Polskie górnictwo potrzebuje dziś wsparcia państwa, aby były inwestycje i rynki zbytu - powiedziała w środę przed zabrzańską kopalnią Makoszowy kandydatka PiS na szefową rządu. Na słowa Beaty Szydło szybko i ostro zareagowała Ewa Kopacz.
- Polskie górnictwo potrzebuje dzisiaj tego, aby państwo je wsparło - aby były inwestycje, aby były rynki zbytu. Sami górnicy i przedstawiciele branży energetycznej wychodzą z propozycjami, tylko trzeba ich wysłuchać, przyjąć konkretne rozwiązania i je realizować, a nie podpisywać porozumienia, których się nie spełnia - mówiła Szydło, nawiązując do porozumienia obecnego rządu ze związkami podpisanego 17 stycznia wobec trudnej sytuacji górnictwa.
- Jeżeli wspólnie rząd i branża górnicza, przedstawiciele energetyki i górnictwa przyjmą rozwiązania i będą je honorować, będzie realizowany ten plan, który przedstawiają dziś przedstawiciele załóg górniczych, to polskie kopalnie będą przynosiły zyski, a polska energetyka będzie stała węglem - oceniła.
Kandydatka PiS na szefową rządu akcentowała, że "na Śląsku bije gospodarcze serce Polski", ale nie wystarczy tylko o tym mówić, bo potrzebne są konkretne działania. Zacytowała obecną na środowym spotkaniu z przedstawicielami załogi zabrzańskiej kopalni Makoszowy prezydent tego miasta Małgorzatę Mańkę-Szulik, że "Śląsk chce być traktowany odpowiedzialnie".
Beata Szydło nie odpowiedziała w środę na pytanie, kto miałby kierować zapowiadanym przez PiS nowym resortem zajmującym się sprawami energetyki i górnictwa. - Najpierw trzeba wygrać wybory, aby móc mianować ministrów - zaznaczyła.
Deklarowała natomiast, że jeśli PiS obejmie władzę, doprowadzi do tego, by "usiąść do stołu, do rozmów i przyjąć konkretne rozwiązania, konkretną strategię rozwoju górnictwa, czego dzisiaj nie ma". - Będziemy negocjować warunki pakietu klimatycznego i będziemy tworzyli i starali się, aby branża górnicza i energetyczna była w jednych rękach - zadeklarowała. Nawiązując do zapowiedzi utworzenia nowego resortu Szydło podkreśliła, że chodzi o "odpowiedzialność za górnictwo i energetykę".
Ewa Kopacz zaprasza do współpracy. I ostro odpowiada
Premier Ewę Kopacz poproszono na konferencji prasowej w Lasowicach Wielkich o komentarz do środowej wypowiedzi Szydło. - Nigdy nie byłam tchórzem - mówiła Kopacz. - Miałam odwagę pojechać do wszystkich central związkowych i 12 godzin z nimi rozmawiać, gdy inni nie mieli odwagi zagłosować za trudną ustawą dotyczącą restrukturyzacji kopalni. Ja miałam taką odwagę, by podjąć bardzo trudne wyzwanie, gdzie musiałam znaleźć pieniądze i jednocześnie walczyć, by te pieniądze nie były uznane za nieuprawnioną pomoc publiczną. Mnie odwagi nie brakuje, ale zabrakło niewątpliwie odwagi pani Beacie Szydło - powiedziała premier.
Przypominała, że to ona, a nie Szydło "walczyła o te kopalnie i o ludzi, którzy mogli stracić swoje miejsca pracy i ludzi, którzy mogli stracić swoje dachy nad głową, o tych, którzy w Kazimierzu Juliuszu mieli swoje mieszkania pod zastaw już przedstawione".
Szefowa rządu mówiła, że nie widziała wtedy wśród związkowców Beaty Szydło, "która tam mieszka (Na Śląsku, w małej wsi pod Brzeszczami - przyp. red.), która powinna być tam razem ze mną, niezależnie z jakiej opcji politycznej jest".
- Bo rolą premiera jest nie dbałość o swoją opcję polityczną, ale o ludzi i odpowiedzialność za nich, niezależnie od tego, jakiego są wyznania, sympatii do partii politycznej i jakich są poglądów na toczące się procesy w kraju. To jest obowiązek, a nie przywilej - mówiła.
Podkreśliła, że nie chce, by w czasie kampanii z Szydło "przerzucały się argumentami i nieprzyjemnymi epitetami".
- Nie chcę przyjmować lekcji od kogoś, kto nie ma odwagi, ale zapraszam do takiej współpracy. Jeśli pani Szydło ma odwagę współpracować w trudnym temacie górnictwa i rzeczywiście jej ono leży na sercu, to dzisiaj pani Beata Szydło powinna ze mną, niezależnie od tego, że jest kampania, pójść do tych górników i rozmawiać - powiedziała.
Podkreślała, że ona była wielokrotnie na Śląsku w najtrudniejszych momentach, podczas gdy inni "w tym czasie tylko potrafili robić konferencję prasową". - Więc jedyną rzeczą, o którą proszę panią Beatę: pokażmy naszym panom w polityce, że my potrafimy się ładnie różnić - podsumowała premier.