Związki Zawodowe działające w PLL LOT zamieszczają w prasie apele i żądania do zarządu spółki m.in. o poszanowanie praw pracowniczych. – Bardzo poważnie myślimy o strajku. To, co się dzieje w firmie, jest niedopuszczalne – mówi money.pl Grzegorz Włodek z zarządu OPZZ. - Wykazaliśmy się już cierpliwością i dobrą wolą – dodaje.
"Apelujemy o zaprzestanie działań prezesa zarządu PLL LOT zmierzających do sprowokowania pracowników do podjęcia akcji strajkowych" – czytamy w ogłoszeniu Związków Zawodowych działających w PLL LOT S.A.
- Procesy negocjacji między pracodawcami a związkami zawodowymi zawsze niosą ze sobą ładunek emocji, stąd działanie w postaci publikacji ogłoszenia jest dla nas zrozumiałe - komentuje Adrian Kubicki, rzecznik spółki PLL LOT. - Biorąc pod uwagę intensywność prowadzonego dialogu, nie mamy najmniejszych wątpliwości, że w przypadku LOT-u zarówno pracodawca, jak i związki zawodowe kierują się jak najlepszym interesem pracowników - zaznacza.
Jak przypomina Grzegorz Włodek, członek zarządu OPZZ, negocjacje z zarządem się przeciągają, w sporze są od trzech lat. - Jesteśmy w trakcie tworzenia pism, na razie ugodowych. Nie można jednak wykluczyć, że sprawa znajdzie swój finał w sądzie. To jednak oznacza potężne koszty - nie tylko dla pracowników, ale również dla całej firmy – wyjaśnia w rozmowie z money.pl.
Związki żądają "zakończenia sporów zbiorowych toczących się w spółce oraz rozpoczęcia rzetelnych rozmów ze stroną społeczną". Jak czytamy w komunikacie, wyrażają też "zaniepokojenie pogłębiającym się konfliktem społeczny w spółce i apelują do prezesa zarządu PLL LOT Rafała Milczarskiego o poszanowanie prac pracowniczych oraz wyroków sądów RP".
Jak przypomina Grzegorz Włodek, w PLL LOT od ponad czterech miesięcy nie funkcjonuje regulamin wynagrodzeń podpisany przez obie strony. Czasowa ugoda, wynegocjowana w ubiegłym roku z zarządem, wygasła z końcem grudnia. - Od tego czasu nie doszło do konstruktywnych rozmów ani podpisania nowego regulaminu wynagrodzeń – tłumaczy członek zarządu OPZZ.
Związkowcy zaznaczają, że nie mają wygórowanych postulatów. – Chętnie wrócimy do zarobków z 2010 roku. Nie żądamy podwyżek jako takich. Chcemy jedynie powrotu do poziomów sprzed 7 lat – zaznacza Grzegorz Włodek.
Związki zawodowe działające w PLL LOT mówią również o omijaniu Kodeksu Pracy poprzez "zawieranie umów z jednoosobowymi spółkami wykonującymi pracę w charakterze pilotów i stewardess". Jak tłumaczy nasz rozmówca, chodzi o sytuację, która miała być czasowa. Spółka nie mogąc zatrudniać pracowników ze względu na restrykcje Komisji Europejskiej, do ich wygaśnięcia, zamiast etatów, posiłkowała się samozatrudnieniem. – To okazało się bardzo opłacalne dla spółki i z czasowego rozwiązania przeszło w standardy – mówi Grzegorz Włodek.
Tym sposobem w LOT są dwie grupy pracowników: etatowi i osoby samozatrudnione, wykonujące te same czynności, ale na innych zasadach i inaczej wynagradzane. – To niezgodne z prawem. W dodatku generuje konflikty między pracownikami – zaznacza członek zarządu OPZZ.
- To pracownicy LOT wypracowali ten piękny zysk, jakim dziś tak chętnie chwali się zarząd. Pora upomnieć się o ich prawa – konkluduje Grzegorz Włodek.
Przypomnijmy, że w tegorocznym budżecie PLL LOT zaplanowały 175 mln zł zysku z działalności podstawowej, czyli przewozu pasażerów. Spółka za 2016 r. może uzyskać wynik netto przekraczający 300 mln zł, a zysk z działalności podstawowej sięgnie 180-200 mln zł.
- Wyniki finansowe są niezłe. Z mojej jednak perspektywy są absolutnie niezadowalające. Owszem, są lepsze, niż zakładaliśmy w budżecie, ale jeżeli będziemy generować kilkaset milionów złotych gotówki w ciągu roku - to wtedy powiem, że jestem w miarę zadowolony - ocenił na początku kwietnia prezes LOT-u Rafał Milczarski, o czym pisaliśmy w money.pl.
##