Islamskie Państwo Iraku i Lewantu (ISIL), radykalne ugrupowanie powiązane z Al-Kaidą, wezwało irackich rebeliantów do marszu na Bagdad w nagraniu audio zamieszczonym dziś w internecie.
_ To jedyna okazja, nie straćcie jej (...). Bądźcie żelaznym grotem włóczni w bitwie przeciw Safawidom, bądźcie na pierwszej linii i idźcie na Bagdad i dalej na południe _ - wezwał przywódca ISIL Abu Bakr al-Bagdadi. Safawidami (perska dynastia panująca niegdyś w Iranie) sunniccy rebelianci nazywają władze Iraku, zdominowane przez szyitów i - ich zdaniem - podległe Iranowi.
Wezwanie to ogłoszono w czasie, gdy ISIL, wspierany przez wrogie Bagdadowi plemiona, sprawuje od dwóch tygodni kontrolę nad strategicznymi miastami: Faludżą oraz częścią Ramadi w sunnickiej prowincji Anbar, po raz pierwszy od powstania, które wybuchło w Iraku po amerykańskiej inwazji w 2003 roku.
ISIL dąży do utworzenia w Anbarze własnego islamistycznego państwa, którego granice sięgałyby terytorium Syrii, gdzie bojownicy tego ugrupowania walczą z reżimem prezydenta Baszara el-Asada, ale też z częścią bardziej umiarkowanej islamskiej opozycji. W sierpniu al-Bagdadi wezwał powstańców w Syrii i irackich rebeliantów do walki o islamskie państwo _ od Dijali (w Iraku) po Bejrut (w Libanie) _.
W niedzielę sunnickie plemiona wrogie wobec Al-Kaidy, wspierane przez iracką policję, przypuściły ofensywę na Ramadi, ale mimo wsparcia śmigłowców nie zdołały odbić zajętych części miasta. Atak wstrzymano, gdy zginęło ośmiu członków sunnickiej milicji.
Oddziały irackiej armii otoczyły też Faludżę, ale premier Nuri al-Maliki wykluczył na razie atak na miasto, argumentując, że sami mieszkańcy powinni wyrzucić stamtąd bojowników Al-Kaidy.
Dwa lata po wycofaniu z Iraku wojsk USA walki w tym kraju osiągnęły natężenie porównywalne do sunnicko- szyickiego konfliktu z lat 2006-2007, w którym zginęły tysiące ludzi - pisze AFP.
Miniony rok okazał się najkrwawszy w Iraku od pięciu lat. Jak szacuje organizacja zajmująca się liczeniem cywilnych ofiar konfliktu, Iraq Body Count (IBC), w aktach przemocy zginęło ponad 9,7 tys. cywilów.
Władze nie potrafią rozładować niebezpiecznych napięć między stanowiącymi większość ludności szyitami a sunnicką mniejszością, wśród której rozpowszechnione jest przekonanie, że rząd premiera Malikiego dąży do jej zmarginalizowania.
Czytaj więcej w Money.pl