Susza nie odpuszcza. Nawet jeśli zacznie intensywniej padać, dla wielu plonów jest już za późno, nie da się ich uratować. Rolnicy podliczają straty. Problem najpewniej odbije się wyższymi cenami na sklepowych półkach.
Problem wysokiej temperatury i braku deszczu dotknął praktycznie całą Europę. Najgorzej jest w Polsce oraz na północy Niemiec i Francji. Suszy nie uniknęła też ani Rosja, ani Ukraina. Trudno w tej sytuacji mówić o imporcie, co z pewnością odbije się na cenach produktów. Zanim to nastąpi, załamani rolnicy muszą podliczyć straty, a władze sypnąć pieniędzmi na pomoc.
Instytut Uprawy Nawożenia i Gleboznawstwa / System Monitoringu Suszy Rolniczej
W rozmowie z money.pl Ryszard Szczukowski, rolnik z Rakowca koło Kwidzyna na Pomorzu, a zarazem przedstawiciel Krajowej Federacji Producentów Zbóż, mówi o fatalnym roku dla upraw.
- Suma opadów w ostatnich dwóch miesiącach – najważniejszych jeśli chodzi o zboża, o ich rozwój i wykształcenie ziaren – była tak skąpa, że dla części plantacji nie ma już ratunku. W naszym regionie w tym czasie spadło zaledwie 20 mm deszczu. To 1/10 tego, co w normalnych latach. Przez suszę najmocniej ucierpiały wszelkie zboża jare oraz pszenice ozime posiane na słabszych glebach – mówi Szczukowski.
Tylko w ostatnich dwóch dniach napadało 40 mm deszczu, to dwa razy więcej niż przez ostatnie dwa miesiące. Jednak to nie wystarczy, skutki suszy odbijają się na zbożach.
Pszenica ozima / fot. Ryszard Szczukowski
Teraz trzeba wycenić straty. Ich ogrom jest trudny do oszacowania. Gmina po gminie trzeba udokumentować to, czego uratować się już nie da. Wtedy będzie można mówić o tym, jaka forma wsparcia będzie najbardziej adekwatna. A wersji jest kilka. Odszkodowanie, dofinansowanie, odłożenie w czasie spłat kredytów czy zwolnienie z podatków. W połowie przyszłego tygodnia przedstawiciele rolników powinni mieć gotowe stanowisko.
- Aktualnie wszyscy szacują straty na swoich terenach. W momencie dyskusji musimy mieć pełniejszy obraz oraz udokumentowane straty. Jako federacja będziemy zwracać się do ministra rolnictwa, a za jego pomocą do całego rządu, o wsparcie dla najbardziej poszkodowanych. Na glebach gorszej jakości sytuacja jest tragiczna. Przez ostatnie dwa dni spadło 40 mm deszczu, ale to w niczym nie pomoże. Dla pewnych plantacji jest już za późno - mówi nam Ryszard Szczukowski.
W ostateczności rząd może ogłosić stan klęski żywiołowej. Zbliżające się wybory samorządowe mogą ułatwić politykom podejmowanie decyzji dotyczących uruchomienia środków pomocowych. Konkrety władze muszą ustalić z poszkodowanymi rolnikami.
Kredyt, by przeżyć?
Rolnicy próbują jak mogą radzić sobie z obecną sytuacją. Nie jest lekko. Jak mówi nam Krzysztof Heliasz z gospodarstwa rolnego we wsi Wytomyśl w Wielkopolsce, pomoc od władz będzie potrzebna, ale zanim pieniądze napłyną rolnicy muszą jakoś funkcjonować.
- Jak ktoś ma dużo gruntów, nie jest w stanie dorzucić do utrzymania z innego źródła, to ma duży problem. Tacy rolnicy będą musieli wziąć kredyt, odsprzedać majątek, może zmniejszyć liczbę zwierząt. Co do kredytów, nawet jeśli są na bardzo preferencyjnych warunkach, to i tak trzeba je spłacać. A jak się nie produkuje, to nie ma z czego płacić. Jeśli bierze się kredyt na rozwój to jest dużo łatwiej, jeśli na przetrwanie to generuje się kolejne problemy – mówi Heliasz. Z optymizmem dodaje jednak, że rolnicy już nie raz się podnosili i z pewnością tegoroczną suszę też uda im się przetrwać.
Susza na polu, susza w portfelu
Producenci zbóż nie mają wątpliwości. Będzie drożej na sklepowych półkach. Zwyżki obejmą wszelkie produkty zbożowe. Nie ma też większych szans na uchronienie się przed zwyżkami cen poprzez import zbóż z zagranicy. Susza dotknęła prawie całą Europę. A ponadto Rosja i Ukraina już weryfikują prognozy zbiorów oraz informują o zmniejszonych zapasach. Tam też nie udało się uniknąć suszy. Suma summarum przełoży się to na rynek i odbije na kieszeniach konsumentów.
Masz newsa, zdjęcie lub filmik? Prześlij nam przez dziejesie.wp.pl