- Nie ma szans, by wydatki TVP na Sylwestra się zbilansowały, nawet jeśli wszyscy Polacy obejrzeliby go dwa razy - uważa Juliusz Braun, członek Rady Mediów Narodowych i były prezes TVP. Telewizja publiczna musiała w tym roku ratować się pożyczką z kasy państwa, ale na organizacji Sylwestra nie oszczędza.
Tegoroczny koncert sylwestrowy TVP odbędzie się - tak jak w ubiegłym roku - w Zakopanem. Zeszłoroczna impreza frekwencyjnie była sukcesem: oglądało ją trzy i pół miliona Polaków, a w szczytowym momencie nawet pięć milionów. Informacjami o kosztach TVP nie chciało się dzielić. Dopiero pół roku później prezes Kurski ujawnił, że na organizację koncertu poszło niemal 6 mln zł.
Wygląda na to, że i w tym roku telewizja publiczna nie będzie skąpić na kończącą rok imprezę.
- Wchodzimy w bardzo ważny rok, w stulecie polskiej niepodległości, więc chciałbym, byśmy weszli w 2018 rok z przytupem - mówił Kurski w październiku. - Sylwester z TVP będzie bombowy, wystrzałowy, z plejadą gwiazd - dodawał na początku grudnia.
Zapowiadany przytup był już w tym tygodniu. Prezes pochwalił się, że gwiazdą wieczoru będzie Louis Fonsi, wykonawca "Despacito", czyli hitu tego lata. Jak ustalił portal "Pudelek", artysta zarobi za ten występ nawet 450 tys. zł.
Tajemnicze finanse TVP
- W tej chwili Jacek Kurski mówi, że ma dużo pieniędzy i stać go na sprowadzenie gwiazdy na Sylwestra. Zresztą policzmy: z pożyczki, którą musi spłacić dopiero za dwa lata, z dotacji i z abonamentu, TVP ma w tym roku dwa miliardy złotych. A skoro ma dwa miliardy złotych, to cóż to jest 450 tysięcy na "Despacito"? - ironizuje w rozmowie z money.pl Juliusz Braun, członek Rady Mediów Narodowych i były prezes TVP.
TVP dostało solidny zastrzyk gotówki od państwa, ponieważ sytuacja publicznego nadawcy była nie do pozazdroszczenia. W październiku br. Kurski przyznał w Sejmie, że TVP jest 77 milionów złotych pod kreską, a rok spółka może zamknąć ze stratą rzędu 80 mln zł. Wcześniej budżet TVP nazywał "budżetem śmierci" i apelował o uszczelnienie poboru abonamentu.
Jeśli chodzi o abonament nic się od tego czasu nie zmieniło, ale z państwowej kasy popłynął strumień wsparcia do TVP. W lecie spółka dostała 800 mln zł pożyczki. Natomiast na początku grudnia rząd zrobił przedświąteczny prezent i zapewnił w budżecie pieniądze dla TVP, które mają zrekompensować jej "utracone w latach 2010-2017 wpływy z opłat abonamentowych z tytułu zwolnień ustawowych". Kwoty? Niemałe, bo jeszcze w 2017 roku kasę spółki zasili 266 mln zł. W przyszłym będzie to już 593 mln zł.
10 sierpnia money.pl wysłał do TVP wniosek o udostępnienie informacji publicznej. Chcieliśmy wiedzieć, jak w tej chwili wygląda pełne zadłużenie publicznego nadawcy i jaki został stworzony plan spłaty. Wniosek wciąż leży nierozpatrzony. Warto zauważyć, że nie jest to zgodne z prawem.
Nie zysk, a wizerunek
Juliusz Braun uważa, że wydatki związane z organizacją Sylwestra nie zwrócą się spółce.
- Nie ma szans. Nawet jeśli wszyscy Polacy obejrzeliby tego Sylwestra dwa razy - uważa. - TVP musi organizować Sylwestra i to nie ulega dyskusji. Ale to jest kwestia proporcji. I pytania, czy należy wydawać publiczne pieniądze właśnie na wielką gażę dla zagranicznej gwiazdy czy promocję disco polo. Moim zdaniem nie - mówi.
Były szef TVP przyznaje jednocześnie, że organizacja takich imprez na ogół się nie opłaca. - Żeby być uczciwym, to Sylwester nigdy się telewizjom nie opłacał. Organizuje się go głównie z powodów wizerunkowych. Ale to "Despacito" jest w moim odczuciu działaniem skierowanym wyłącznie na efekt. Jacek Kurski znów będzie cały rok opowiadał, że zorganizował najlepszego Sylwestra w Polsce. Ale w ostatecznym rozrachunku do tej imprezy dopłacimy wszyscy w podatkach - mówi Juliusz Braun.
Odróżnić się od reszty
Również Joanna Nowakowska z domu mediowego MEC zwraca uwagę, że wydatki na plenerowego Sylwestra telewizjom się raczej nie zwracają.
- Organizacja dużych imprez plenerowych - takich jak koncert sylwestrowy - to dla dużych stacji telewizyjnej raczej inwestycja, niż machina do zarabiania pieniędzy - tłumaczy w rozmowie z money.pl Nowakowska.
- Tutaj cel jest trochę inny. Duzi ogólnopolscy nadawcy angażują się w organizację Sylwestra głównie z powodów wizerunkowych. To jest jedna z ostatnich rzeczy, które odróżniają ich od pozostałych, znacznie mniejszych stacji. Niemal wszystkie telewizje mogą mieć w ramówce seriale, teleturnieje czy kabarety. Ale na pokazanie na żywo wielogodzinnego koncertu czy wielkiego widowiska sportowego stać nielicznych i właściwie tylko te duże stacje są w stanie takiemu wyzwaniu sprostać - dodaje.
Jak wskazuje, zyskiem z organizacji Sylwestra mogą być ewentualnie korzyści wizerunkowe.
- O takiej imprezie mówi się jeszcze przez kilka dni. Ludzie komentują, kto wystąpił, jak był ubrany, który koncert był najlepszy. Zresztą same telewizje też robią sporo, żeby o tych imprezach się mówiło - podsumowuje ekspertka.