Po miesiącach zażartej wojny gospodarczej i normalizacji relacji latem tego roku, oba kraje w końcu doszły do porozumienia. Budowa morskiego odcinka gazociągu Turecki Potok rozpocznie się w drugiej połowie 2017 roku - ogłosił prezes Gazpromu Aleksiej Miller we wtorek w Moskwie, po rozmowach premierów Rosji i Turcji, Dmitrija Miedwiediewa i Binaliego Yildirima.
- Z zadowoleniem informujemy, że w drugiej połowie 2017 roku rozpocznie się budowa morskiego odcinka Tureckiego Potoku. Obie nitki - i pierwsza, i druga - zostaną oddane do użytku przed końcem 2019 roku - oświadczył Miller, którego cytuje agencja TASS. Szef Gazpromu dodał, że trwają procedury związane z wyborem wykonawcy projektu.
Miedwiediew ze swej strony zapowiedział, że Rosja w najbliższym czasie ratyfikuje porozumienie międzyrządowe o budowie Tureckiego Potoku.
Natomiast Yildirim podkreślił, że gazociąg ten "ma ogromne znaczenie dla bezpieczeństwa energetycznego Europy". - To jest regionalny projekt - oznajmił.
Turecki Potok to gazociąg z Rosji przez Morze Czarne do europejskiej części Turcji i dalej do granicy z Grecją. W przyszłości ma być doprowadzony na południe Włoch przez Grecję i Morze Jońskie.
Długość czarnomorskiej części magistrali to ok. 910 km, a lądowej w Turcji - 180 km. Gazociąg ma kosztować 11,4 mld euro. Pierwsza nitka będzie przeznaczona na potrzeby rynku tureckiego, a druga ma służyć tranzytowi gazu do Europy Południowej. Każdą z dwóch nitek będzie można rocznie przesyłać 15,75 mld m sześć. gazu.
Rosja i Turcja zaczęły rozmawiać o budowie Turkish Stream pod koniec 2014 roku, gdy Moskwa zrezygnowała z ułożenia magistrali South Stream przez Morze Czarne do Bułgarii po sprzeciwie Komisji Europejskiej. Pierwotny projekt Tureckiego Potoku przewidywał budowę gazociągu o przepustowości 63 mld metrów sześciennych. Jednak potem Gazprom ogłosił, że rezygnuje z połowy mocy przesyłowych i że przepustowość magistrali wyniesie 32 mld metrów sześciennych.
W realizacji projektu przeszkodził kryzys polityczny na linii Moskwa-Ankara, do którego doszło po zestrzeleniu w listopadzie ubiegłego roku przez Turcję rosyjskiego bombowca Su-24, który naruszył przestrzeń powietrzną tego kraju przy granicy z Syrią. Wraz z normalizacją stosunków w lecie bieżącego roku strony wznowiły kontakty w sprawie inwestycji.
opracował Tomasz Sąsiada