Mimo protestów przedsiębiorców rządzący są już na ostatniej prostej wprowadzenia pakietu przewozowego. W założeniach ma on uderzać w szarą strefę rynku paliw, ale wysokimi karami (70 tys. zł) za prosty błąd, zagrożeni są wszyscy przedsiębiorcy. Z kolei w projekcie nadal są zapisy faworyzujące największe koncerny i luki, które sprzyjać mogą... szarej strefie.
Aktualizacja 10 marca, godz. 6:07
Pakiet przewozowy został przegłosowany w Sejmie w czwartek. Posłowie poparli większość poprawek Senatu do ustawy o monitorowaniu przewozu towarów. Nowe przepisy posłużą uszczelnieniu systemu podatkowego przez wprowadzenie monitorowania przewozu m.in. paliw płynnych.
Nowe rozwiązania, według zamiarów rządu, spowodują wzrost dochodów budżetowych z podatków VAT i akcyzy. W latach 2017-2026 do budżetu państwa powinno wpłynąć ok. 6,5 mld zł z tytułu podatku VAT i akcyzowego.
Ustawa zakłada, że przewóz tych towarów ma być rejestrowany i nadzorowany elektronicznie za pomocą systemów satelitarnych. Kontrolę przewozu towarów mają Służba Celno-Skarbowa, a także policja, Straż Graniczna i Inspekcja Transportu Drogowego.
Nowe prawo ma też być, według wypowiedzi przedstawicieli rządu, kolejnym narzędziem walki z nieuczciwymi firmami i regulacją uzupełniającą tzw. pakiet paliwowy, który wszedł w życie w sierpniu 2016 r.
Przeciw wyłudzającym VAT
Zmiany w przepisach dotyczą transportu towarów, na których najczęściej wyłudza się VAT: paliw płynnych, skażonego alkoholu i suszu tytoniowego. Zgodnie z deklaracjami Ministerstwa Finansów nowe regulacje mają nie pozwolić na nielegalne wprowadzanie do sprzedaży tych produktów. Już w tym roku ma to przynieść 330 mln zł dodatkowych dochodów do budżetu. W 2018 r już ponad miliard zł.
Wszystko za sprawą ściślejszej kontroli przewozu tych towarów. Zgodnie z projektem każdy ich transport będzie musiał posiadać oddzielny numer referencyjny. Będzie można go uzyskać, wypełniając specjalny formularz na platformie usług skarbowo-celnych.
Żeby mieć pewność, że przedsiębiorcy będą to robić, przewidziano bardzo wysokie kary za brak takiego numeru. Jak pisaliśmy w WP money,w ocenie wiceministra finansów Mariana Banasia musi tak być, by „niedopełnienie obowiązku rejestracji było nieopłacalne”.
W związku z tym przedsiębiorcom grozi grzywna do wysokości 46 proc. wartości netto przewożonego towaru, nie mniejsza niż 20 tys. zł. W przypadku cysterny paliwa może to być nawet 70 tys. zł.
Nie mniej niż 20 tys. kary za błąd w NIP?
- Pomijając już nawet wysokość tych kar, to nie powinny być one nakładane, kiedy nie wykaże się przedsiębiorcy, że jego działanie zmniejszyło wpływy do skarbu państwa. W obecnym kształcie będzie można zostać tak dotkliwie ukaranym za błąd w zapisie numeru NIP firmy - mówi Maksymilian Graś z Kancelarii Kijewski i Graś, reprezentujący też interesy Polskiej Izby Paliw Płynnych.
Izba od początku procedowania pakietu zgłaszała wiele wątpliwości z nim związanych. Przed miesiącem w dramatycznym liście zaapelowała do premier Beaty Szydło o wprowadzenie zmian. Jednak, jak przekonuje Graś, wszystkie wnioski branży zostały zignorowane.
- Co do wysokości kar rzeczywiście rozgorzała duża dyskusja na komisji, ale ostatecznie w mojej ocenie wystarczająca jest deklaracja Ministerstwa Finansów. Kary nie będą nakładane za popełnienie prostych, drobnych błędów - mówi Jacek Sasin.
Dla PIPP deklaracje nie są wystarczające. Izba przypomina, że te pieniądze będą trafiać do budżetu. W związku z tym funkcjonariusze mogą odczuwać silną presję na „wykręcanie dobrych wyników”. Warto tu przypomnieć, że kontrolować będą: służby celno-skarbowe, policja, straż graniczna i Inspekcja Transportu Drogowego.
