W piątek, na stronie internetowej jednego z poczytnych dzienników można było przeczytać następujące wypowiedzi: "Terroryzm to największa plaga naszych czasów. Tym razem fanatycy uderzyli w Londyn, siejąc śmierć i zbierając żniwo strachu. Świat ponownie solidaryzuje się z ofiarami tragedii i podejmuje nowe działania zabezpieczające. Same pieniądze na obronę jednak nie wystarczą. Potrzeba systemowych rozwiązań dla całego świata, w którym rozdźwięk pomiędzy biednymi a bogatymi staje się coraz większy. Dlaczego giną niewinni, jakie czynniki potęgują terror?". Ktoś inny powiedział: "to George W. Bush wymyślił zamachy w Londynie, aby móc powiedzieć przywódcom G-8: nie rozmawiajmy o biednej Afryce czy traktacie z Kyoto - największym zagrożeniem jest terroryzm!".
Nie ulega wątpliwości, że dziś właśnie terroryzm jest największym zagrożeniem dla światowego ładu polityczno-gospodarczego. Rozwiązanie tego problemu powinno mieć jednak charakter systemowy, a nie siłowy. Nawet potężna, nowocześnie uposażona armia nie jest w stanie pokonać terrorystów. Skutecznym tego sposobem wydaje się pozbawienie ugrupowań terrorystycznych argumentów. Najczęściej podstawowe argumenty mają charakter gospodarczy, dotyczą wyrównania standardów życiowych między bogatą Północą i biednym Południem.
Okazuje się więc, że strategia Tonego Blaira - próba rozwiązania tej zapaści gospodarczej poprzez umorzenie długu - była strzałem w dziesiątkę. Terroryści to zrozumieli i szybko zareagowali, atakując Londyn. Próbowali w ten sposób wymusić na G-8 przesunięcie tematu Afryki na dalszy plan, by później można było powiedzieć, że Zachód martwi się tylko o siebie, a plan oddłużenia krajów afrykańskich był jedynie populistyczną zagrywką.
Samo oddłużenie oczywiście nie rozwiąże problemów biednych krajów, ponieważ niezbędne są kolejne kroki: po pierwsze, trzeba spowodować, by kraje oddłużone stały się samowystarczalne pod względem produkcji żywnościowej, a po drugie, należy otworzyć rynki krajów rozwiniętych na towary rolne pochodzące z tychże krajów. Proces taki jest rozłożony w czasie i przez to politycy w zamożnych krajach mają trudności w utrzymaniu stałego zainteresowania problemami gospodarczymi krajów rozwijających się.
Poprzez globalizację i otwartość rynków staliśmy się jednolitym rynkiem, po którym każdy może podróżować i każdy może uczestniczyć w wymianie handlowej. Patrząc krytycznym okiem można jednak dojść do wniosku, że nie brakuje ograniczeń w przepływie towarów - funkcjonują normy, kontyngenty, akcyzy, czy wręcz zakazy. W przypadku podróży też pojawiają się różnorodne wymagania wizowe czy inne ograniczenia (nie udziela się np. pozwolenia na pracę w innych krajach). Wszystko to stanowi podłoże do działań terrorystycznych. Ich rozwiązanie przyniosą tylko działania systemowe, a nie walka.