Premier Beata Szydło może przejąć pełen nadzór nad wszystkim spółkami skarbu państwa. Jednak projekt ustawy, który złożył Henryk Kowalczyk, szef Komitetu Stałego Rady Ministrów i zaufany człowiek premier Szydło nie podoba się nawet politykom partii rządzącej.
Jak ustalił money.pl, projekt zakłada m.in. wzmocnienia i doprecyzowania zadań premier oraz przyznanie prawa nadzoru nad wszystkimi spółkami Skarbu Państwa. Został on opublikowany na stronach Rządowego Centrum Legislacji.
Oficjalnie wicepremier Mateusz Morawiecki, w którego kompetencje najbardziej uderza ta propozycja, nie zajął twardego stanowiska. Podczas czwartkowej konferencji pytany o ocenę projektu ustawy stwierdził jedynie, że czeka na ostateczny kształt tej ustawy. - Bardzo dobrze współpracujemy tutaj z ministrem Kowalczykiem i premier przy realizacji naszych zadań nadzorczych - dodał.
Jednak z nieoficjalnych informacji do jakich dotarła "Gazeta Wyborcza", pomysł, aby Beata Szydło była pierwszym premierem w Polsce, który dostanie władzę nad wszystkimi państwowymi spółkami,nie podoba się ważnym politykom obozu władzy. Podkreślają, że już teraz premier formalnie ma nadzór nad spółkami skarbu państwa, po co więc specjalna ustawa, która tę władzę będzie jeszcze poszerzać?
Jak informowaliśmy w money.pl, ministerstwa od początku 2017 r. nadzorują 432 takie firmy. Są one podzielone między kilka ministerstw – najwięcej, bo aż 240 podlega Ministerstwu Rozwoju, kierowane przez Mateusza Morawieckiego. I to ono straci najwięcej wpływów, jeśli projekt stanie się obowiązującym prawem.
Pomysł umocnienia władzy premier Szydło może nie podobać się nie tylko Morawieckiemu, ale – jak donosi "Wyborcza"powołująca się na swoje źródła w PiS– również ministrowi Energii Krzysztofowi Tchórzewskiemu i prawdopodobnie również Antoniemu Macierewiczowi. Minister obrony bowiem ma nadzór m.in. na d Polską Grupą Zbrojeniową, która liczy 60 spółek.
Prócz tego, najbliżsi współpracownicy Jarosława Kaczyńskiego zrzeszeni w tzw. zakonie PC (Porozumienia Centrum, dawnej partii braci Kaczyńskich), widzą w tym również osłabienie pozycji prezesa PiS.
Walka o wpływy w państwowych spółkach niejednokrotnie stawała się powodem do publicznych utarczek między ministrami, co krytykował sam Jarosław Kaczyński – więcej o tym przeczytasz w money.pl. To także chęć kontroli nad pieniędzmi spółek powodowała patologie, takie jak walka o PZU, gdzie swoich ludzi chciał wprowadzić Zbigniew Ziobro i Mateusz Morawiecki. Po kilku miesiącach "bezkrólewia" w spór z przytupem wkroczyła Beata Szydło i fotel prezesa objął Paweł Surówka – człowiek ministra sprawiedliwości.
Innym przykładem, o którym pisaliśmy w money.pl, była walka o stanowisko prezesa PKO BP. Falę dymisji prezesów przetrwał Zbigniew Jagiełło, który rządzi bankiem od 2009 r. Stanowisko udało mu się utrzymać wbrew opinii większości w partii rządzącej, gdyż poparł go wicepremier Mateusz Morawiecki.