Pewne wskaźniki zdają się potwierdzać, że nastąpiła nieznaczna, ale jednak poprawa sytuacji gospodarczej.
Główny Urząd Statystyczny podał, że wzrost gospodarczy w trzecim kwartale był wyraźniejszy niż w pierwszym półroczu. Produkcja przemysłowa znacznie wzrosła w ostatnich dwóch miesiącach, szczególnie we wrześniu. W ostatnich dwóch tygodniach notujemy również wzrost indeksów giełdowych na GPW, co potwierdza, że inwestorzy są optymistycznie nastawieni. Jak pokazują ostatnie badania, większość Polaków nie ma oszczędności. Spada też skłonność do oszczędzania. W pierwszym półroczu oszczędności wzrosły w naszym kraju zaledwie o 2,5 proc., choć jeszcze dwa lata temu roczna dynamika wzrostu wynosiła ponad 20 proc. Spadek skłonności do oszczędzania może jednak być postrzegany pozytywnie, ponieważ oznacza, że Polacy zaczynają więcej wydawać na konsumpcję. Ta z kolei, może napędzić koniunkturę. Wzrost popytu krajowego jest bowiem jednym z kluczowych czynników wpływających na ożywienie gospodarcze. O nie najlepszej sytuacji finansowej Polaków świadczy również wzrost zainteresowania kredytami, szczególne tymi na zakup
nieruchomości.
Jednak wymienione czynniki muszą mieć charakter trwałego trendu aby jednoznacznie potwierdzały nadejście ożywienia gospodarczego. Tym bardziej, że inne pokazują coś zdecydowanie przeciwnego. Wskaźnik optymizmu konsumentów (liczony przez Instytut IQS and Quant Group) spadł w październiku do 82,1 pkt z 83,5 pkt we wrześniu. Zmniejszył się także odsetek osób, które uważają, że teraz jest dobry czas na duże zakupy. W październiku wzrosła liczba osób pesymistycznie patrzących w przyszłość. Obecnie 35 proc. badanych, czyli o 2 pkt proc. więcej niż przed miesiącem, spodziewa się pogorszenia sytuacji ekonomicznej kraju w ciągu najbliższych 12 miesięcy. Warto zwrócić uwagę na fakt, że wskaźnik optymizmu konsumentów może przybierać wartość od 0 do 200 pkt Wartość maksymalna oznacza pełne zadowolenie badanych, zaś minimalna - skrajny pesymizm.
Wszystko wskazuje na to, że coś drgnęło w naszej gospodarce i wzrost gospodarczy w tym roku będzie taki, jak wcześniej prognozowaliśmy, na poziomie 1,5 proc. Dobrze to wróży możliwości osiągnięcia 3,5 proc. wzrostu PKB zakładanego w budżecie przygotowanym przez rząd na 2003 r. Problemem może się jednak okazać nie uzyskanie dochodów zakładanych w budżecie ze względu na m.in. złą ściągalność podatków lub niemożność wprowadzenia abolicji podatkowej.