Jacek Kurski, prezes Telewizji Polskiej, może być w najbliższych miesiącach spokojny o los publicznego nadawcy. Telewizja dostała od rządu świąteczny prezent. I to nietani. Jeszcze w 2017 r. jej kasę zasili 266 mln zł. W przyszłym będzie to już 593 mln zł. I to tylko z tytułu rekompensaty za osoby zwolnione z płacenia abonamentu. TVP pieniądze przyjmuje, ale niechętnie odpowiada na pytania - jak planuje wyjść na prostą?
Niemal miliard złotych otrzymają publiczne media. Pieniądze do radia i telewizji trafią jednak nie z kieszeni płacących abonament, ale podatników. I to jeszcze w tym roku.
Wszystko dzięki rządowi Beaty Szydło, który na październikowym posiedzeniu zdecydował o przyznaniu pieniędzy mediom publicznym. Wśród kilkunastu pozycji, dotyczących zmian w budżecie, znalazła się także decyzja o przekazaniu Krajowej Rady Radiofonii i Telewizji 980 mln zł. Pieniądze te mają być "rekompensatą za utracone w latach 2010-2017 wpływy z opłat abonamentowych z tytułu zwolnień ustawowych". O sprawie pisaliśmy tutaj.
Krajowa Rada Radiofonii i Telewizji pieniądze przyjęła i pod koniec listopada zdecydowała kto i ile środków otrzyma. O podziale poinformowała w specjalnym komunikacie. Wygranym jest Jacek Kurski, prezes TVP. Dlaczego? Bo to on zainkasuje najwięcej pieniędzy.
Telewizja jeszcze w tym roku dostanie 266 mln zł. W przyszłym będzie to 593 mln zł. Polskie Radio może liczyć na 15 mln zł w tym i 46 mln zł w przyszłym roku. Radia lokalne dostaną odpowiednio 24 i 33 mln zł.
Skąd rekompensata? Ano przez to, że sporo grup społecznych jest zwolnionych z płacenia abonamentu. Płacić nie muszą osoby, które skończyły 75 lat, osoby pobierające zasiłek opiekuńczy, bezrobotni i kombatanci.
Z abonamentu zwolnione są również osoby z I grupą inwalidztwa i stale niezdolne do pracy. Do tego dochodzą osoby niewidzące i niesłyszące. Abonamentu nie płacą też ludzie w wieku powyżej 60 lat, którzy otrzymują emeryturę mniejszą niż połowa średniej pensji.
Przypomnijmy, że TVP otrzymała już w tym roku od Skarbu Państwa pożyczkę w wysokości 800 mln zł, a jej prezes Jacek Kurski w niemal każdym wywiadzie przypomina o fatalnej sytuacji finansowej telewizji i konieczności rozwiązania niskiej ściągalności opłat abonamentowej.
Przy okazji warto wspomnieć, jak Telewizja Polska uchyla się od odpowiadania na pytania o jej finanse.
10 sierpnia money.pl wysłał do TVP wniosek o udostępnienie informacji publicznej. Chcieliśmy wiedzieć, jak w tej chwili wygląda pełne zadłużenie publicznego nadawcy i jaki został stworzony plan spłaty.
Pytaliśmy też wprost - kiedy TVP wyjdzie z długów według planów zarządu. Przy okazji chcieliśmy też sprawdzić, czy Jacek Kurski, jako prezes Telewizji, dostaje wyższą pensję niż w ubiegłym roku.
Na wniosek Telewizja Polska po prostu nie odpowiedziała. We wrześniu usłyszeliśmy zapewnienie, że dane są zbierane i w miarę możliwości TVP się nimi podzieli. Po tym kontakt się urwał. Wniosek wciąż leży nierozpatrzony. Warto podkreślić, że nie jest to zgodne z prawem.
Telewizja miała 14 dni na ustosunkowanie się do wniosku. Powinna też to uczynić "bez zbędnej zwłoki". Czekamy 143 dni. Można odnieść wrażenie, że zarząd wciąż wymyśla sposób na wyciągnięcie telewizji z zadłużenia.