Skarbówka miała zmienić się nie do poznania. Opiekun podatnika, telekonferencje, przypomnienia o terminach - tak miał wyglądać superurząd podatkowy, który pracować powinien od nowego roku. Powinien, ale nie będzie - posłowie PiS chcą reformę poprzedników opóźnić. Resort finansów jeszcze kilka dni temu zapewniał, że wszystko przebiega zgodnie z planem.
Od 1 stycznia największe firmy w Polsce miały mieć wspólny i wyspecjalizowany urząd skarbowy. A w nim - każda z firm miała dostać własnego opiekuna, który na bieżąco miał kontaktować się z przedsiębiorstwem oraz sprawdzać terminowość składania dokumentów, przypominać o najważniejszych terminach i wysyłać informację o zmianach w prawie. Do tego telekonferencje i wspólne szkolenia. Od nowego roku skarbówka zamiast nazywać największych podatników petentami, miała mówić o klientach i partnerskiej relacji. Opiekun miał się skupić na "budowaniu i umacnianiu więzi z podatnikiem".
Wszystko to czas przeszły, bo 3 grudnia do Sejmu wpłynął poselski projekt Prawa i Sprawiedliwości, który zakłada przesunięcie rewolucji na 1 lipca 2016 roku. To wtedy ma zacząć obowiązywać znowelizowana ustawa o administracji podatkowej z 10 lipca tego roku. Bez ustawy nie będzie rozporządzeń ministra, które miały utworzyć superurząd.
Ale nie tylko największe firmy poczekają dłużej - ustawa jeszcze z czasu rządów Platformy Obywatelskiej i PSL zakładała również powstanie centrów pomocy podatkowej dla mikroprzedsiębiorstw i utworzenie Bazy Wiedzy Podatkowej. Tam wszyscy podatnicy mieli znaleźć objaśnienie przepisów, czyli miała się skończyć częsta praktyka różnego interpretowania zapisów w zależności od miasta.
Potrzeba więcej czasu
Skąd nagła zmiana? Posłowie PiS są przekonani, że urzędów skarbówki nie można od tak przekształcić. W projekcie tłumaczą w kilku zdaniach, że na gruntowne zmiany po prostu potrzeba więcej czasu. Stąd postulują, by przepisy weszły w życie od lipca przyszłego roku. Eksperci podatkowi podkreślają, że trudno jednak sobie wyobrazić dużą reformę w środku roku podatkowego, więc najprawdopodobniej rewolucja poczeka aż do 1 stycznia 2017 roku.
Na pewno nie chodzi o zaoszczędzenie pieniędzy, gdyż proponowane zmiany nie zakładają żadnych większych wydatków. To głównie rewolucja organizacyjna. Posłowie w uzasadnieniu projektu nie piszą również, że dotychczasowe przygotowania - poprzedniej ekipy - były nieskuteczne. Powód może być zatem prozaiczny, czyli po prostu brak czasu. W najbliższym czasie ważniejszy będzie budżet i nowe podatki.
Co ciekawe - tego samego dnia (3 grudnia) kontaktowaliśmy się z przedstawicielami Ministerstwa Finansów. Usłyszeliśmy od nich, że... wszystkie prace przebiegają zgodnie z harmonogramem. Wygląda więc na to, że zwykli pracownicy resortu nie słyszeli o pomyśle rządzącej partii.
Próbowaliśmy skontaktować się telefonicznie również z naczelnikiem Pierwszego Mazowieckiego Urzędu Skarbowego, który odegra istotną rolę w przemianach, lecz niestety nikt nie znalazł dla nas czasu. Pytania o to, na jakim etapie były przygotowania, wysłaliśmy zatem drogą mailową. Odpowiedź najwcześniej za kilka dni.
Warto podkreślić, że Prawo i Sprawiedliwość oficjalnie nie odcina się od pomysłu poprzedników. Eksperci podatkowi przyznają jednak, że spodziewają się wycofania ze zmian. "Projekt wisi na włosku" - usłyszeliśmy w nieoficjalnej rozmowie. Podkreślają też, że to oznaczałoby zmarnowanie kilku miesięcy przygotowań. I chociaż nie wszystkie rozwiązania uważali za idealne, to kierunek zmian był oceniany pozytywnie.
A miało być tak pięknie...
Jak to miało wyglądać? Pierwszego dnia nowego roku, gdy większość podatników będzie jeszcze odpoczywać po sylwestrowej nocy, Pierwszy Mazowiecki Urząd Skarbowy w Warszawie miał dostać drugą tabliczkę - Krajowy Wyspecjalizowany Urząd Skarbowy. To w nim swoje zobowiązania podatkowe kiedyś będą rozliczać największe w kraju grupy kapitałowe, banki, zakłady ubezpieczeń, fundusze inwestycyjne oraz fundusze emerytalne. Oprócz tego trafią tam również przedsiębiorstwa, których roczny przychód przekroczy 50 milionów euro. Wśród klientów KWUS nie będzie szpitali, uczelni oraz SKOK-ów.
