Trwa ładowanie...
Notowania
Przejdź na
Mateusz Ratajczak
Mateusz Ratajczak
|

Wydawcy Taco i Quebonafide przegrali w starciu z Ministerstwem Finansów. Odprowadzą wyższy VAT

60
Podziel się:

Jeden z najbardziej rozchwytywanych duetów raperskich w Polsce kombinuje na podatkach - oskarżali internauci. Taco i Quebonafide, bo o nich mowa, nie mieli idealnego startu sprzedaży płyty. Wydawcy tego albumu właśnie zdecydowali, że zmienią swoje praktyki podatkowe. Tak, by dostosować się do zaleceń Ministerstwa Finansów.

Nowy album Taco i Quebonafide stał się nie tylko muzyczną sensacją. Przypomniał niektórym, jak się płaci VAT
Nowy album Taco i Quebonafide stał się nie tylko muzyczną sensacją. Przypomniał niektórym, jak się płaci VAT (Mikolaj Zacharow/REPORTER)

Jeden z najbardziej rozchwytywanych duetów raperskich w Polsce kombinuje na podatkach - oskarżali internauci. Taco i Quebonafide, bo o nich mowa, nie mieli idealnego startu sprzedaży płyty. Wydawcy ich albumu właśnie zdecydowali, że zmienią praktyki podatkowe.

Dowód? Paragony za zakupione płyty. Jednego z internautów zainteresowało rozbicie cen poszczególnych produktów z przedpremierowego zamówienia od artystów. Układ był taki: produkt z wyższą stawką VAT miał wyraźnie niższą cenę, a ten z niższą stawką wyraźnie wyższą cenę. W rzeczywistości chodzi o płytę i dołączoną książkę.

To prosty trik - można w ten sposób zminimalizować należny podatek. Część internautów wyliczała, że duet i wydawca mieli zarobić dodatkowe kilkadziesiąt tysięcy złotych.

Problem w tym, że od dawna Ministerstwo Finansów ma na celowniku takie układanie cen w zestawach. Nie jest to wcale dopuszczalna praktyka, a próba nabrania fiskusa. Najczęściej dotyka sprzedawców jedzenia. W wielu miejscach napój ze stawką 23 proc. dodawany jest za 1 grosz, a inne produkty nagle mają wyższe (niż w sprzedaży oddzielnej) ceny.

Wydawca albumu Taco i Quebonafide najpierw odpierał zarzuty i tłumaczył, że to rynkowa praktyka, a cała sprawa jest szukaniem sensacji. Spór ucięło Ministerstwo Finansów. Efekt? Wydawcy artystów odprowadzą wyższy podatek VAT.

- Postanowiliśmy zrewidować stanowisko (...) oraz zastosować się do zaleceń Ministerstwa Finansów. Żeby uciąć spekulacje na temat wątpliwości związanych z opodatkowaniem produktu, postanowiliśmy finalnie odprowadzić 23 proc. VAT od sprzedaży - tłumaczą wydawcy albumu w oświadczeniu wysłanym money.pl. Zaznaczają, że działali w dobrej wierze i stosowali powszechną praktykę. Zapewniają, że artyści nie decydowali o tych sprawach.

O co chodzi?

Przypomnijmy: na początku miesiąca do pierwszych zamawiających dotarły albumy muzyczne duetu Taco i Quebonafide. Ich najnowsze dzieło to "Soma 0,5 mg". Dla osób, które zamawiały krążek w przedsprzedaży, wydawca przygotował niespodziankę: w paczce przychodziły dwie płyty (Soma 0,5 mg i Soma 0,25 mg) i książka ("Soma Instrukcja obsługi”). Koszt 49,99 zł plus koszty przesyłki. Do tego w paczce był paragon. I on zwrócił uwagę jednego z zamawiających i rozpętał niemałą internetową burzę.

Sprawę opisał internetowy blog "Trzy szóstki". Później ta trafiła do mediów.

Jednego z internautów zainteresowało rozbicie cen poszczególnych produktów. Płyty kosztują 10 zł, książka - 39,99 zł. Na blogu można przeczytać jasną sugestię, dlaczego akurat tak zostały podzielone koszty zestawu. Na płyty obowiązuje stawka VAT 23 proc., na książki już tylko 5 proc. Wystarczy więc, żeby produkt z wyższym VAT-em miał niższą cenę, a produkt z niskim podatkiem wysoką, by na całym zestawie zyskiwać.

Kreatywne ustawianie cen produktów w zestawie od dłuższego czasu jest na celowniku Ministerstwa Finansów. Sprawa rzuciła się w oczy, bo płyta w przedsprzedaży warta na paragonie była 10 zł, w normalnej dystrybucji już ponad 40.

Jak sugerowali autorzy posta - na takiej zamianie duet mógł zarobić kilkadziesiąt tysięcy dodatkowych złotych.

