Na antenie RMF FM minister finansów bronił obietnic PO. Twierdził, że są one do zrealizowania i można znaleźć na nie pieniądze.
- Absolutnie nie jest to bajka. W Ministerstwie Finansów nie pracują bajkopisarze, co się już nie raz okazywało - mówił Szczurek.
Twierdził też, że wszystkie propozycje zostały dokładnie przeliczone. A po uwzględnieniu zmian proponowanych przez PO (likwidacja składek na ZUS, nowe stawki podatku PIT) dochody budżetu spadną tylko o 10 mld zł.
Dopytywany o inne obietnice, stwierdza, że PO chce głównie "lepiej ukierunkować wydatki". Minister Finansów nie potrafił jednak podać, ile dokładnie kosztują wszystkie propozycje partii.
Mateusz Szczurek choć zapewniał, że podpisuje się pod obietnicą likwidacji składek ZUS oraz zmian w systemie podatkowym, to nie jest pewien czy zostanie na kolejną kadencję, jeśli PO wygra wybory. - To jest dyskusja z moją żoną. Wcale nie taka prosta - stwierdził.
Szczurek ministrem finansów jest od 27 listopada 2013, gdy zastąpił w rządzie Donalda Tuska Jacka Rostowskiego. Swoje stanowisko zachował także w gabinecie Ewy Kopacz. Wcześniej był bankowcem. Pracował m.in. ING.