Antoni Macierewicz dostał w zeszłym roku 33 tys. zł nagrody na podstawie decyzji premier Beaty Szydło. - To nie jest dobry minister i ta nagroda jest kuriozalna - komentuje wicemarszałek Sejmu Stanisław Tyszka z Kukiz'15.
- Osobom zajmującym kierownicze stanowiska państwowe w MON zostały przyznane w 2016 r. nagrody w następującej (rocznej) wysokości: minister obrony narodowej - 33 000 zł, sekretarz stanu - 17 000 zł, trzej podsekretarze stanu - po 15 000 zł. Nagrody zostały wypłacone na podstawie decyzji Prezesa Rady Ministrów - napisał wiceminister Bartosz Kownacki, odpowiadając na interpelację posła Adama Andruszkiewicza z Kukiz'15. O sprawie napisał w środę "Super Express".
Jak wynika z sondażu dla Wirtualnej Polski, Antoni Macierewicz jest najgorzej ocenianym członkiem gabinetu Beaty Szydło.
- Jestem ciekaw, co z tą nagrodą zrobi - ironizował w radiowej Trójce wicemarszałek Sejmu z Kukiz'15 Stanisław Tyszka. - To nie jest dobry minister i ta nagroda jest kuriozalna - dodał.
Dopytywany, dlaczego szef MON nie jest dobrym ministrem, Tyszka wyliczał: ignoruje prezydenta nie odpowiadając na jego listy, blokuje inwestycję w suchy port pod Łodzią na Nowym Jedwabnym Szlaku i prowadzi "beznadziejną politykę kadrową".
Pod koniec kwietnia Platforma Obywatelska złożyła w Sejmie wniosek o odwołanie Macierewicza z funkcji. To już drugie podejście PO do usunięcia szefa MON - poprzednią próbę Platforma podjęła w lipcu 2016 roku. Wtedy się nie udało i zdaniem Tyszki nie uda się także tym razem. - Grzegorz Schetyna rzuca koło ratunkowe Macierewiczowi - ocenił polityk. - Partiokracja działa tak, że jeśli ktoś atakuje naszego ministra to wszyscy będą ratować - wyjaśnił. Jego zdaniem PO znakomicie zdaje sobie sprawę z tego, że próbując wymusić odwołanie Macierewicza tylko umocni go na stanowisku.
Jednocześnie sam zadeklarował, że zagłosuje za odwołaniem szefa MON.