O absurdalnym zamieszaniu z podręcznikami poinformował nasz czytelnik, który skontaktował się z redakcją przez platformę dziejesie.wp.pl.
Na pierwszym zebraniu klasy 6 w SP 39 w Gdańsku rodzice zostali poinformowani, że dzieci nie dostaną ćwiczeń do przyrody, mimo tego że szkoła korzysta z ministerialnej dopłaty do darmowych książek. Dlaczego?
- Usłyszeliśmy, że z sumy posiadanych dotacji wynika, że na jednego ucznia jest 25 zł na ćwiczenia. Pozostałe zakupione razem kosztują już tyle, że na przyrodnicze nie ma pieniędzy - mówi money.pl Wojtek. Rzeczywiście w takiej sytuacji szkoły są w kropce.
Wszystko dlatego, że zgodnie z obecnymi przepisami, jeśli dana szkoła korzysta z programu darmowych podręczników, to automatycznie nie może nakazywać rodzicom zakupu jakichkolwiek książek. Technicznie rzecz biorąc to jednostka samorządu terytorialnego przekazuje te środki, ale pieniądze pochodzą z dotacji celowej z budżetu państwa.
Większych limitów nie będzie?
Sytuacja opisana przez Wojtka może zatem przydarzyć się w każdej szkole w naszym kraju. Głównie właśnie dlatego, że wspomniane 25 zł na ćwiczenia na ucznia to za mało. Kłopot w tym, że trudno tu wskazać winnego.
Podczas nieformalnej rozmowy z jednym z urzędników MEN usłyszałem zdziwienie, że nauczyciel w tej szkole wybrał ćwiczenia, „które są aż tak drogie”. Rzecz jednak w tym, że z kolei szkoły odpowiedzialność przerzucają na MEN za niewystarczające dopłaty, a także na wydawców za zbyt wysokie ceny.
Co gorsza w tym klinczu i bałaganie rodzicom, szkołom i wydawcom przyjdzie jeszcze dalej egzystować, bo w ministerialnych zapowiedziach próżno szukać tych o zwiększeniu limitów na dopłaty do książek.
Jak się okazuje, informacja o niewystarczających środkach na dopłatę to tylko wstęp do tego, co działo się na zebraniu w gdańskiej szkole.
Ćwiczenia są, ale...
- Usłyszeliśmy, że nawet gdyby ktoś chciał je kupić dla siebie, to i tak tego nie zrobi. Powodem ma być słaba dostępność tego tytułu, właśnie dlatego, że jest on dotowany. Dlatego nauczycielka zaproponowała, że dzieci będą pracować na kserowanych materiałach - dodaje Wojtek.
Sprawdziliśmy w wydawnictwie Klett, czy rzeczywiście ćwiczeń do przyrody dla klasy 6. już nie ma.
- Ćwiczenia są dostępne, ale rzeczywiście może ich nie być w księgarniach. Ze względu na to, że to tytuł dotacyjny w stałej cenie 6,18 zł, to nikt ich nie zamawia do księgarń na półki. Szkoła może jednak zamówić je u nas - słyszę na infolinii wydawnictwa.
Jednak nawet gdyby ćwiczenia były w księgarni, szkoła, korzystająca z dotacji, nie może prosić rodziców, by kupili je na własną rękę.
Szkoła nie prosi rodziców, bo nie może
- Nikt niczego od rodziców nie wymaga, nie sugerujemy zakupu na własna rękę, bo też nie możemy. Sprawa jest bardzo prosta. W klasie 6. zgodnie z programem jest aż 5 zeszytów ćwiczeń. Wszystkie dotacyjne kosztują 6,18. Oznacza to, że po zakupie czterech, na piąte już nie ma pieniędzy - mówi money.pl Anna Ptasińska-Wojewoda, dyrektor SP 39 w Gdańsku.
Rzeczywiście po wydaniu na ćwiczenia 24,72 zł, trudno cokolwiek kupić za 28 groszy. Dlatego uczniowie 6 klasy mają dwa zestawy ćwiczeń do matematyki i po jednym do polskiego i angielskiego.
W całej tej kuriozalnej sytuacji dyrektor szkoły zachowuje jednak zimną krew.
- Dzieci mają podręczniki, nie muszą mieć ćwiczeń do wszystkiego. Ponadto nauczyciel będzie kserował materiały do pracy. Ta sytuacja się powtarza i jesteśmy na to przygotowani. W zeszłym roku np. uczniowie mieli ćwiczenia do przyrody, ale nie mieli do angielskiego - dodaje Ptasińska-Wojewoda.
Szkoły tną wydatki
O sensowność kierowania dopłat, które nie są wystarczające do zakupu wszystkich koniecznych do nauki ćwiczeń, pytaliśmy w MEN. Niestety do czasu opublikowania tego artykułu nie otrzymaliśmy jeszcze odpowiedzi.
Wydaje się, że w całym tym zamieszaniu nieco lepiej czuć się mogą rodzice ze szkół niepublicznych. Wiedzą, że i tak podręczniki kupić trzeba. Z dopłatami, choć to pozwala oczywiście na oszczędności w domowym budżecie, jest kłopot.
Szkoły chcąc się zmieścić w sumie dopłaty, decydują się zamówić u wydawców tylko niektóre z wymaganych. Oczywiście pewnie rodzice dorzuciliby kilka złotych za komfort pracy ich pociech, ale nie mogą, bo szkoła nie może ich o to prosić.
Co więcej, rodzice gdyby nawet sami chcieli je kupić, to szkoła w obawie przed konsekwencjami, pewnie nie pozwalałby uczniom z nich korzystać.
*Masz newsa, zdjęcie lub filmik? Prześlij nam przez *dziejesie.wp.pl