Przewodniczący Sejmowej Komisji Sledczej Tomasz Nałęcz nazwał zniszczenie ksiąg wejść do siedziby Agory lekkomyślnością.
Zastępca prokuratora generalnego Kazimierz Olejnik ujawnił wczoraj, że w niepublicznej instytucji zniszczono dokumenty, które mogły być dowodami w sprawie Rywina.
Dzisiejsza "Rzeczpospolita"ujawniła, że dokumenty zniszczono w Agorze, firmie wydającej "Gazetę Wyborczą". Rzeczniczka Spółki Anna Borys-Karwacka przyznała, że książki wejść zniszczono, bo według procedur robi się to w Agorze co trzy miesiące. Zastrzegła jednak, że księgi nie były ważnym dowodem w sprawie.
Tomasz Nałęcz nie krył zdziwienia takim postępowaniem. Uznał jednak że należy zbadać, czy rzeczywiście te księgi są niszczone rutynowo. Tomasz Nałęcz zauważył, że gazeta, która od lipca ubiegłego roku prowadziła dziennikarskie śledztwo w sprawie Rywina, i która zamierzała opublikować artykuł, musiała liczyć sie z tym, że będzie wszczęte postępowanie prokuratorskie w tej sprawie. W tym kontekście - zdaniem posła Nałęcza - zniszczenie tych ksiąg jest albo przejawem lekkomyślności albo braku rozwagi.
Tomasz Nałęcz powiedział, że zaplanowane na sobotę przesłuchanie wiceprezesa Agory - Piotra Niemczyckiego i zastępcy redaktora naczelnego "Gazety Wyborczej" - Heleny Łuczywo przez Komisję Sledczą będzie okazją do wyjaśnienia sprawy zniszczenia dokumentów.