Z danych Narodowego Banku Polskiego wynika, że w ub.r. aż 18 proc. dorosłych Polaków nie posiadało konta bankowego. To ok. 7 milionów osób. Co trzeci z nich ma nie więcej niż 34 lata. Większość - określana jako "wykluczeni finansowo” - zarabia poniżej 2,5 tys. złotych brutto, co czwarty nawet do 5 tys. zł brutto. To co ich łączy, to rodzaj zatrudnienia, czyli śmieciowe umowy o pracę, które dla banków nie są żadną gwarancją zatrudnienia. I firmy pożyczkowe, z ofert których najchętniej korzystają.
- Naszym podstawowym klientem nie są osoby ubogie, renciści i emeryci , ale ludzie względnie młodzi w wieku od 25 do 40 lat, którzy w ten sposób finansują chwilowe zapotrzebowania konsumpcyjne. Banki oferują produkty nieco innej klienteli i na bardziej sformalizowanych warunkach o długich terminach płatności. Instytucje pożyczkowe są bliżej konsumenta. Pożyczkę można za ich pośrednictwem zaciągnąć także przez internet na krótki czas, korzystając z kalkulatora, dzięki czemu od razu wiadomo, jaki jest koszt tego zobowiązania - mówi dr Bartłomiej Okoń, dyrektor ds. Prawnych Związku Firm Pożyczkowych.
- Pożyczki są oczywiście udzielane w oparciu o szczegółowe i restrykcyjne zapisy ustawy o kredycie konsumenckim, która w zmienionej formie obowiązuje od marca bieżącego roku.
Więzienie za lichwę
Zgodnie ze wspomnianą ustawą pożyczkodawcy mogą od klientów pobierać w skali roku ok. 10 proc. odsetek oraz kwotę niewynikającą z odsetek w wysokości maksymalnie 55 proc. wartości pożyczki rocznie. Łączna suma pobranych pozaodsetkowych opłat nie może przekroczyć 100 proc. wartości pożyczki.
Ale teraz Ministerstwo Sprawiedliwości ma nowy pomysł na walkę z lichwą i zaproponowało zmiany w Kodeksie Karnym.
W propozycji zapisano, że „Kto w zamian za udzielone osobie fizycznej świadczenie pieniężne, niepozostające w bezpośrednim związku z prowadzoną przez nią działalnością gospodarczą, żąda od niej zapłaty całkowitych kosztów udzielenia świadczenia pieniężnego w kwocie przekraczającej równowartość należnych odsetek maksymalnych i odsetek maksymalnych za opóźnienie, podlega karze pozbawienia wolności od 3 miesięcy do lat 5.”
Skąd ten pomysł? „Lichwiarskie pożyczki, żerujące na biedzie i ludzkich dramatach, a często też na łatwowierności osób starszych lub niedołężnych, pozostają bulwersującym problemem społecznym. Dzieje się tak, pomimo podejmowanych w przeszłości prób zwalczania tego procederu. Niniejszy projekt ma na celu podjęcie kompleksowych i skoordynowanych działań, zarówno na gruncie prawa karnego, jak i poprzez ingerencję w stosunki cywilnoprawne, w celu zlikwidowania patologii udzielania pożyczek o charakterze lichwiarskim” – tłumaczą urzędnicy Ministerstwa Sprawiedliwości w uzasadnieniu.
A może chleb powinien kosztować 50 groszy?
Kłopot w tym, że do proponowanych przepisów, które mogą ukrócić nielegalną i lichwiarską działalność, dodano zmiany w ustawie o kredycie konsumenckim. Zgodnie z tą propozycją koszty pozaodsetkowe pożyczki nie mogą przekroczyć 20 proc. jej wartości rocznie, a maksymalne opłaty nie mogą być wyższe niż 75 proc. wartości pożyczonej sumy.
- W praktyce ministerstwo uniemożliwi działanie firm pożyczkowych, które nie przyjmując depozytów, muszą pozyskiwać kapitał na udzielanie pożyczek – ostrzega Anna Dużyńska- Pucha, ekspertka Konfederacji Lewiatan.
- Co do kierunków i intencji absolutnie się zgadzam. Konsumentów trzeba chronić, a regulacja cenowa jest jednym ze sposobów zabezpieczenia tych interesów. Ale przy tym konkretnym projekcie popełniamy duży błąd – ocenia dr Łukasz Gębski, ze Szkoły Głównej Handlowej. – Dla wielu graczy będzie to oznaczało prowadzenie działalności poniżej kosztów i upadek. Pozostaną tylko ci najwięksi, ale i oni ograniczą dostęp do pożyczek. W sumie możemy w kolejnej ustawie zapisać, że kilometr przejechany taksówką będzie kosztował 1,50 zł, a chleb 50 groszy. Ale czy będzie to biznes opłacalny?
