Strefa wolnego handlu licząca 20 milionów ludzi "będzie dość znaczącym rynkiem" i kraje Bałkanów Zachodnich przyłączą się do tej inicjatywy, jeśli zrozumieją, jakie płyną z niej korzyści - przekonywał zwycięzca niedzielnych wyborów prezydenckich w Serbii Aleksandar Vuczić.
Zdaniem Vuczicia, takie rozwiązanie nie jest sprzeczne z aspiracjami wejścia Serbii do Unii Europejskiej.
- Musimy jakoś żyć, zanim wejdziemy do UE. Musimy twardo podążać ścieżką ku UE, ale jednocześnie musimy coś zrobić, by zwiększyć współpracę regionalną - powiedział Vuczić. - Wszystkie nasze firmy zaoszczędziłyby co najmniej 7 proc. kosztów operacyjnych, jeśli dojdziemy do porozumienia.
Jego zdaniem strefa wolnego handlu licząca 20 milionów ludzi "będzie dość znaczącym rynkiem" i kraje Bałkanów Zachodnich przyłączą się do tej inicjatywy, jeśli zrozumieją, jakie płyną z niej korzyści. - Będziemy w stanie przyciągać o wiele więcej inwestorów niż dotąd. Sądzę, że inni to zrozumieją - powiedział polityk.
Pytany, czy chce odtworzyć Jugosławię, odparł: "To stara Jugosławia plus Albania. To idea polityczna, ale bez podważania suwerenności (krajów). Będzie wsparciem dla naszych gospodarek. Potrzebujemy wzrostu gospodarczego w wysokości 4-5 proc. rocznie, a nie 3 proc.".
Dopytywany o napięcia w regionie między krajami byłej Jugosławii, przypomniał, że do ich współpracy udało się doprowadzić Josipowi Broz Tito (1892-1980). - Tito to zrobił. Był komunistycznym dyktatorem, ale jednocześnie bardzo mądrym facetem. Ślusarzem, macie pojęcie? Ale był bardzo mądry. Wiedział, jak połączyć narody. Tego nam trzeba: połączenia narodów - powiedział Vuczić.
Konserwatywny premier Serbii Vuczić wygrał w niedzielę w pierwszej turze wybory prezydenckie, zdobywając 55,02 proc. głosów.
Mimo wielu niespełnionych obietnic oraz drastycznego zmniejszenia emerytur i płac w sferze budżetowej wyborcy uwierzyli zapewnieniom Vuczicia, że wyprowadzi Serbię z głębokiego kryzysu gospodarczego i społecznego. Według komentatorów, ten zawodowy polityk, który w ciągu ćwierćwiecza zmienił się ze skrajnego nacjonalisty w płomiennego Europejczyka, osiągnął obecnie szczyt swej kariery.
Rozdrobniona i zmarginalizowana opozycja serbska od lat uskarża się, że UE i USA nie reagują na kolejne antydemokratyczne posunięcia Vuczicia na arenie wewnątrzpolitycznej. Ceną za to mają być jego ustępstwa w sprawie funkcjonującego od dziewięciu lat jako niepodległe państwo Kosowa.