Obniżenie stawki podatku CIT dla małych firm z 19 do 15 procent nie tylko nie uszczupli dochodów budżetu państwa, ale nawet je powiększy. Na to liczy przynajmniej resort finansów. W przygotowanej przez ministerstwo nowelizacji ustaw podatkowych ma się bowiem również znaleźć mechanizm, pozwalający na uszczelnienie systemu w taki sposób, by pieniądze nie wyciekały już na przykład do rajów podatkowych.
Aktualizacja: 3.03.2016, godz. 12:32
- Uproszczenie i uszczelnienie to zasady, którymi będziemy się kierować tworząc prawo podatkowe. Dlatego obniżamy stawki dla rozpoczynających działalność, jednocześnie zamykamy luki podatkowe, którymi wyciekały pieniądze – mówił pod koniec ubiegłego tygodnia minister finansów Paweł Szałamacha.
Nowelizacja ustaw o PIT i CIT, oprócz obniżenia stawki podatku dla firm, ma również zapobiegać dwóm najpopularniejszym metodom optymalizacji podatkowej poprzez wprowadzenie tzw. "małej klauzuli obejścia prawa". To szczegółowe regulacje fiskusa, który wciąż nie może się doczekać klauzuli generalnej, wpisanej do Ordynacji podatkowej.
Pierwsza z nich dotyczy wymiany udziałów przez spółki będące w ramach jednej grupy kapitałowej, czyli jednego z podstawowych działań przy restrukturyzacji firmy. Przy sprzedaży takich udziałów (lub akcji), spółka w koszty uzyskania przychodu może wpisać kwotę, którą wydała na ich zakup, przez co znacznie obniża unikanie opodatkowania.
Po wejściu w życie nowelizacji, taka operacja, przeprowadzona pomiędzy powiązanymi podmiotami, ma być dużo trudniejsza. Przedsiębiorca będzie musiał wykazać, że tzw. wymiana udziałów była ekonomicznie uzasadniona, nie jest zaś jedynie metodą optymalizacji podatkowej.
- Trzeba przyznać, że proponowane rozwiązania mogą przyczynić się do uszczelnienia systemu podatkowego i zwiększenia wpływów do budżetu - komentuje w rozmowie z money.pl Mariusz Korzeb, doradca podatkowy i ekspert Pracodawców RP.
Znak towarowy za granicę? Już nie tak łatwo
Druga metoda, chyba jeszcze popularniejsza, dotyczy wyprowadzania zysków za granicę. Najczęściej odbywa się to przy pomocy zlokalizowanej w raju podatkowym (zazwyczaj na Cyprze lub Malcie) spółki zależnej, która posiada pełnię praw np. do znaku towarowego. Polska firma płaci więc na przykład powiązanej kapitałowo firmie za wykorzystywanie go, przez co znacznie zwiększa koszty swojej działalności, a w efekcie nie wykazuje zysku i nie płaci podatku. Daninę zapłaci tylko oddział zagraniczny, ale nie trzeba chyba dodawać, że będzie ona znacznie niższa, niż w Polsce.
- Takie działania prowadziły do sytuacji, że przez taki nieograniczony wehikuł optymalizacyjny firma nie płaci żadnego podatku na terenie Polski - wyjaśnia Mariusz Korzeb. - Trzeba jednak pamiętać, że optymalizacja podatkowa nie jest niczym złym, tylko normalną praktyką w biznesie, polegającą na wykorzystywaniu przepisów na własną korzyść.
Czasami taki znak towarowy był również traktowany jako wkład niepieniężny (tzw. aport), wnoszony do polskiej spółki. Jego wartość była równa wartości udziałów, które w ten sposób były przez aportującego obejmowane (zwykle znacznie większej, niż rzeczywista wartość aportu). Mała klauzula ma temu zapobiegać. W takim przypadku do rozliczenia będzie brana wartość rynkowa (zazwyczaj dużo niższa), przez co podatek znacznie wzrośnie.
