- Jestem państwu winien podziękowanie i słowa uznania. Polska Izba Ubezpieczeń i cała branża znakomicie rozwiązuje konflikty, które zawsze w trakcie gospodarowania się pojawiają - powiedział podczas rozpoczęcia kongresu Polskiej Izby Ubezpieczeń w Sopocie niezwykle koncyliacyjny Grzegorz Bierecki (PiS), przewodniczący Komisji Finansów Publicznych. Miał na myśli ugody, jakie ubezpieczyciele zawarli z UOKiK pod koniec 2016 r. w sprawie polisolokat.
Tylko że problem wcale nie został rozwiązany.
Podczas gdy senator Bierecki wygłaszał w Sopocie swoje przemówienie do ubezpieczycieli, za rogiem, dokładnie 20 metrów od kongresu PIU, swoją konferencję zorganizowało Stowarzyszenie "Przywiązani do Polisy".
- Problem z polisolokatami ma około 3,5 mln osób, tymczasem ugody z UOKiK dotyczą jedynie 1,4 mln klientów - podkreślał Piotr Sułek ze stowarzyszenia.
Rzecz w tym, że porozumienia z UOKiK dotyczą obniżenia opłaty likwidacyjnej (sięgającej nawet 100 proc. wpłaconych przez klienta środków) jedynie dla tych klientów, którzy nadal wpłacali środki na swoje polisy. Ci, którzy zerwali umowy z ubezpieczycielem przed podpisaniem ugody z UOKiK, stracili nawet po kilkadziesiąt procent z sumy zainwestowanych pieniędzy. Ich porozumienia z UOKiK nie obejmują, a o odzyskanie swoich pieniędzy muszą walczyć w sądzie.
I walczą. W pozwach zbiorowych, ale też indywidualnych. Okazuje się, że ich pozwy zapychają wręcz sądy. - Widzimy, że w Warszawie połowa spraw dziennie na wokandzie dotyczy właśnie polisolokat - twierdzi Piotr Sułek. To pokazuje, jak bardzo ten problem nie został załatwiony.
Po ugodach z UOKiK wielu ma jeszcze większy problem
Tymczasem po zawarciu ugód towarzystw ubezpieczeniowych z UOKiK dla wielu klientów problem stał się jeszcze trudniejszy do rozwiązania. - Branża stała się z siebie tak zadowolona, że uważa sprawę za zamkniętą, a w sądach zachowuje się jeszcze bardziej arogancko. Ubezpieczyciele starają się skarżyć wszystkie decyzje sądu w trakcie postępowania, żeby wydłużyć proces, odmawiają sądowi udostępnienia dokumentacji – mówi Anna Lengiewicz z kancelarii LWB, która reprezentuje w tych sprawach klientów przed sądami.
- Generali skarżyło wszystkie postanowienia sądu, ewidentnie chcąc pokazać konsumentom, żeby nie ważyli się podnosić na nich ręki - dodaje prawniczka. Wyrok w sprawie wytoczonej Generali przez 170 klientów miał zapaść we wtorek 9 maja.
- Myśleliśmy, że przyjedziemy tu dziś z wiadomością o zakończeniu pozwu zbiorowego, ale ogłoszenie wyroku zostało przesunięte z wtorku na środę. To tylko moje spekulacje, ale być może właśnie dlatego, żeby ta informacja nie pojawiła się tu podczas kongresu PIU, bo jestem niemal pewny, że wyrok nie będzie korzystny dla ubezpieczyciela – mówił we wtorek Sułek.
Aegon był światełkiem w tunelu
Dobrym sygnałem dla klientów była kara nałożona w 2015 r. przez UOKiK na TUnŻ Aegon. Towarzystwo musiało zapłacić za naruszenie interesów konsumentów - w związku z opłatami likwidacyjnymi - 23 mln zł. Wysokość tych opłat sięgała 100 proc. środków klienta aż przez trzy pierwsze lata działania polisy.
- Wtedy Aegon przez pół roku oddawał klientom wszystkie ich pieniądze, nie pobierając żadnej opłaty. Wszyscy myśleli, że zaraz posypią się następne kary ze strony UOKiK na kolejne towarzystwa ubezpieczeniowe. Ale nagle ubezpieczyciele zaczęli się dogadywać z UOKiK – mówi Anna Lengiewicz. Tylko że na podstawie tych ugód załatwiono problem jedynie części klientów. Reszta została pozostawiona sama sobie.
