Terroryści, przetrzymujący kilkuset zakładników w szkole w Biesłanie w Północnej Osetii, uwolnili 15-cioro dzieci. Grożą jednak, że zabiją 50-ciu zakładników za każdego zabitego po swojej stronie.
Kilkunastu terrorystów, wśród których są kobiety, porwało rano milicyjny samochód, którym wjechali na teren szkoły. Tam doszło do wymiany ognia z ochroną. Według źródeł medycznych, zginęło 8 osób, wśród nich jeden terrorysta, a kilkanaście zostało rannych. Napastnicy spędzili zakładników - dzieci i dorosłych, którzy przyszli na rozpoczęcie roku szkolnego - do sali gimnastycznej, którą zaminowali. Według różnych źródeł, zakładników jest od stu do 400-tu.
Świadkowie twierdzą, że terroryści posadzili w oknach szkoły dzieci, aby nie dopuścić do szturmu budynku. Na dachu budynku umieścili swego snajpera. Za szkołą wybuchł pożar. Według nie potwierdzonych informacji, terroryści podpalili dach sąsiedniego budynku.
Napastnicy żądają uwolnienia 27-miu osób, ujętych podczas czerwcowego rajdu czeczeńskich partyzantów na Iguszetię. Domagają się rozmów z prezydentem Północnej Osetii Aleksandrem Zasochowem, prezydentem Iguszetii Muratem Zazikowem i doktorem Leonidem Roszalem, który przed dwoma laty prowadził rozmowy z Czeczenami, okupującymi teatr na Dubrowce w Moskwie. Terroryści odmówili rozmów z przywódcą muzułmanów w Północnej Osetii, muftim Rusłanem Wałgatowem.
Rosjanie skierowali tymczasem do Biesłanu pododdziały komandosów z formacji Specnaz. Do miasta przyleciał też specjalny samolot, wiozący lekarzy i sprzęt medyczny w celu udzielenia ewentualnej pomocy zakładnikom.
Prezydent Rosji Władimir Putin przerwał urlop w Soczi i wrócił do Moskwy, gdzie omówił sytuację z ministrem spraw wewnętrznych i przedstawicielami służb bezpieczeństwa. Przewodniczący Zgromadzenia Parlamentarnego Rady Europy Peter Scheider wezwał do natychmiastowego uwolnienia zakładników, przetrzymywanych w Biesłanie.