Strajk niemieckiego i hiszpańskiego oddziału Amazona jest związany z Prime Day, czyli okresem promocyjnym, w czasie którego na stronach Amazon można kupić m.in. sprzęt AGD czy elektronikę po zawyżonych cenach.
Dla pracowników magazynów taka promocja oznacza znacznie więcej pracy, za którą nikt im dodatkowo nie płaci.
- W takich okresach pracujemy nawet po 50 godzin w tygodniu. Amazon ma 3-miesięczne okresy rozliczeniowe i doskonale wie, kiedy takie promocje wypadają. Rozkłada pracę tak, żeby nie płacić za nadgodziny - mówi Agnieszka Mróz z Inicjatywy Pracowniczej.
W Hiszpanii konflikt dotyczy też umowy pracowniczej, której władze oddziału nie chcą przedłużyć. - Nowi pracownicy są zatrudniani na gorszych warunkach, mają mniejsze dodatki. To jest bat na tych, którzy pracują dłużej. Będą pierwsi do zwolnienia - mówi Agnieszka Mróz.
Hiszpański protest jest na razie najostrzejszy. Wczoraj przed magazynem kilku pracowników zablokowało ruch na drodze. Doszło do starć z policją. Przynajmniej dwie osoby aresztowano. Jeden z pracowników po uderzeniu policyjna pałką stracił zęby.
Alberto Rodriquez, członek Kongresu Deputowanych (niższa izba hiszpańskiego parlamentu) umieścił na Twitterze zdjęcie zakrwawionej koszulki, podpisane "tak wygląda szacunek Amazona dla jego pracowników. Niech cały świat się dowie".
O komentarz w sprawie poprosiliśmy polskie biuro Amazona.
- Bezpieczeństwo zespołu Amazon to nasz priorytet i bardzo doceniamy starania władz, by zapewnić je wszystkim naszym pracownikom - mówi Marzena Więckowska, rzecznik prasowy polskiego oddziału firmy. O szczegółach zajścia jednak nie mówi, tłumacząc, że do starcia doszło poza siedzibą firmy.
"Nie jesteśmy robotami"
Do protestów hiszpańskich i niemieckich pracowników przyłączają się Polacy. Oficjalnego strajku nie ma. Jest za to apel, by pracować wolniej.
- Polskie prawo bardzo utrudnia nam zorganizowanie legalnego strajku. Przeprowadzenie referendum strajkowego w tak dużym zespole jest bardzo trudne - tłumaczy Agnieszka Mróz. - Dlatego apelujemy, by pracować wolniej. Szanując swoje zdrowie i bezpieczeństwo, czego zresztą uczy się nas na szkoleniach.
Pracownicy Amazona narzekają przede wszystkim na niskie zarobki. Chcą podwyżek wynagrodzeń i zwiększenia płacy za nadgodziny.
- 2 tys. złotych netto, za pracę na trzy zmiany, w ciągłym stresie i ogromnym tempie, to na prawdę mało - mówi Agnieszka Mróz. - Pracownicy w Hiszpanii czy Niemczech oprócz wynagrodzenia dostają też akcje pracownicze. Polacy tego nie mają, jesteśmy dyskryminowani.
Pracownicy narzekają też na wyśrubowane normy i brak czasu na przerwy w pracy.
- Amazon kradnie nam przerwy - mówi Agnieszka Mróz. - Przysługują nam dwie przerwy w pracy. Hala jest ogromna. Od stanowisk możemy odejść dopiero po sygnale. Do kantyny, gdzie możemy usiąść i odpocząć idzie się nieraz 4 minuty w jedną stronę. To połowa naszego czasu na odpoczynek. Jesteśmy stale monitorowani i rozliczani z każdej sekundy, ciągle słyszymy, że pracujemy za wolno. Nawet wyjścia do toalety są rozliczane.
"Jesteśmy dobrym pracodawcą"
Jak informują przedstawiciele Amazona, żadnego strajku w polskim oddziale firmy nie ma, a magazyny jak pracowały, tak pracują. Bez przestojów.
- Amazon jest bardzo dobrym pracodawcą - mówi Marzena Więckowska. - By walczyć z mitami na nasz temat, otworzyliśmy nasze centra logistyki dla zwiedzających. Zapewniamy bezpieczne oraz dobre warunki pracy i zachęcamy każdego, aby sam się o tym przekonał, odwiedzając jeden z naszych budynków. Od 2010 roku zainwestowaliśmy w Europie ponad 15 miliardów EUR i stworzyliśmy ponad 65 000 stałych miejsc pracy. Są to bardzo dobre stanowiska z wysoce konkurencyjną płacą i atrakcyjnymi benefitami.
Pracownicy polskiego Amazona, choć akcję protestacyjną organizują, na sukces raczej nie liczą.
- Do tej pory jeszcze nigdy nie zdarzyło się, żeby firma spełniła postulaty grupy protestującej - mówi Agnieszka Mróz. - W czasie ostatniej akcji, kiedy prezentowaliśmy swoje postulaty, zarząd nawet nie zaczekał do końca. Wyszli w trakcie twierdząc, że to nie ma sensu.