Na taką metodę optymalizacji zdecydowała się jakiś czas temu spółka LPP, właściciel marek Reserved, Cropp, Mohito, House czy Sinsay. W tym celu powstała specjalna spółka na Cyprze oraz w Zjednoczonych Emiratach Arabskich. I to właśnie one miały prawa do powyższych marek. - Eksponowanie naszej firmy jako jedynej, która stosowała optymalizacje jest nieuprawnione - zastrzega jednak w rozmowie z money.pl Marta Chlewicka, rzeczniczka LPP.
Dzięki temu spółka mogła zmniejszyć obciążenia fiskalne w Polsce. Na taką optymalizację podatkową LPP zdecydowało się ponad 2 lata temu. Eksperci szacowali, że daje im to oszczędności rzędu 100-110 mln zł rocznie. Ze stwierdzeniem, jakoby spółka miała płacić w kraju znikome podatki nie zgadza się rzeczniczka LPP i przytacza dane. Wynika z nich, że w latach 2010-2015 firma wpłaciła do budżetu między 333 a 610 milionów złotych rocznie, co w sumie dało blisko 3 miliardy. - Optymalizacja pozwoliła nam zaoszczędzić około 10 procent, pozostałe 90 i tak wędrowało do budżetu - twierdzi Marta Chlewicka, rzeczniczka spółki.
Informacja o krajowym czempionie, który ucieka od płacenia podatków, wywołało medialną burzę. Na portalach społecznościowych zaczęły tworzyć się grupy bojkotujące LPP i ich główną markę Reserved. W ubiegłym roku spółka wycofała się jednak z tego pomysłu.
"W ramach restrukturyzacji majątkowo-finansowej w grudniu 2014 roku została zlikwidowana spółka Jaradi Ltd z siedzibą w Zjednoczonych Emiratach Arabskich. Jej majątek, w tym znaki towarowe RESERVED, Cropp, House, MOHITO i SiNSAY, zostały przeniesione do Gothals, będącej podmiotem w pełni zależnym od LPP" - poinformowała firma w komunikacie opublikowanym w maju ubiegłego roku. Po czym w ramach tzw. połączenia transgranicznego, wchłonęła cypryjską spółkę zależną wraz z całym majątkiem do LPP SA.
"Przejrzysta struktura GK LPP oraz skupienie kluczowych funkcji oraz aktywów w spółce dominującej (LPP) powinna pozytywnie wpłynąć na jej postrzeganie przez rynek i otoczenie biznesowe oraz uprościć procesy wewnątrzgrupowe" - spółka tłumaczyła swoją decyzję w komunikacie giełdowym.
Po wejściu w życie nowych przepisów takie operacje nie będą już tak powszechne. - Pamiętajmy jednak, że metody optymalizacji są różne i one były, są i będą - zauważa jednak Mariusz Korzeb.
To nie pierwsza klauzula
Resort finansów stosuje tzw. "małe klauzule" już od jakiegoś czasu. Jesienią ubiegłego roku Sejm uchwalił klauzulę, dotyczącą nadużyć w przypadku stosowania zwolnienia z opodatkowania dochodów z dywidend. Teraz w konsultacjach społecznych jest klauzula dotycząca wymiany udziałów i kwestii znaków towarowych.
- Małe klauzule dotyczą konkretnych działań gospodarczych, podejmowanych przez przedsiębiorców. To po prostu kolejny etap uszczelniania systemu podatkowego - wyjaśnia ekspert Pracodawców RP. - Natomiast generalna klauzula, na poziomie ogólnym, powinna znaleźć się w Ordynacji podatkowej. Na ten moment jeszcze jej tam nie ma, natomiast myślę, że jej pojawienie się jest tylko kwestią czasu.
Ma ona kosztować budżet około 270 milionów złotych rocznie. Resort finansów szacuje jednak, że na skutek małej klauzuli uda się zaoszczędzić 277 milionów. W efekcie więc wspólna kasa ma zyskać 7 milionów rocznie, a na przestrzeni najbliższej dekady - w sumie 84 miliony.
Ministerstwo finansów zakłada, że nowe przepisy wejdą w życie z początkiem 2017 roku.