EmiTel przedstawi w piątek raport ze szczegółowymi informacjami dotyczącymi przyczyn i zakresu awarii, która w grudniu odcięła część widzów od sygnału TVP. - Do awarii doszło na Woronicza - mówi członek Rady Mediów Narodowych i były prezes TVP Juliusz Braun.
EmiTel jest operatorem naziemnej infrastruktury radiowo-telewizyjnej. Nadaje m.in. sygnał TVP. W grudniu doszło do awarii - widzowie widzieli czarny ekran, a następnie obraz wracał do normy. Operator tłumaczył, że kilkuminutowe zakłócenia w prawidłowych emisjach spowodowane były błędami synchronizacji. Do awarii nie mogło jednak dojść w gorszym momencie. Trwał kryzys parlamentarny, okupacja sejmowej mównicy, a telewizja publiczna właśnie miała nadawać wystąpienie premier Beaty Szydło.
W tym tygodniu "Gazeta Wyborcza" poinformowała, że do awarii doszło w budynku TVP na ul. Woronicza w Warszawie. EmiTel od razu opublikował oświadczenie, że prace nad wyjaśnieniem przyczyn zakłóceń sygnału nadal trwają, a spółka współpracuje w tej sprawie z Agencją Bezpieczeństwa Wewnętrznego oraz Urzędem Komunikacji Elektronicznej.
Były prezes TVP i członek Rady Mediów Narodowych Juliusz Braun powiedział w piątek w radiu TOK FM, że do awarii rzeczywiście doszło na Woronicza. - Szukano jej po całej Polsce, mogła się zdarzyć gdziekolwiek, a zdarzyła się właśnie tu - powiedział.
Braun zastrzegł, że nie ma wiedzy, czy awaria była czyjąkolwiek winą. - Często tak bywa, że drobniuteńka awaria powoduje problemy w całej sieci - mówił.
Na piątek po południu zaplanowano konferencję prasową, na której przedstawiciele EmiTela mają przestawić raport o przyczynach i zasięgu awarii. Mają wyjaśnić, jaka była skala zakłóceń i co je spowodowało. Poinformują też o działaniach podjętych przez spółkę we współpracy z Telewizją Polską, Agencją Bezpieczeństwa Wewnętrznego i Urzędem Komunikacji Elektronicznej.