Unijni eksperci alarmują, że inicjatywa Komisji Europejskiej dotycząca swobodnego przepływu danych stoi pod znakiem zapytania. Niektóre kraje, jak Francja, naciskają, by KE wprowadziła ograniczenia otwartego obiegu danych, zwłaszcza dotyczących umów handlowych.
KE powinna już kończyć prace nad przepisami o europejskiej inicjatywie dotyczącej swobodnego przepływu danych. Zgodnie z planem nowe regulacje mają zostać przedstawione do końca tego roku, razem z innymi działaniami prowadzonymi przez KE w ramach unijnej strategii Jednolitego Rynku Cyfrowego.
Tymczasem unijni eksperci obawiają się, że niektóre państwa członkowskie próbują wymusić na Komisji wycofanie się z części regulacji. Francuska sekretarz stanu ds. cyfryzacji Axelle Lemaire wezwała ostatnio KE do wprowadzenia dodatkowych narzędzi ochrony dla przepływu danych, zwłaszcza dotyczących międzynarodowych umów handlowych, jak negocjowane obecnie Porozumienie w sprawie handlu usługami (TiSA) czy transatlantycka umowa handlowa między UE a USA (TTIP). Lemaire uważa, że to Europa powinna sprawować pełną kontrolę nad przepływem tych danych.
Zdaniem ekspertów ograniczenie przepływu danych odbije się negatywnie na unijnych przedsiębiorcach oraz zbuduje niepotrzebne bariery dla wolnego handlu.
- Jesteśmy przeciwni wszelkim próbom tamowania przepisów o swobodnym przepływie danych, zarówno między państwami członkowskimi, jak i krajami spoza UE. Ostatnie komentarze ze strony francuskiego rządu wskazują jednak na to, że niektóre kraje próbują wymusić na Komisji rezygnację z części przepisów - mówi Paul Meller z Digital Europe, największego w Europie stowarzyszenia reprezentującego interesy przedsiębiorców z branży cyfrowej (w tym Google'a i Microsoftu)
.
Według unijnych specjalistów umowy handlowe nie wymagają dodatkowych zabezpieczeń ws. przepływu danych, tym bardziej że nowe unijne rozporządzenie o ochronie i przetwarzaniu danych (General Data Protection Regulation, GDPR) zostało skonstruowane tak, by chronić dane osobowe Europejczyków zarówno w Unii, jak i poza nią.
- Inicjatywa KE o swobodnym przepływie danych jest kluczowym elementem unijnej strategii o Jednolitym Rynku Cyfrowym. Jeśli pozwoli się pojedynczym państwom członkowskim budować bariery dla swobodnego przepływu danych, to czy możemy się spodziewać, że państwa trzecie potraktują UE inaczej? A to będzie miało negatywny wpływ na gospodarkę w całej Wspólnocie - mówi Meller.
Komisja przyznaje, że jest na etapie negocjacji z krajami członkowskimi.
- Prace nad przepisami ws. swobodnego obiegu danych trwają. Bierzemy pod uwagę stanowiska krajów członkowskich oraz pozostałych zainteresowanych stron. Jednym z naszych celów jest wyeliminowanie ograniczeń związanych z lokalizacją danych i dostępem do nich - mówi rzeczniczka KE ds. wspólnego rynku cyfrowego Nathalie Vandystadt.
Inicjatywa KE ma na celu promowanie swobodnego obiegu danych w UE. Dzisiaj zdarza się, że niekiedy świadczenie nowych usług jest utrudnione przez ograniczenia związane z miejscem przechowywania danych (lokalizacją) i dostępem do nich. Jak twierdzą unijni urzędnicy, większość z tych restrykcji nie ma uzasadnienia, ponieważ nie mają one nic wspólnego z ochroną danych osobowych. Dlatego KE chce dążyć do wyeliminowania tych barier, co ma zachęcić przedsiębiorców do podejmowania innowacyjnych działań. W tym celu KE chce rozpocząć m.in. europejską inicjatywę dotyczącą chmur obliczeniowych (tzw. cloud computing), w tym możliwość certyfikacji usług w chmurze czy zmiany dostawców usług.
Z danych przedstawionych przez KE wynika, że dzisiaj już 60 proc. unijnych przedsiębiorców trzyma swoje dane w informacyjnej chmurze, 65 proc. uważa technologie internetowe za istotne dla rozwoju firmy, a 80 proc. uważa wykorzystywanie danych (tzw. data mining) za kluczowe dla rozwoju firmy.