Jak już pisaliśmy w money.pl, w Polsce ciągle jest tak, że po śmierci prowadzącego jednoosobową działalność gospodarczą wygasają umowy z kontrahentami i dalsze jej prowadzenie przez spadkobierców jest niemożliwe. Tymczasem przedsiębiorcy, którzy rozkręcali swój biznes ponad 25 lat temu, właśnie osiągają wiek, w którym coraz trudniej im zarządzać własnym biznesem.
Wszystko dlatego, że choć wprawdzie według obowiązującego w naszym kraju prawa można odziedziczyć majątek firmy, ale nie ma możliwości dziedziczenia nazwy, numerów identyfikacji podatkowej czy decyzji administracyjnych. Śmierć osoby wpisanej do ewidencji gospodarczej oznacza też natychmiastowe zakończenie umów o pracę załogi, wygaśnięcie kontraktów handlowych. Kredyty zaciągnięte na firmę stawiane są w stan natychmiastowej wymagalności.
Minister przekonuj jednak, że to wszystko wkrótce może uda się zmienić. Haładyj poinformował, że minął termin na zgłoszenie uwag do tego projektu, teraz są one analizowane przez resort rozwoju.
- Myślę, że w ciągu kilku tygodni zorganizujemy konferencję uzgodnieniową zarówno z partnerami społecznymi, jak i rządowymi. Mam nadzieję, że na jesieni projekt trafi pod obrady Komitetu Stałego RM, a później Rady Ministrów - powiedział wiceminister.
Minister przypomniał, że obecnie mamy ponad 200 tys. przedsiębiorców, którzy przekroczyli 65. rok życia. -To smutna statystyka (...) Mamy ponad 100 zgłoszeń miesięcznie o śmierci przedsiębiorcy - powiedział. -Nie rozmawiamy więc o kwestii teoretycznej, tylko bardzo praktycznej z punktu widzenia następców prawnych (...) przedsiębiorcy, a także z punktu widzenia pracowników - dodał.
Zaznaczył, że z jednej strony liczba przedsiębiorców zarejestrowanych w Centralnej Ewidencji i Informacji o Działalności Gospodarczej (CEIDG) jest bardzo duża (jest ich około 2,4 mln), z drugiej strony brakuje odpowiednich wzorców przepisów zagranicznych, bowiem nigdzie działalność jednoosobowa nie jest prowadzona na tak dużą skalę, jak w Polsce.
Haładyj podkreślił, że co prawda w większości chodzi o mikrofirmy zatrudniające do 10 osób, ale jest kilka firm zatrudniających powyżej 250 osób. - Skala działalności firm rodzinnych jest ogromna, według jednego z instytutów, który takie badania prowadził, mówimy o firmach, które wytwarzają 10 proc. PKB i zatrudniają 50 proc. pracowników i stanowią zdecydowaną większość małych i średnich przedsiębiorstw - wyjaśnił.
Dodał, że projekt ma stworzyć infrastrukturę prawną, która umożliwi zachowanie funkcjonowania istniejących firm. -Trudność tej regulacji polegała też na tym, że musimy wziąć pod uwagę przede wszystkim prawa spadkobierców (...), musimy brać też pod uwagę bezpieczeństwo, pewność obrotu, prawa kontrahentów, osób trzecich, ale też sytuację pracowników i bezpieczeństwo podatkowe, czyli też interes skarbu państwa - powiedział.
Podkreślił, że projekt jest interdyscyplinarny, przewiduje nowelizację kilkudziesięciu ustaw.
Wiceprezes Stowarzyszenia Inicjatywa Firm Rodzinnych (IFR), współzałożyciel i partner zarządzający KBA Tomasz Budziak tłumaczył, dlaczego ustawa jest ważna. Mówił, że obecnie, jeżeli osoba prowadząca działalność gospodarczą nagle umiera, to firma - nawet jeśli zatrudnia kilkadziesiąt osób - znika. W takim przypadku wymawiane są wszystkie umowy, a pracownicy tracą pracę, nie można kontynuować działalności bez fiskalizacji kas.
- Następuje praktycznie natychmiastowe wykreślenie przedsiębiorstwa z bytu prawnego. To był poważny problem, bardzo się cieszymy, że ministerstwo zauważyło go - powiedział Budziak.
Podczas spotkania przedstawiono wyniki badania IFR dotyczącego projektu. Okazuje się, że 100 proc. respondentów uważa, iż ustawa, nad którą pracuje resort rozwoju, jest potrzebna, a 92 proc. jest zdania, że nowe przepisy spełnią ich oczekiwania. Jednocześnie prawie połowa (45 proc.) uważa, że pięcioletni obowiązek prowadzenia firmy przez sukcesora, który gwarantuje zwolnienie z podatku od spadku i darowizn, powinien być skrócony do 3 lat.
W lipcu br. Ministerstwo Rozwoju skierowało do konsultacji publicznych i uzgodnień międzyresortowych projekt ustawy ułatwiającej sukcesję firm jednoosobowych. Haładyj mówił wówczas, że ustawa odpowiada na ważny problem.
-W tej chwili nie mamy zasad sukcesji przedsiębiorstwa po śmierci właściciela. Chodzi o przedsiębiorstwa prowadzone przez osobę fizyczną, na podstawie wpisu do CEIDG. Tymczasem wpływ takich firm na gospodarkę jest dzisiaj bardzo duży - podkreślił.
- Duża część firm jednoosobowych to firmy rodzinne - PARP szacuje, że stanowią one 60 proc. małych i średnich przedsiębiorstw. Z badań Instytutu Biznesu Rodzinnego wynika, że nawet 50 proc. polskich pracowników zatrudnionych jest w takich firmach. Przy obecnych regulacjach pracownicy ci, po śmierci przedsiębiorcy, tracą zatrudnienie - dodał.
Jak tłumaczył, ustawa ma dać możliwość kontynuacji działalności firmy, często budowanej przez wiele lat, zamiast tworzenia jej od podstaw. Zakładanie nowych firm oznacza znaczne koszty dostosowawcze w skali makro. - Chcielibyśmy, by ustawa zaczęła obowiązywać na początku 2018 r. - informował.