Przedłużenie na okres po 2019 roku umowy między Rosją i Ukrainą o tranzycie gazu przez ten drugi kraj byłoby korzystne zarówno dla Moskwy i Kijowa, jak i dla UE - ocenia w czwartek rosyjski dziennik "Wiedomosti".
Gazeta zastanawia się też, czy Bruksela zdoła skłonić obie strony do podjęcia takiej decyzji.
"Rosja musi zbudować gazociągi alternatywne wobec ukraińskiego rurociągu do końca 2019 roku, kiedy kończy się termin porozumienia między Moskwą a Kijowem. Już teraz jest jasne, że do tego czasu uruchomienie wszystkich nowych mocy przesyłowych nie jest możliwe, a to znaczy, że tak czy inaczej trzeba będzie dogadywać się z Kijowem o jakichś rozmiarach tranzytu" - piszą "Wiedomosti". Dziennik powołuje się na ocenę eksperta w dziedzinie energetyki Michaiła Krutichina z firmy RusEnergy.
Jak zauważa ekspert, dążenie Rosji do ukarania Ukrainy poprzez pozbawienie jej 2 mld dolarów dochodów z tranzytu gazu może Moskwę kosztować kilkadziesiąt miliardów euro. Na gazociąg Nord Stream wydano 10 mld euro, ułożenie gazociągu Turecki Potok według ocen Gazpromu to koszt 11 mld euro. Koszt Nord Stream 2 oceniany jest na 9,9 mld euro.
"Wiedomosti" przypominają, że właśnie projektowany Nord Stream 2 ma przejąć większość gazu, który teraz przesyłany jest do UE przez terytorium Ukrainy. Budowie tego gazociągu sprzeciwiają się kraje Europy Wschodniej, tymczasem dla Niemiec decyzja w tej sprawie to "trudny wybór".
"Niemcy staną się głównym hubem, do którego napływać będzie gaz rosyjski do Europy. To wzmocni je pod względem bezpieczeństwa energetycznego, natomiast pozbawi korzyści i dochodów podmioty obecnie zajmujące się tranzytem, które staną się zależne od Niemiec" - ocenia dziennik. Z tego względu "dla Niemiec postawienie wyżej wypracowania wspólnego stanowiska europejskiego oznacza wyrzeczenie się własnych korzyści, nie tylko gospodarczych, ale i politycznych". Jednak taka właśnie decyzja - kontynuuje gazeta - "oznaczałaby stawkę na zmuszenie Rosji do pragmatycznego działania i kierowania się zdrowym rozsądkiem zamiast polityką".
"Nowe porozumienie (w sprawie tranzytu) byłoby korzystne dla wszystkich - dla Rosji, Ukrainy i Europy. Problem polega na tym, że względy polityczne zbyt często zmuszają do rezygnowania z pragmatyzmu. I Rosja i Ukraina mogą nie zechcieć się dogadać. Czy w tym wypadku Europie wystarczy zasobów i motywacji, by zmusić strony do podjęcia wzajemnie korzystnej decyzji?" - zastanawiają się "Wiedomosti". Dziennik przyznaje, że plany Rosji, by dzięki budowie do 2020 roku nowych gazociągów całkowicie zrezygnować z tranzytu gazu do UE przez Ukrainę, "stawiają Europę przed trudnym wyborem".