"Obraźliwa bzdura" - tak były przewodniczący Krajowej Rady Radiofonii i Telewizji Bolesław Sulik określił doniesienia "Rzeczpospolitej" na temat przyznanej mu przez premiera Leszka Millera emerytury specjalnej.
Dziennik napisał, między innymi, że premier Miller zdecydował o przyznaniu tego świadczenia 18 września 2003 roku, a więc po przesłuchaniach Bolesława Sulika przed komisją śledczą badającą aferę Rywina. "Podczas zeznań przed sejmową komisją śledczą w kwietniu 2003 roku Sulik zapewniał, iż nie wierzy, żeby za korupcyjną propozycją Rywina stał Leszek Miller. Bronił także szefa TVP Roberta Kwiatkowskiego" - napisała "Rzeczpospolita".
W rozmowie z Informacyjną Agencją Radiową, były szef KRRiT nie krył oburzenia. "Myślę, że tacy dziennikarze kiedyś całkiem ochoczo pracowali w UB" - skwitowal doniesienia Rzeczpospolitej Bolesław Sulik.
Wysokość emerytury, którą przyznano Bolesławowi Sulikowi to 1600 złotych brutto. Rozmówca IAR nie przypomina sobie, aby sam występował o przyznanie mu takiego świadczenia. "O emeryturę wystąpliła Krajowa Rada Radiofonii i Telewizji, chyba bez mojej inicjatywy" - powiedział Sulik. Dodał, że wniosek o emeryturę specjalną skierowano jeszcze do premiera Jerzego Buzka, ale wówczas jej nie przyznano. "Potem zrozumiem, że Juliusz Braun wystąpił do rządu Leszka Millera i przyznano mi taka emeryturę" - podkreślił.
Emeryturę specjalną przyznaje się z pominięciem kryteriów określonych przez ustawę o emeryturach i rentach. Decyzje w sprawie takich emerytur i ich wysokości podejmuje osobiście szef rządu.