Kolej czeka mała rewolucja. Przy okazji prac nad ustawą, która umożliwi budowę tunelu kolejowego pod Łodzią rząd postanowił wspomóc samorządy w rozwoju transportu lokalnego. Do roku 2023 polska kolej powinna wydać na projekty modernizacyjne niemal 100 mld zł. Lwią część tych pieniędzy ma do dyspozycji PKP PLK – dokładnie 66 mld zł.
Dotychczas niektóre z projektów nie mogły być realizowane, bo na przeszkodzie stało prawo. Przykład? Obecne przepisy niemal całkowicie blokowały możliwość drążenia tuneli, jeśli państwo nie było właścicielem ziemi, na której miał przechodzić. Nowy projekt ustawy usuwa te przeszkody. Zakłada bowiem, że to wojewoda, a więc de facto rząd, będzie mógł wydać zgodę na prace bez konieczności uzyskiwania zgody właściciela. To także on ustali wysokość odszkodowania dla właściciela działki, którego prawa zostaną czasowo wyłączone.
W uzasadnieniu projektu ustawy czytamy wprost o tym, że bez zmiany przepisów pieniądze mogą być zagrożone. "Proponowane rozwiązania pozwolą na bezpieczną realizację projektów w zakresie modernizacji krajowej infrastruktury kolejowej, a tym samym na stabilne wykorzystanie środków finansowych Unii Europejskiej" - wskazano.
Eksperci są nastawieni pozytywnie
- Każda forma ułatwienia procesów inwestycyjnych jest dobrym pomysłem. W tym wypadku musiał pojawić się konsensus, tak by wszyscy mogli korzystać z infrastruktury. Dlatego też pomysł oceniam pozytywnie - mówi nam Józef Marek Kowalczyk, prezes Stowarzyszenia Ekspertów i Menedżerów Transportu Szynowego.
- Na tę regulację czekają w Łodzi, gdzie ma powstać tunel pod śródmieściem. Dzięki niej będzie można prowadzić inwestycję bez konieczności wykupu nieruchomości nad torami – dodaje dr Jakub Majewski, prezes fundacji ProKolej.
Kolej na samorządy
Dużo ciekawszą zmianą, którą niesie ze sobą projekt ustawy, jest doprecyzowanie drogi darmowego przejmowania linii kolejowych oraz zarządu nad nim przez samorządy. Projekt pozwala także na bezpłatne przekazywanie władzom lokalnym oraz przedsiębiorcom linii historycznych i wąskotorowych. Rozwiązania pozwolą zatem na ożywienie połączeń, których zdaniem PKP PLK, nie opłacało się utrzymywać.
- Dobrym przykładem jest Dolny Śląsk, gdzie samorząd przejął dwie linie. Z Wrocławia do Trzebnicy oraz ze Szklarskiej Poręby do Jakuszyc. W strukturach samorządu działa teraz Dolnośląska Służba Dróg i Kolei, która zarządza zarówno wojewódzką infrastrukturą drogową i kolejową. Na przejęcie czekają kolejne linie, które władze regionalne i lokalne chcą rewitalizować, a z perspektywy Warszawy mają one trzeciorzędne znaczenie. Co więcej w samorządzie są na to pieniądze, których państwowe spółki nie wyłożą - wskazuje Majewski.
Przykłady odnowienia przez podmioty prywatne kolei wąskotorowej odnajdziemy np. na Mazurach czy w Bieszczadach. Mowa o połączeniu Kętrzyna z Węgorzewem oraz drezynie rowerowej w Uhercach Mineralnych. Rządzący zauważyli. By wesprzeć takie inicjatywy ruch na nich nie będzie musiał odpowiadać takim samym wymogom, jak ruch na trasach ogólnokrajowych.
Historia ostatnich kilkunastu lat pokazuje także bardzo dobitnie pokazuje, że w wielu wypadkach samorządowi przewoźnicy kolejowi radzą sobie lepiej niż państwowy moloch. Koleje Mazowieckie dokonały niedawno największego w historii polskiego kolejnictwa zamówienia na tabor. Za 2,2 mld zł kupią 71 elektrycznych pociągów.
Z kolei na Pomorzu udało się niemal od podstaw stworzyć Pomorską Kolej Metropolitalną, która tylko w 2017 r. przewiozła 3 mln pasażerów. Jakub Majewski pomysły na takie rozwiązania porównał do struktury odpowiedzialności za drogi. Poza Generalną Dyrekcją Dróg Krajowych i Autostrad istnieją zarządy odpowiedzialne za drogi wojewódzkie, a połączenia lokalne pozostają w gestii mniejszych jednostek administracji samorządowej.
O tym jak wielkie znaczenia ma ustawa może świadczyć fakt, że po kilku latach batalii do finału zbliża się przejęcie przez dolnośląski samorząd kolejnej linii. Łączącej Dzierżoniów z Bielawą. PKP PLK uznała, że nie opłaca się jej utrzymywać i od 2001 r. nie jeździ po niej żaden pociąg. Początkowo PKP SA odmówiło zgody na przejęcie szlaku. Dzień po wniesieniu projektu do Sejmu "Rynek Kolejowy" poinformował, że państwowy gigant chce jak najszybciej oddać samorządowcom trasę. Takie podejście do sprawy równocześnie zwiększa kwotę środków, które Polska wyłoży na modernizację kolei. Poza gigantycznymi środkami opisanymi wcześniej, każdy z samorządów może sięgnąć także po te z Regionalnych Programów Operacyjnych. Tylko w przypadku opisanej linii o długości 14 km mowa jest o kwocie 15 mln zł.
- To dla samorządów ogromna szansa na aktywizację regionu. Im więcej kompetencji dostaną, tym lepiej dla nich. Takie działanie w duchu deglomeracji brzmi sensownie – podkreśla prezes funacji ProKolej. Także szef Stowarzyszenia Ekspertów i Menedżerów Transportu Szynowego ruch ocenia pozytywnie, choć zastrzega, że przekazywanie tras kolejowych nie może naruszyć całego systemu.
Mikole też coś dostali
Kolejna ze zmian, która została przewidziana w dokumencie, ucieszy organizacje pozarządowe związane z koleją. Miłośnicy kolei, tzw. mikole, wreszcie będą mogli za darmo przejmować zabytkowe pojazdy, które dziś niszczeją na bocznicach, albo trafiają na złom.
Najgłośniejszym przykładem takiego działania jest przedwojenny pociąg E-91, który od 1959 r. nosi oznaczenie EW-91. Ostatnia taka maszyna od lat stoi na Olszynce Grochowskiej i czeka na lepsze czasy. Zabytek polskiej techniki i tak miał szczęście. Jeśli trafiłby na sprzedaż, najpewniej najwyższą cenę zaproponowałby przedstawiciel skupu złomu.