- Ta regulacja spowoduje, że firmy pożyczkowe przestaną istnieć z dnia na dzień – nie ma wątpliwości dr Bartłomiej Okoń. – One nie mają dostępu do taniego finansowania. Nie oferują depozytów i nie mają pieniędzy powierzonych przez właścicieli lokat. I to powoduje, że w naszej sytuacji pożyczanie jest drogie. A po tym zmianach przestaje być opłacalne.
Skutki „dobrej zmiany”
Według Związku Firm Pożyczkowych nowelizacja może spowodować upadek całej branży pożyczkowej, a co się z tym wiąże likwidację 25 tys. miejsc pracy w tym sektorze. Sam tylko Provident to aż 11 tys., pracowników.
Straci również budżet państwa, bo wpływy z tytułu podatku VAT za towary kupione dzięki szybkim pożyczkom szacowane są na 1,5 mld zł.
- Największym problemem tej regulacji jest to, czym zastąpić ofertę firm pożyczkowych w odniesieniu do klientów, którzy nie mają szansy na kredyt w banku. 57 proc. klientów Vivusa to osoby zatrudnione na umowach zleceniach i o dzieło. Dla tych ludzi nie ma oferty. Bank nie da tysiąca złotych pożyczki, bo takiej propozycji nawet nie ma. Minimalna kwota to 3,5 tys. zł. Jeśli ktoś chciał pożyczyć pieniądze na kurtkę dla dziecka, to co ma teraz zrobić? Mówienie ludziom, nie bierzcie teraz kredytów, to nie jest żadne rozwiązanie.
- Projekt Ministerstwa Sprawiedliwości nasuwa mi porównanie do bardzo inwazyjnej chemioterapii, gdzie wraz z komórkami nowotworowymi niszczy się wszystko wokół. To, że trzeba wyeliminować patologię na rynku, to oczywiste. Trzeba rozprawić się z przestępcami, którzy zabierali ludziom domy za stosunkowo niewielkie kwoty. I w tym punkcie propozycja Ministra Ziobry zasługuje na pełne poparcie – nie ma wątpliwości Monika Zakrzewska, prezes Fundacji Rozwoju Rynku Finansowego.
- Jednakże szacuje się, ze ok 1 mln osób pozostanie bez możliwości legalnego pożyczenia pieniędzy. Przeciwnicy sektora pożyczkowego twierdzą, że te osoby nigdy nie powinny mieć możliwości pożyczenia pieniędzy. Niestety nie podają rozwiązania z jakiego źródła mają zaspokoić swoje potrzeby, które nie znikną wraz z likwidacją legalnych podmiotów.
Banki przeciwne cięciu chwilówek
Gdzie więc pójdą, ci którzy nie otrzymają pożyczki w banku, czy firmie pożyczkowej, bo te znikną z rynku? Poważne obawy ma Związek Banków Polskich, dla którego firmy pożyczkowe są przecież konkurencją.
- Zupełnie inny cel legł u podstaw tego projektu, który miał słusznie przeciwdziałać firmom nieuczciwym, które w zamian za niewielkie pożyczki dokonywały przejęcia za bezcen nieruchomości. Taki miał być cel projektu i wszyscy się na to zgadzali – mówi Tadeusz Białek, dyrektor legislacyjno-prawny Związku Banków Polskich.
- Niespodziewanie ostrze zostało skierowane przeciwko wszystkim firmom, co może nieść za sobą katastrofalne skutki dla tej części rynku, która działa jak najbardziej uczciwe. W tej sytuacji cały ciężar całego kredytowania niskokwotowego i krótkoterminowego spadnie na szara strefę. Pożyczek udzielać będą podmioty nienadzorowane w żaden sposób, a część osób będzie zmuszona do zaciągania pożyczek wręcz w środowisku przestępczym.
- Być może zostaną poluzowane rekomendacje KNF i część z tych osób uzyska zdolność kredytową w bankach czy SKOK-ach, ale z pewnością ceną stabilności finansowej statystycznego Polaka będzie wówczas zachwianie stabilności finansowej państwa – dodaje Zakrzewska.
Ministerstwa Sprawiedliwości i Finansów do tej pory nie odpowiedziały na nasze pytania związane z projektem nowelizacji ustawy antylichwiarskiej.
Konsultacje w tej sprawie, w które zaangażowany jest również Związek Banków Polskich, mają zakończyć się jeszcze przed świętami Bożego Narodzenia. Projekt może zostać przegłosowany nawet na początku roku. Jego wejście w życie zaplanowano 14 dni później.