Generał Mark Kimmitt, zastępca dówódcy operacji wojskowych w Iraku, oświadczył, że nic nie wskazywało, by ostrzelani ludzie mogli być uczestnikami w wesela, jak twierdzi iracka policja. Poinformował, że przy zabitych znaleziono duże ilości pieniędzy, syryjskie paszporty oraz sprzęt do łączności satelitarnej.
Do ataku doszło wczoraj w pobliżu granicy z Syrią i Jordanią. Iracka policja twierdzi, że ofiary ostrzału to goście weselni, którzy zgodnie z tradycją po zakończeniu ceremonii ślubnej strzelali na wiwat w powietrze. Według tej wersji wydarzeń pilot przelatującego śmigłowca uznał, że maszyna została zaatakowana i otworzył do ludzi ogień.
Dubajska telewizja al Arabiya - powołując się na świadków - podała, że w ataku we wsi Makr ad-Dib zginęło co najmniej 41 gości weselnych.