- Ta sytuacja wymaga, ta chwila wymaga, byśmy nie wyjechali z Paryża bez ambitnej, inkluzywnej i trwałej globalnej umowy klimatycznej - powiedział Kerry. Dodał, że jest już czas na takie porozumienie "po dekadach pracy, półśrodków, nieudanych prób".
Zaznaczył, że Stany Zjednoczone są częścią - w ramach światowych negocjacji klimatycznych - tzw. koalicji wyższych ambicji.
Zastrzegł jednak, że umowa powinna być elastyczna. - Każdy kraj na ziemi ma własny zestaw krajowych uwarunkowań, własną politykę, własną gospodarkę, własne możliwości, szanujemy to - powiedział. Nawiązał też do wcześniejszej krytyki systemu krajowych wkładów i celów do realizacji umowy ze strony niektórych państw.
- Powodem, dla którego przy stole (negocjacyjnym) jest teraz tyle krajów, powodem, dla którego prawie wszystkie narody ogłosiły własne cele, jest właśnie to, że "jedna miara dla wszystkich" nie działa - powiedział Kerry. Jego zdaniem dzięki temu nikt nie będzie zmuszony do wysiłków przekraczających możliwości. W tym kontekście podkreślił zasadę "wspólnej, ale zróżnicowanej odpowiedzialności" uzależnionej od możliwości państw.
Ale zastrzegł, że potrzebny jest wspólny "prawnie wiążący" system przejrzystości w sprawie czynionych postępów. - Na koniec musimy być wobec siebie odpowiedzialni i w ostatecznym rozrachunku odpowiedzialni wobec następnego pokolenia. To oznacza, że potrzebujemy wymogu regularnego raportowania przez wszystkie kraje tego, co robią, i jakie czynią postępy. To jedyny sposób, byśmy wiedzieli, w jakim miejscu się znajdujemy jako globalna społeczność - zaznaczył. Dodał, że umowa będzie także silnym sygnałem dla rynków. - To pomoże prywatnemu sektorowi przesunąć kapitał, gdy będzie wiedział, że jest ta zrównoważona ścieżka na przyszłość - powiedział.
Według amerykańskiego sekretarza stanu rozwiązaniem problemów wynikających ze zmian klimatycznych jest polityka energetyczna. - Oczywiście będziemy pompować gaz i ropę przez lata, wiemy to. Ale nawet narody, których gospodarki zależą w dużym stopniu od produkcji ropy, dywersyfikują się w kierunku energii odnawialnej - mówił. - A tak przy okazji, Stany Zjednoczone, które to popierają, są dziś największym na świecie producentem gazu i węgla - dodał.
Kerry zwrócił też uwagę na potrzebę wspierania najbardziej narażonych krajów w ich adaptacji do zmian klimatu i zapowiedział, że USA do 2020 r. podwoją finansowanie grantów na ten cel, do 860 mln dolarów. Otrzymał za to brawa z sali. Poinformował, że spotkał się z liderami krajów wyspiarskich, które "wyraziły uzasadnioną obawę, że morze pochłonie ich państwa".
Trwająca do 11 grudnia paryska konferencja klimatyczna krajów ONZ ma się zakończyć globalnym porozumieniem klimatycznym. Chodzi o to, by dzięki zadeklarowanym działaniom nie dopuścić do większego wzrostu średnich temperatur na świecie niż 2 stopnie Celsjusza w porównaniu z erą przedindustrialną.