Dopóki Rosją rządzi prezydent Władimir Putin, nie powinno się jej pozwolić na powrót do obrad G7 - oświadczył premier Kanady Stephen Harper (na zdjęciu) w wywiadzie dla Associated Press, opublikowanym w czwartek wieczorem. Na trzy dni przed szczytem najbardziej uprzemysłowionych krajów świata nastroje są gorące. W Monachium, gdzie zostanie on zorganizowany, strajkowało 35 tysięcy osób. W kolejnych planowane są kolejne protesty.
- Nie sądzę, by Rosja pod rządami Władimira Putina przynależała do G7 - i kropka. Kanada będzie bardzo mocno sprzeciwiać się temu, by Putin zasiadł kiedykolwiek znów za tym stołem. Powrót Rosji wymagałby konsensusu i do tego konsensusu po prostu nie dojdzie - powiedział Harper.
Zarzucił Rosji, że nie myśli ona tak, jak jej partnerzy, że "umyślnie próbuje być strategicznym rywalem" i "celowo przeciwdziała tym dobrym rzeczom, które usiłujemy na świecie osiągnąć".
- Sposób myślenia człowieka, z którym mamy do czynienia jest taki: zimna wojna nigdy się nie skończyła i ja muszę walczyć, aby jakoś zmienić zakończenie - mówił Harper w wywiadzie. Dodał następnie, że nie uważa za możliwe, by "Rosja zmieniła się za rządów tego przywódcy".
Media odnotowały w listopadzie zeszłego roku wymianę zdań między rosyjskim prezydentem a Harperem na szczycie G20 w Australii. Premier Kanady powiedział wówczas Putinowi, że Rosja musi wycofać się z Ukrainy, na co ten odrzekł, że Rosjanie nie są tam obecni.
W wywiadzie dla AP Harper oświadczył: To rodzaj typowej rosyjskiej polityki zagranicznej - mówienie, że czarne jest białe nawet wtedy, gdy wszyscy wiedzą, że jest odwrotnie. Myślę, że tak długo, jak będą oni przyjmować taki punkt widzenia, będą traktować nas jakbyśmy wszyscy byli głupi - naprawdę nie ma sensu prowadzić z nimi dialogu.
Do G7 - grupy najbardziej uprzemysłowionych krajów świata - należą: USA, Japonia, Niemcy, Kanada, Wielka Brytania, Francja i Włochy. Do zeszłego roku w spotkaniach G7 uczestniczyła także Rosja, jednak wykluczono ją ze względu na aneksję Krymu i wspieranie prorosyjskich separatystów w Donbasie. Na spotkaniu szefów dyplomacji G7 w kwietniu w Lubece ministrowie postanowili, że ta decyzja pozostaje w mocy. Przed czerwcowym spotkaniem kanclerz Niemiec Angela Merkel potwierdziła po raz kolejny, że Putin ze względu na politykę wobec Ukrainy, szczególnie ze względu na aneksję Krymu, nie będzie uczestniczył w obradach.
Kanada przyłączyła się do sankcji wobec przedstawicieli Rosji wprowadzonych przez USA i UE w reakcji na kryzys ukraiński. Zdecydowała się także na wysłanie na Ukrainę swoich instruktorów wojskowych.
Antyglobaliści strajkują
W czwartek blisko 35 tysięcy osób przeszło ulicami Monachium w proteście przeciwko zbliżającemu się szczytowi G7. Protest przebiegł spokojnie. Uczestnicy nieśli transparenty z hasłami "świat nie jest towarem", "zwalczać głód" czy "zatrzymać TTIP", czyli Transatlantycką Strefę Wolnego Handlu. W najbliższych dniach podobne akcję będą się powtarzać.
Antyglobaliści ostro krytykują formę szczytu zarzucając mu brak demokratycznej legitymacji i działanie na korzyść wielkich koncernów. Niemiecka policja obawia się, że kolejne protesty nie będą już tak spokojne, dlatego zamek Elmau, gdzie zatrzymają się światowi przywódcy, został szczelnie odgrodzony od świata. W niedzielę i poniedziałek nad bezpieczeństwem uczestników szczytu czuwać będzie 17 tysięcy policjantów.
Zobacz też: Jak Chiny widzą Rosję src="http://www.money.pl/u/money_chart/graphchart_ns.php?ds=1470294000&de=1470324600&sdx=0&i=&ty=1&ug=1&s%5B0%5D=GBPPLN&colors%5B0%5D=%230082ff&fg=1&fr=1&w=605&h=284&cm=0&lp=1"/>
Czytaj więcej w Money.pl