Pod koniec wczorajszych obrad śledczej komisji bankowej, nieoczekiwanie komisja przegłosowała wniosek PO o to, aby zająć się też SKOK-ami. Wydawało się to niemożliwe, ponieważ PiS absolutnie nie chciał do tego dopuścić.
Tymczasem wczoraj, gdy na posiedzenie nie przyszedł Artur Zawisza, PO zgłosiła po raz kolejny wniosek i dzięki temu, że dostała też głos posła Samoobrony, wniosek został przyjęty. O dotychczasowej pracy komisji rozmawiamy z posłem PO, Tomaszem Szczypińskim.
* Money.pl: Trzeba przyznać, że niezłą woltę Państwo wykonali.*
T.Sz: Nie, to nie była wolta, przecież my od kilku tygodni, czy nawet miesięcy zabiegamy o to, aby komisja śledcza zajęła się SKOK-ami. A dziś akurat znalazła się większość, która ten wniosek poparła.
Przy czym proszę zauważyć, że my nie chcemy się zajmować w ogóle SKOK-ami, a interesują nas trzy aspekty. Po pierwsze: rola SKOK-ów w kształtowaniu systemów w Polsce, po drugie: sprawa licencji bankowej, o którą Kasa Krajowa SKOK stara się od półtora roku i ta koncesja nie jest udzielana. Chcemy się dowiedzieć, dlaczego? I w końcu po trzecie: spawa kryzysu Spółdzielczego Banku Rolniczego w Kaliszu. Chcemy przeanalizować, czy SKOK miał wpływ na kryzys i bytność tego banku.
Money.pl: Dogadali się Państwo z posłem Waldemarem Nowakowskim? Bo on nieoczekiwanie poparł ten wniosek.
T.Sz.: Nie, my przecież składamy ten wniosek co pewien czas. I teraz okazało się, że zyskał on nowych zwolenników, dlatego został przegłosowany.
Money.pl: Można się spodziewać, że PiS zrobi wszystko, aby nie dopuścić do tego, żeby komisja badała SKOK-i.
*T.Sz: *Jeśli rzeczywiście zrobi wszystko, aby do tego nie dopuścić, to znaczy, że się czegoś boi. Mam nadzieję, że PiS jednak wzniesie się ponad swoje interesy – osób, które związane są z ruchem SKOK-ów, bo to nie jest przecież tajemnica, że osoby z PiS-u mają takie powiązania. Ale to nie powinien być powodem zablokowania sprawy, bo byłby to lobbing, do którego, mam nadzieję nie dojdzie.
Money.pl: Jak Pan ocenia dotychczasowe przesłuchania. Strata czasu, czy dowiedział się pan czegoś nowego?
T.Sz: Wszystkie informacje przekazane nam w ciągu trzech dni przez świadków były zawarte w dokumentach, które otrzymaliśmy, więc nie usłyszeliśmy niczego nowego. Do takich ustaleń nie była potrzebna wielka komisja śledcza.
Dla mnie najważniejsze jest to, że wszystko, co dotyczy Fundacji CASE – pieniądze, prace, efekty pozyskanych pieniędzy – były jawne. My mówimy cały czas o sprawach i faktach, które można odnaleźć na stronie internetowej. Przesłuchanie świadków nie wniosło niczego nowego i potwierdza to moje przekonanie, ze zajmowanie się to sprawa na początku nie miało sensu. Wołałbym, abyśmy mówili o nadzorze bankowym, o procesach sanacyjnych w bankach, o tym, jak wyglądała prywatyzacja banków w pierwszym okresie, w drugim. Sprawa CASE była po to, aby opalić kilka fajerwerków z ładnymi nazwiskami.