserwatorów, traciliśmy czas _ - dodał Szereda.
Czytaj więcej w Money.pl