W ciągu 3-4 miesięcy przedstawimy propozycję integracji PIT ze składkami na ZUS i ochronę zdrowia - zapowiada wicepremier, minister rozwoju Mateusz Morawiecki. Według niego to rozwiązanie byłoby dużym uproszczeniem dla przedsiębiorców i przełożyłoby się też na lepszą ściągalność podatków.
- Integracja tych trzech składek - ZUS, NFZ i PIT - tak, żeby uprościć z jednej strony pobieranie tych podatków, a nie oddzielnie fundusz pracy, fundusz wypadkowy, fundusz chorobowy. Ten, kto prowadził firmę, a ja akurat prowadziłem, chociaż to było 25 lat temu, wie, jakie są uciążliwości w rozliczaniu tego typu papierologii. Nad takim wariantem pracujemy - zaznaczył.
- W ramach tego rozwiązania chcemy też podjąć problem kwoty wolnej od podatku - powiedział.
Dodał, że propozycja powinna zostać przedstawiona w ciągu 3-4 miesięcy. - Natomiast niemal na pewno nie zacznie to obowiązywać przed 1 stycznia 2018 roku - zaznaczył. Jak powiedział, rząd pracuje nad tym, by wpływ zmiany na budżet był "neutralny lub pozytywny". - Nie możemy sobie pozwolić na to, żeby wprowadzać dodatkowe zmiany, które skutkowałyby kolejnymi miliardami wypływu z budżetu - zaznaczył.
- Każde uproszczenie jest dobre dla przedsiębiorców. Jak się przełoży na życie gospodarcze? Chcielibyśmy, aby wpłynęło na lepszą dynamikę, lepszą ściągalność podatków również, bo to jest pietą achillesową naszego systemu - podsumował.
Dodał, że pomysł integracji składek "podoba się" resortowi finansów.
W połowie czerwca szef Komitetu Stałego Rady Ministrów Henryk Kowalczyk zapowiedział, że kwota wolna od podatku zostanie "skonsumowana" w projekcie jednolitego podatku. Podatek jednolity miałby łączyć dzisiejszy PIT, składkę zdrowotną i składki na ZUS.
Również w połowie czerwca w wywiadzie dla "Rzeczpospolitej" Morawiecki powiedział: "Nie wycofujemy się z obietnicy podniesienia kwoty wolnej, ale zmieni się sposób wprowadzenia tego projektu. Przygotowujemy się bowiem do głębszej reformy podatkowej. Chcemy zintegrować PIT ze składkami na ZUS i ochronę zdrowia. I w tym nowym systemie będzie zaszyty nowy mechanizm kwoty wolnej, który da tym najbardziej potrzebującym największą ulgę, zarabiający zaś najwięcej raczej w ogóle nie będą mieli wolnej kwoty. To rozwiązanie znane z Wielkiej Brytanii. A budżet na tym nie ucierpi".