Idą wybory, więc politycy znów przypominają sobie o frankowiczach. Obiecują nawet, że jeszcze jesienią przez Sejm przejdzie nowa ustawa o pomocy osobom, które zadłużyły się w obcych walutach. Z programu pomocowego przyjętego przed ostatnimi wyborami skorzystało 838 osób.
Fundusz Wsparcia Kredytobiorców - twór o takiej nazwie został stworzony na mocy ustawy z 9 października 2015 r. Datę przypominamy nieprzypadkowo. Ustawa była bowiem odpowiedzą rządzącej wówczas Platformy Obywatelskiej na podnoszony w kampanii parlamentarnej przez PiS problem osób zadłużonych w obcych walutach, głównie frankach szwajcarskich. Dokument został przyjęty na dwa tygodnie przed wyborami.
Pomysł na stworzenie mechanizmu pomocy zadłużonym był prosty. Do Funduszu Wsparcia Kredytobiorców pieniądze wpłacały banki udzielające kredyty hipoteczne, by później wypłacać je posiadaczom kredytów. Rzeczywistość szybko pokazała, że plan okazał się nieskuteczny. W dwa i pół roku z pomocy skorzystało... 838 osób. Poinformowało o tym Ministerstwo Finansów w odpowiedzi na interpelację posłanki PO Izabeli Leszczyny.
Nie sposób jednoznacznie ustalić, czy mechanizm jest wybierany właśnie przez frankowiczów, ponieważ BGK odpowiedzialny za FWK nie prowadzi statystyk z podziałem na rodzaje kredytów. Wiadomo jednak, że ponad połowa z nich 54,2 proc.jest spłacana w złotówkach.Oczywiście część z nich może być indeksowana do franka. Pozostałe 48,5 proc. kredytobiorców objętych wsparciem swoje zobowiązania względem banku spłacało w walutach obcych. I tak 40 proc. spośród wszystkich płaciło we frankach szwajcarskich, 5,6 proc. w euro, a 0,2 proc. w brytyjskich funtach.
Niewielka liczba osób objętych wsparciem wynika przede wszystkim z konstrukcji przepisów, które uzależniają je od naprawdę złej sytuacji materialnej. W skrócie - trzeba być albo bezrobotnym albo rata musi przekraczać 60 proc. miesięcznych dochodów zadłużonego. Pomoc należy się także osobom, które po opłaceniu raty będą miały na koncie mniej 643 zł (514 zł "na głowę" w przypadku kilku osób w rodzinie - red.).
CZYTAJ:Coraz mniej kredytów we frankach. BIK podał nowe liczby* *
Po spełnieniu któregoś z warunków można liczyć na... pożyczkę. Fundusz Wsparcia Kredytobiorców przejmie na siebie spłacanie rat przez maksymalnie 18 miesięcy. Miesięczne wsparcie nie może przekroczyć 1500 zł. Szybka kalkulacja wskazuje, że FWK wesprze zadłużonych kwotą 27 tys. zł, które trzeba będzie oddać. Zupełnie bez odsetek. Proces zwrotu zacznie się 2 lata po wypłaceniu ostatniej raty przez FWK i potrwa 8 lat.
Kilka liczb o Funduszu. Ponad 40 banków, które do niego przystąpiły, wpłaciło składki o wartości około 600 mln zł. Przez dwa i pół roku istnienia - do 30 czerwca wypłacono 18 mln 446 tys. zł. A to oznacza, że każdy z wnioskodawców otrzymał średnio po 22 tys. zł pomocy, czyli niewiele ponad 1200 zł miesięcznie.
A o Funduszu znów robi się głośno. Sejmowa komisja finansów publicznych zajęła się bowiem projektami ustaw zakładających pomoc frankowiczom - w tym jest prezydencki zakładający ułatwienie przyznawania pomocy z FWK. - Jesienią powinna zostać przyjęta przez parlament nowa ustawa o wsparciu kredytobiorców - obiecał w połowie sierpnia Andrzej Szlachta z PiS, który kieruje pracami komisji finansów. Żaden z polityków partii władzy nie ukrywa, że preferowanym do przyjęcia projektem będzie właśnie projekt prezydenta.
Z drugiej strony politycy zdają sobie sprawę z faktu, iż każdy kolejny rok opóźniania prac zmniejsza potencjalne koszty pomocy frankowiczom. Obecnie kredytów walutowych jest niespełna 600 tys., a ich wartość sięga 132 mld zł. Z każdym kolejnym rokiem liczba zmniejsza się o ok. 7-8 proc.
Masz newsa, zdjęcie lub filmik? Prześlij nam przez dziejesie.wp.pl