Chińska delegacja, która niedawno była w Kijowie, złożyła ukraińskim władzom zaskakującą propozycję. - Stwórzmy wspólną strefę wolnego handlu. Policzcie przyszłe zyski, a potem dajcie nam odpowied – miał powiedzieć na spotkaniu ambasador Chin Du Wei, jak donosi serwis reporters.pl
Chińczycy chcą wysłać swoje firmy na Ukrainę i zainwestować tam m. in. w rolnictwo, naukę i technikę, infrastrukturę, logistykę, finanse, przemysł elektroniczny, energetykę jądrową i ekologiczną.
Chiny chcą na Ukrainie stworzyć system przedsiębiorstw, które korzystając z tego, że Ukraina ma w Unią Europejską umowę o wolnym handlu, będą produkować towary na rynki unijne i do Norwegii.
To de facto oznacza, że Ukraina stanie się dla Chińczyków tylnymi drzwiami, przez które będą mogli wprowadzać swoje produkty na rynki UE. To niekoniecznie spodoba się Brukseli, bo firmy z Europy mogą nie poradzić sobie z tańszą konkurencją.
W połowie 2016 roku unijni urzędnicy przyjęli nową strategie wobec Chin. Jest w niej mowa o ewentualnej strefie wolnego handlu z Państwem Środka, jednak to na razie bardzo niepewna perspektywa, w dodatku obłożona warunkami. Chiny musiałyby najpierw zlikwidować swoje nadwyżki produkcyjne, szczególnie jeśli chodzi o stal, inaczej mogłoby to pogrążyć unijne hutnictwo, które i tak zmaga się z problemami.
Choć ukraińscy politycy zostali propozycją stworzenia strefy wolnego handlu zaskoczeni, to nie pierwsze spotkanie ws. współpracy gospodarczej pomiędzy Ukrainą a Chinami. Pod koniec sierpnia odbyło się już wspólne posiedzenie komisji handlowo-gospodarczej, która zaplanowała już pierwsze działania. To przedsięwzięcia w rolnictwie, przemyśle, energetyce i budowie dróg.
Wygląda na to, że gospodarczy sojusz z Chinami może być dla Ukrainy alternatywą wobec Unii Europejskiej.