Po co w ogóle zmiany? Przede wszystkim do tej pory urzędnicy wyspecjalizowanych oddziałów skarbówki (takich jest 20 w krajach) pracowali w oczach resortu finansów nieefektywnie. Co powinno cieszyć wszystkich podatników, resort podczas oceny wziął pod uwagę i dobro podatników, i dobro budżetu! "Niewspółmiernie duże siły skoncentrowane są na obsłudze podatników, którzy nie mają kluczowego wpływu na budowę potencjału gospodarczego państwa" - czytamy w dokumencie "Koncentracja wyspecjalizowanych urzędów skarbowych na kluczowych podatnikach". A to oznacza, że reforma i powołanie w 2004 roku Wyspecjalizowanych Urzędów Podatkowych nie przyniosło żadnych rezultatów. Specjalizacja urzędów - a w zasadzie jej brak - to wciąż nasza zmora.
Przykład dziwnego rozwiązania? Każda firma zarejestrowana przed obcokrajowca trafiała właśnie do wyspecjalizowanego urzędu. I bez znaczenia było to, że przedsiębiorstwo w skali kraju było mikroskopijne. Po zmianach do superurzędu i 19 wyspecjalizowanych mniejszych trafiać mają już tylko sprawy odpowiedniej wagi.
Według wyliczeń poprzedniego Ministerstwa Finansów tylko do warszawskiego urzędu skierowanych będzie 3830 podatników. Dziś 217 pracujących tam osób odpowiada za 940 tak dużych podmiotów i kilka tysięcy mniejszych aktywnych podatników. Resort finansów liczy, że tę zmianą łatwo połączy skomplikowane sprawy z odpowiednimi i wykształconymi pracownikami urzędu. Skarbówka z Warszawy może w tym zakresie pochwalić się całkiem niezłymi statystykami - 80 procent pracowników ma wyższe wykształcenie, w tym dodatkowe studia podyplomowe. 90 procent kadry każdego roku trafia na liczne szkolenia, a ze względu na noworoczne zmiany kursów będzie więcej - w skali całego kraju 240.
Nie wszystko jednak jest idealne. Tylko 6 procent kadry zna język angielski w stopniu dobrym. A to oznacza, że obcym językiem biegle posługuje się zaledwie kilkanaście osób. O ile sprawy z podatnikiem będą załatwiane po polsku, to nie ma wątpliwości, że angielski przydałby się urzędnikom. Karuzela VAT, przez którą z budżetu uciekają miliardy złotych rocznie, nie jest problemem tylko polskim. Warto byłoby znać rozwiązania z innych krajów Unii Europejskiej.
Najpierw Warszawa, później reszta kraju
Zmiany dotkną jednak nie tylko pracowników w Warszawie. Oprócz tego istotną rolę w lepszym systemie odegrają Wyspecjalizowane Urzędy Skarbowe (WUS), których nadal będzie 19 w całym kraju. W każdym województwie będzie przynajmniej jeden taki urząd, w woj. mazowieckim, śląskim i wielkopolskim będą dwa. Powodem jest potencjał gospodarczy tych regionów i liczba dotychczas obsługiwanych dużych firm. To tutaj trafią banki spółdzielcze, oddziały zagranicznych firm i wszystkie pozostałe podmioty z przychodem powyżej 3 milionów euro netto. Wcześniej WUS-y obsługiwały również największych podatników, czyli tych powyżej 5 milionów.
W WUS zmieni się znacznie liczna obsługiwanych pracowników. Dziś jest to mniej więcej 77 tysięcy podmiotów. Po 1 stycznia będzie ich dwa razy mniej. Według wyliczeń Ministerstwa Finansów na każdego pracownika ma przypadać 17 podatników.
Rozłożenie reformy w czasie z pewnością ucieszy Konfederację Lewiatan, która w swoich analizach sugerowała, by superurząd powstał w dwóch etapach. Całość miałaby zająć aż dwa lata.
- Proponujemy, aby wyspecjalizowany urząd skarbowy utworzyć w dwóch etapach. Najpierw przenieść do niego firmy z województwa mazowieckiego, które spełniają kryteria. Dopiero po roku funkcjonowania nowego urzędu skarbowego, można eliminując wszelkie błędy czy też ewentualnie podwyższając kryteria rozpocząć przenoszenie podatników z innych województw do nowego urzędu. Ponadto firmy spoza województwa mazowieckiego miałyby więcej czasu na przygotowanie się do zmiany urzędu skarbowego - pisał w analizie Tomasz Misiak, wiceprzewodniczący Grupy Polityki Podatkowej Rady Podatkowej.
Powiew Zachodu musi poczekać
Superurząd podatkowy nie jest tylko wymysłem poprzedniego rządu. Podobne rozwiązania funkcjonują w wielu krajach na świecie. W Australii do takiej instytucji trafiają firmy, które mogą pochwalić się dochodem na poziomie 250 milionów dolarów australijskich. Z kolei w Wielkiej Brytanii próg wynosi 600 milionów funtów obrotów lub aktywa warte więcej niż 2 miliardy dolarów. Oprócz tego wyspecjalizowane skarbówki znaleźć można w Holandii, Irlandii czy Stanach Zjednoczonych. We wszystkich tych krajach urzędnicy są przydzieleni do konkretnych obszarów gospodarki.