- Niestety spodziewamy się, że służby mogą pójść na łatwiznę i karać, tak często, jak to możliwe, żeby wykazać, że pakiet działa. Trudniej jest wyłapywać prawdziwych przestępców w branży paliwowej. Siedząc za biurkiem i przeglądając dane łatwiej znaleźć nieprawidłowości - mówi Graś.
Prawnik przypomina, że zna przypadki nałożenia kar w wysokości kilku milionów złotych za błędy w zapisie numeru PESEL. Podobnej wysokości grzywny otrzymywali przedsiębiorcy zrzeszeni w Izbie za źle postawione pieczątki czy pomyłki w dacie.
Koncerny paliwowe zyskają dodatkową przewagę
W projekcie jest coś jeszcze, co budzi niepokój przedsiębiorców. Definicja podmiotu wysyłającego w obecnym kształcie ustawy zapewnia dużym koncernom wgląd w to, co dzieje się potem z zakupionym paliwem. Przez numer referencyjny Orlen czy Lotos np. będzie miał dostęp do danych, które powinny być zdaniem Izby chronione.
Zgodnie z projektem pierwszy wysyłający transport (najczęściej duży koncern paliwowy), nawet kiedy paliwo już odsprzeda, będzie wiedział, co się potem z nimi dzieje. Może zatem śledząc łańcuch dostaw zaproponować ostatecznemu odbiorcy lepszą cenę niż pośrednik.
- Próbowano podczas prac odpowiednio zdefiniować tego wysyłającego, ale to się nie udało i koncerny nadal będą mogły podgadać co się dzieje z towarem - mówi Graś. Poseł Sasin nie pamięta dyskusji w tej sprawie, ale gwarantuje zmiany, kiedy tylko firmy wykażą, że koncerny wykorzystają tę lukę.
- Będziemy to sprawdzać i reagować na ewentualne nieprawidłowości - zapowiada polityk. Już wkrótce być może rząd będzie musiał pochylić się nad jeszcze jedną wskazywaną przez branżę luką w pakiecie przewozowym.
Może nim być wyłączenie spod tych przepisów transportów wewnątrz magazynami tej samej firmy. Projekt przewiduje również, że kiedy odbiorcą transportu będzie osoba prywatna, też nie trzeba będzie rejestrować przewozu.
Zdaniem przedsiębiorców stoi to w oczywistej sprzeczności z celem stworzenia pakietu, który ma ograniczyć działanie szarej strefy. Również w ocenie Izby jest to oczywista zachęta do podstawiania tzw. słupów pod nieuwzględnione w rejestrze przewozy nielegalnego paliwa.
- Każdy nieuczciwy przedsiębiorca będzie mógł skorzystać z tej furtki. Tym bardziej że potwierdzać to będzie dokument, który sam sobie może wystawić - mówi Graś. Przedsiębiorców zaskakująca też delikatnie mówiąc niekonsekwencja kolejnych ekip rządowych i to, że nie uczą się na błędach swoich i cudzych.
Złoty środek
Rzeczywiście URE jeszcze do 2015 roku wydawało koncesje na tzw. czysty obrót paliwami. Taka firma nie musiała nawet posiadać żadnej infrastruktury, by handlować. To mógł być ktokolwiek i dlatego w to miejsce często podstawiano fikcyjnych przedsiębiorców, a zyski z nielegalnej sprzedaży trafiały do oszustów.
Jednak w ocenie Jacka Sasina nie o otwieranie furtki do nadużyć tu chodzi, a o wygodę przedsiębiorców. - Nie da się wszystkiego obłożyć przepisami bez przekroczenia granic zdrowego rozsądku. Pakiet nie może paraliżować pracy przedsiębiorców. Szukaliśmy złotego środka i mam wrażenie, że go znaleźliśmy - mówi poseł.
Jego zdaniem nowe przepisy zdecydowanie ograniczą możliwość nadużyć, a odpowiednie służby są od tego, by sprawdzać, jak one będą działały. - Pewnie znajdą się tacy, którzy będą to próbowali wykorzystać, ale tylko dlatego nie możemy przesadnie utrudniać działania firmom.
Przedsiębiorcy nie mają jednak wrażenia, że pakiet jest dobrym przykładem na znalezienie tego złotego środka. Jak mówił w WP money Wiesław Deć, współwłaściciel firmy DEKAL autoryzowanego dystrybutora olejów PKN Orlen i Lotosu.
- Będę musiał rejestrować nawet do 60 transportów dziennie. Do tego wypisywania będę musiał kogoś zatrudnić. Wygląda na to, że nikt nie pomyślał znów o przedsiębiorcach, wrzucając nas do jednego wora z oszustami.