Grupa Getin to podwójny problem
Część klientów, którzy skusili się na polisolokaty, ma nadal kłopot z jeszcze jednego względu. Owszem, objęły ich porozumienia z UOKiK, ale zostali oni narażeni na starty wynikające ze spadku wartości ich aktywów. Co z tego, że opłata likwidacyjna została zmniejszona, np. z 90 do 20 proc., skoro odzyskają 80 proc. z kwoty, która już znacznie stopniała przez bardzo ryzykowne inwestycje.
Taka sytuacja dotyczy głównie klientów Open Life i TU Europa - obie spółki ze stajni grupy Getin. Tam problem polega na tym, że produkty inwestycyjne opakowane w polisy były oparte na niezwykle ryzykownych aktywach.
Powiedzmy, że ktoś zainwestował w polisolokatę 10 tys. zł. Jednak ryzyko się zmaterializowało i jego aktywa straciły na wartości w krótkim czasie 60 proc. wartości. Z 10 tys. zł zostało mu 4 tys. i dopiero z tej kwoty odzyska na podstawie ugody z UOKiK powiedzmy 80 proc. tych środków – to 3,2 zł. Wciąż ogromna strata.
Można powiedzieć, że klient ponosił wysokie ryzyko, bo też dużo mógł zarobić, a akurat stracił. Otóż nie, bo problem polega na tym, że klient wcale nie wiedział, na jakie ryzyko się wystawia.
Zarówno prawniczka reprezentująca poszkodowanych w sądach, jak i Marcin Jaworski z biura Rzecznika Finansowego podkreślają, że klient nie otrzymywał precyzyjnej informacji, jak działa jego produkt, jak jest skonstruowany, jakie jest ryzyko i kiedy na nim zarobi, a kiedy może stracić. - Te produkty były nietransparentne - podkreśla Jaworski. I dokłada do tych oferowanych przez Open Life i TU Europa jeszcze lokatę Lucro oferowaną przez Allianz.
To właśnie na tej podstawie część klientów walczy w sądach o całkowite unieważnienie umów zawarcia polisolokaty z podmiotami z grupy Getin. W kilku przypadkach już udało im się wygrać w sądzie w pierwszej instancji.
Szewczak: zwrot pieniędzy albo zakaz działalności
Zdania senatora Biereckiego nie podziela poseł Janusz Szewczak (PiS), wiceprzewodniczący sejmowej Komisji Finansów Publicznych. Co ciekawe, obaj panowie dotąd nie mieli tak rozbieżnych zdań, a łączyła ich wspólna przeszłość w SKOK-ach. Grzegorz Bierecki uznawany jest bowiem za twórcę imperium SKOK, poseł Szewczak natomiast przez lata był głównym ekonomistą SKOK.
– Sprawa polisolokat to Amber Gold do kwadratu. Jest to gigantyczna przestępcza operacja finansowa przeprowadzona perfekcyjnie i bezkarnie, przy pełnym poparciu instytucji kontroli i nadzoru nad rynkiem finansowym - mówił jeszcze w 2016 r. Szewczak. Dziś pozostaje przy swoim.
Nie dotarł na konferencję Stowarzyszenia "Przywiązani do Polisy", choć miał być jednym z gości. Napisał za to list, a w nim, że ubezpieczyciele "ukrywali szokująco wysokie prowizje", dlatego należy "zablokować proceder okradania Polaków".
- "Towarzystwa powinny zwrócić wszystkie pieniądze, które zawłaszczyły albo stracić możliwość prowadzenia działalności w Polsce" - napisał Szewczak.
- Dzięki poparciu posła Szewczaka nasza sprawa nabrała rozpędu – mówi Piotr Sułek ze stowarzyszenia. Jednym z efektów jest powołanie zespołu ds. polisolokat przy Ministerstwie Sprawiedliwości. Zadaniem zespołu jest wprowadzenie zmian w prawie tak, by sytuacja nie powtórzyła się w przyszłości.
I choć odbyły się dopiero dwa spotkania zespołu, jest jeszcze jeden efekt jego prac. -Wszczęto postępowanie w Prokuraturze Okręgowej we Wrocławiu dotyczące produktów TU Europa. Jest ono nawet nadzorowane przez Prokuraturę Krajową – podkreśla Sułek.
W sytuacji, w której sprawą zajmuje się prokurator, a połowa z 3,5 mln klientów walczy o swoje pieniądze w sądzie, rzeczywiście trudno uznać sprawę polisolokat za załatwioną.