Darmowe ścieżki, czyste ubikacje, punkty widokowe, liczne śmietniki i wiaty do odpoczynku, paleniska, tablice informacyjne. Posłowie komisji ds. petycji złożyli właśnie odpowiedni projekt zmian w jednej z ustaw. Chcą, by darmowe miejsca turystyczne nie wyglądały jak jedno wielkie pobojowisko.
Wystarczy wyjechać z miasta, by zauważyć, jak ogromne braki Polska ma w infrastrukturze turystycznej. Piękne miejsca często nie są wyeksponowane, bo samorządom brakuje na to pieniędzy. I zamiast wypoczynku mamy poszukiwania parkingów, toalet dla dzieci lub brodzenie w śmieciach.
Posłowie chcą to zmienić, stąd projekt komisji ds. petycji. Co ciekawe, projekt nie ma jednych barw partyjnych, bo jest sygnowany przez całą komisję, w której działają przedstawiciele wielu partii.
Zobacz także: Praca na wakacje dla najmłodszych. Kiedy i gdzie mogą pracować nieletni?
O co chodzi?
Posłowie wskazali, że w ciągu roku z budżetu na turystykę wędruje zaledwie 50 mln zł. Z tego większość - bo 40 mln zł - trafia do Polskiej Organizacji Turystycznej i wędruje głównie na marketing i promocję. Z niewielkiej puli jedynie 2,5 mln zł trafia na dofinansowanie różnych zadań.
Ale i na te pieniądze warto spojrzeć głębiej. Na przykład na odnawianie szlaków turystycznych powędrowało 700 tys. zł. A warto dodać, że takie ścieżki mają w Polsce 70 tys. kilometrów. Potrzeby? Ogromne.
Intencja jest prosta - na tak zwaną turystykę społeczną powędrować mają pieniądze z hazardu. Głównie od ludzi grających w Lotto.
Wystarczy do tego zmiana jednego zdania w ustawie o grach hazardowych. W tej chwili Totalizator Sportowy, czyli organizator Lotto (a już niebawem właściciel salonów z grami i automatami), oddaje część pieniędzy do budżetu państwa. Totalizator Sportowy jest w 100 procentach spółką Skarbu Państwa i w związku z tym realizuje misję społeczną. Dlatego do ceny każdego zakupionego zakładu gier liczbowych doliczana jest dopłata w wysokości 25 proc. ceny zakładu. I ta dopłata wraca do budżetu. Z tego większość wędruje na Fundusz Rozwoju Kultury Fizycznej. W 2018 roku zebrało się tam 932 mln zł.
Na co trafiają te pieniądze? Głównie na sport. Środkami dysponuje Ministerstwo Sportu i Turystyki. Na przebudowę obiektów sportowych wędruje pół miliarda złotych. Organizacje turystyczne i posłowie wpadli na pomysł, by część pieniędzy trafiła na darmową infrastrukturę turystyczną. Wiaty, śmietniki, punkty widokowe, renowację tras spacerowych.
"Aktywność fizyczna na świeżym powietrzu jest szalenie istotna dla zdrowia społeczeństwa. W przypadku setek tysięcy osób, które nie przejawiają jakiejkolwiek formy aktywności fizycznej, ruch podczas poznawania kraju to ważny element poprawy zdrowia a często także pierwszy krok do bardziej intensywnych form aktywności, typowo sportowych” - czytamy w projekcie ustawy.
Komisja przekonuje, że wypchnięcie Polaków z domu na wycieczki spowoduje, że spadnie liczba zawałów i zgonów w kilkadziesiąt tysięcy w ciągu roku.
Ministerstwo kręci nosem
Pomysł nie podoba się Ministerstwu Sportu i Turystyki. Dlaczego? Bo resort wolałby po prostu więcej środków na te cele, a nie wykrajanie z już okrojonego tortu kolejnych kawałków.
- Jeśli mamy rozszerzać zakres takich działań, to w ślad za tym musi iść większe finansowanie. (...) W ubiegłym roku przychody Funduszu Rozwoju Kultury Fizycznej zostały pomniejszone o 2 proc. Przyjmujemy nowe zadania, choćby z zakresu zdrowia publicznego. Teraz przyjmiemy nowe zadania, a gdzie to finansowanie? - argumentowała Monika Jakóbczyk, dyrektor Departamentu Ekonomiczno-Finansowego Ministerstwa podczas debaty nad projektem. Resort wolałby, żeby na takie wydatki solidarnie zrzucały się różne ministerstwa z własnych budżetów - część miałoby dokładać Ministerstwo Zdrowia, część Ministerstwo Rodziny, Pracy i Polityki Społecznej.
Resort sportu argumentuje, że co roku dostaje zgłoszenia na ponad 2 mld zł dotacji, a może przyznać ich około 25 proc. Co oznacza, że zaledwie co czwarty wniosek jest rozpatrywany pozytywnie, bo brakuje środków. I dlatego resort kręci nosem na dzielenie się pieniędzmi z innymi rejonami - w tym mniej związanymi ze sportem.
Uwag do projektu nie składało Ministerstwo Finansów. Dla resortu nie jest to żaden dodatkowy wydatek, a jedynie inny rozkład już przydzielonych pieniędzy. Więc i zbyt wielu protestów nie było.
"Problem tkwi w czymś innym. Lobby sportowe trzyma się mocno. Jesteśmy za, a nawet przeciw. Nie damy nawet złotówki z tych 900 mln, które wpłyną z gier hazardowych w tym roku, które już są rozdzielone" - ripostował podczas posiedzeń komisji Benedykt Wojcieszak z zarządu Polskiego Towarzystwa Turystyczno-Krajoznawczego.
Projekt czeka na pierwsze czytanie w Komisji Finansów Publicznych. To ona dalej będzie go procedować i zastanowi się, czy zostanie włączony do budżetu od 1 stycznia 2019 roku.
Masz newsa, zdjęcie lub filmik? Prześlij nam przez dziejesie.wp.pl