Prokurator Generalny zdecydował się zaskarżyć do TK zapisy ustawy o ochronie przyrody, bo uznał za niezgodne z konstytucyjną zasadą równości wobec prawa różnicowanie w odpowiedzialności państwa wobec gospodarzy, którym szkody wyrządziły żubry, wilki, rysie, niedźwiedzie lub bobry - gdy odszkodowania się wypłaca, i szkody wyrządzone przez inne zwierzęta dziko żyjące, za które Skarb Państwa odpowiedzialności odszkodowawczej nie ponosi. Według wniosku PG to naruszenie konstytucyjnej zasady równości wobec prawa.
Zaskarżona ustawa ogranicza też grono uprawnionych do współdziałania z regionalnym dyrektorem ochrony środowiska, a na obszarze parku narodowego - z dyrektorem tego parku, co do sposobów zabezpieczania przed szkodami powodowanymi przez objęte ochroną gatunkową zwierzęta dziko występujące, jedynie do tych, którzy mogą doznać szkód wyrządzonych przez żubry, wilki, rysie, niedźwiedzie oraz bobry - a nie dotyczy potencjalnych poszkodowanych przez inne dziko żyjące zwierzęta.
Złagodzeniu szkód wyrządzonych przez zwierzęta podlegające ochronie gatunkowej wobec właścicieli lub użytkowników nieruchomości miało służyć zezwolenie przez ustawodawcę niektórym z nich (właścicielom lub użytkownikom nieruchomości doznających szkód wyrządzanych przez żubry, wilki, rysie, niedźwiedzie i bobry) na współdziałanie z regionalnymi dyrektorami ochrony środowiska lub dyrektorami parków narodowych w zakresie zabezpieczania mienia przed szkodami wyrządzanymi przez wymienione zwierzęta.
- Gospodarzowi jest wszystko jedno, czy kurę zje mu wilk, czy jastrząb. A ponieważ aktywność jastrzębi na wiosnę jest powszechnie znana - wtedy te ptaki mają znacznie większy apetyt z racji wychowywania młodych, to nie może być tak, że czasem państwo płaci odszkodowanie - za bobra, czy wilka, a za jastrzębia, kormorana czy wydrę - nie. Powinno decydować prawo własności tego, kto poniósł szkodę, a nie tego, jakiego rodzaju ochroną objęte jest zwierzę, które szkód dokonało - uzasadniał wniosek prok. Wojciech Sadrakuła z PG, przywołując swe doświadczenie z uprawiania myślistwa.
Prokurator podkreślał, że zróżnicowanie właścicieli i użytkowników nieruchomości narażonych na szkody "przenosi koszty wprowadzonej przez państwo ochrony gatunkowej na właścicieli, którzy muszą godzić się na wyrządzające szkody zachowania zwierząt objętych ochroną gatunkową, a niewskazanych w kwestionowanych przepisach" - co według PG narusza konstytucyjną zasadę ochrony własności.
Trybunał w 5-osobowym składzie uznał, że zaskarżone przepisy nie naruszają Konstytucji. - Nie istnieje ogólne prawo do odszkodowania od Skarbu Państwa, równego dla każdego. Prawo to przysługuje poszkodowanemu przez organy państwa, który naruszy prawo. Nie każda szkoda wyrządzona przez gatunek chroniony podlega automatycznej odpowiedzialności odszkodowawczej Skarbu Państwa - podkreśliła w ustnym uzasadnieniu wyroku sędzia TK Maria Gintowt-Jankowicz. Jak mówiła, przyjmując elastyczne zasady ochrony przyrody ustawodawca stara się godzić różne racje i interesy, z poszanowaniem zasady zrównoważonego rozwoju.
Trybunał podkreślił, że obowiązek ochrony środowiska jest umocowany w konstytucji. - To dobro wspólne, podlegające szczególnej ochronie, jedna z najważniejszych wartości, na równi ze strzeżeniem niepodległości, nienaruszalności granic, bezpieczeństwa i praw obywatelskich - każdy jest zobowiązany do ochrony środowiska. Dla wypełnienia obowiązku ochrony środowiska można ograniczać niektóre z praw i wolności. To w interesie ogółu społeczeństwa - wskazała sędzia Gintowt-Jankowicz.
W czasie rozprawy przed TK występująca w imieniu Sejmu posłanka Beata Kempa oświadczyła, że zaskarżone przepisy ustawy są zgodne z konstytucją. - Czy zwierzęta są własnością Skarbu Państwa, czy też dobrem ogólnonarodowym? - zapytała. Przywołując przepisy prawa i streszczając ożywioną dyskusję w gronie posłów z sejmowej komisji Kempa przedstawiła konkluzję: zwierzyna to dobro ogólnonarodowe, a za szkody wywołane przez zwierzęta łowne odpowiada Skarb Państwa (z powodu nadzoru ministra środowiska nad polowaniami). - Gatunki zwierząt chronionych w szczególny sposób (na które nie można polować - przyp. red.) są wyliczone w rozporządzeniu ministra - przypomniała.
Wskazała też, że w parlamencie trwają prace nad senackim projektem nowelizacji ustawy o ochronie przyrody mające na celu nowelizację także zaskarżonego przez prokuratora generalnego przepisu, dodając odpowiedzialność odszkodowawczą Skarbu Państwa za szkody wyrządzone przez żubry, rysie, wilki, niedźwiedzie i bobry. Przyznała zarazem, że prace nie dobiegły końca i nie zanosi się, by nowela została uchwalona.
Piotr Otawski, Główny Konserwator Przyrody w randze wiceministra środowiska - zgadzając się ze stanowiskiem Sejmu - zauważył, że Skarb Państwa nie pobiera żadnych pożytków z istnienia zwierząt. - Ekosystem nie jest potrzebny państwu jako aparatowi państwa, tylko nam wszystkim - jako społeczeństwu. Przywołał też przykład obowiązkowych odszkodowań za szkody wywołane w ruchu drogowym. Kierujący pojazdami samochodowymi muszą wykupić polisę OC, a rowerzyści - nie. Czy to sprzeczne z konstytucją? - pytał.
Sędzia Gintowt-Jankowicz w pytaniu do prokuratury zauważyła, że nie wprowadza się ochrony dzikich zwierząt, aby ktoś otrzymał odszkodowanie. - Chodzi przecież o zachowanie równowagi ekosystemu - zaznaczyła.
- Oczywiście, musimy chronić i określone gatunki zwierząt, i właścicieli, których dobro ucierpiało. To nie to odszkodowanie najbardziej boli Prokuratora Generalnego, lecz to, że jeśli ktoś doznał szkody nie od wilka, niedźwiedzia, bobra czy rysia, lecz innego zwierzęcia mającego podobne gusty kulinarne - i jest nierówność w traktowaniu przez państwo tych dwóch sytuacji - odparł prok. Sadrakuła.