Jak to możliwe? To najlepiej pokazać na przykładzie. Klient płaci 50 zł za towar - czyli wymarzony krążek Taco i Quebonafide. Gdyby miał dostać w tej cenie samą płytę (ze stawką 23 proc.), to do wytwórni i artystów powędrowałoby 40 zł 65 groszy. Fiskus kładzie rękę na 9 zł i 35 groszach. Ale...

W tym wypadku mamy do czynienia z innym układem. "Płyta za 10 zł brutto (23 proc. VAT to daje 8,13 zł netto), książka za 40 zł brutto (5 proc. VAT, czyli 38,1 zł netto)" - wylicza autor posta, który rozpętał burzę. Optymalizacja na takim układzie? To ponad 46 zł do wytwórni, a tylko 3,77 zł dla fiskusa. Różnica? Piątka na każdej płycie. Sprzedasz 200 tys. egzemplarzy i masz dodatkowe sześć zer na koncie. Oczywiście od tego trzeba oddać podatek dochodowy, ale sześć zer jest zrobione.

Gdyby odwrócić układ - czyli płyta kosztuje 39,99 zł, a książeczka 10 zł, to do wytwórni powędrowałoby 42 zł, reszta do fiskusa. Różnica pomiędzy pierwszym a drugim systemem to 4 zł na każdym krążku. Albo dla artysty, albo dla fiskusa.

Zobacz także: Obniżka VAT-u priorytetem. Wiceminister rozwoju: premiera Morawieckiego przekonuje wzrost gospodarczy

Wydawca płyty twierdził, że nie można porównywać płyt sprzedawanych w przedsprzedaży z tymi, które trafiły do sklepów w normalnej dystrybucji. A co za tym idzie - różny VAT na pozornie identyczne przedmioty - jest uzasadniony.

- Ceny będą różne, gdyż różne były nakłady i terminy tłoczenia, zupełnie inaczej przebiega konfekcjonowanie produktu będącego tylko albumem płytowym, a inaczej produktu łączącego płytę i książkę. Przy różnych terminach zleceń, zupełnie innym nakładach i zupełnie innym produkcie finalnym ceny poszczególnych składników muszą się różnić i tak jest w tym przypadku. Decyzja o wielkości marży danego produktu jest natomiast decyzją producenta i wydawcy - czytamy w stanowisku przesłanym money.pl.

I wydawało się, że to koniec historii. Właśnie dostaliśmy nowe stanowisko wydawców płyty. Zmieniają praktykę, odprowadzą wyższy VAT od całego zestawu - tak, by fiskus nie miał żadnych wątpliwości.

- Jako wydawcy projektu Taconafide, działaliśmy w dobrej wierze i błędnym, w ocenie Ministerstwa Finansów, przeświadczeniu o legalności powszechnie stosowanego na rynku wydawniczym rozwiązania. Kwestie wydawnicze nie były szczegółowo konsultowane bezpośrednio z artystami - zaznaczają wydawcy.

Masz newsa, zdjęcie lub filmik? Prześlij nam przez dziejesie.wp.pl

podatki
wiadomości
gospodarka
Oceń jakość naszego artykułu:
Twoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.
Źródło:
money.pl
KOMENTARZE
(60)
WYRÓŻNIONE
Joanna
7 lat temu
Tak naprawde to my placimy vat od wszystkiego. Od plyty i od bulki kajzerki.Na kazdym paragonie czy fakturze dokladnie zaznaczone ile fiskus zabiera z mojego portfela, a są to niestety nie male sumy. Kazde moje zakupy to haracz
Kamil
7 lat temu
Ale należy zadać sobie pytanie skąd biorą się takie kombinacje? No podatek jest zwyczajnie za duży. Nie każdy ma super biznes, ale każdy chce go utrzymać. Nie da się utrzymać firmy, jeśli nie sprzedamy produktu, bo podatek płacić trzeba i tak. ZUS, ubezpieczenie, podatek od dochodu..czy zarobisz 100zł czy 10000zł WTF? Jest to nieuczciwe i to jest dopiero złodziejstwo. A rząd jedynie co zrobi (ciężko im to idzie) to może przepcha ustawę o działalności nierejestrowanej.. żenada.
qwe
7 lat temu
Jak to było? Co nie jest zakazane, jest dozwolone?
NAJNOWSZE KOMENTARZE (60)
mmm
3 lata temu
prawdziwe polaki, toczyc spor o to, ze inny polak chce zarobic, tfu
blantomat
7 lat temu
To jest "rap" dyskotekowy :D Co za czasów dożyłem ...żeby taki chłam nazywać rapem.
kkk
7 lat temu
za darmo nie chce tych produktow
z UK
7 lat temu
W Polsce nie oplaca sie juz nic dlatego ci zaradni uciekaja dzis można mieszkac w Czechach na granicy albo w Niemczech lub na Cyprze byle nie w Polsce
Mutombo191
7 lat temu
Ani to raperzy ani wcale nie są znani ehh parodia jakas
...
Następna strona