- Praktycznie jest już zdecydowane, że od przyszłego roku abonament RTV będzie pokrywany z budżetu państwa - zapowiedział Krzysztof Czabański, przewodniczący Rady Mediów Narodowych. Zdaniem ekspertów, na tę zmianę nie zgodzi się Komisja Europejska.
Państwowa dotacja, zamiast obowiązkowego abonamentu, miałaby zacząć obowiązywać na początku roku 2019. Takie zmiany szef Rady Mediów Narodowych zapowiedział w wywiadzie dla internetowej telewizji wPolsce.pl.
Zmiana finansowania to kolejna próba uszczelnienia abonamentu RTV, który dziś płaci zaledwie 1/3 abonentów, i ratowania finansów TVP, która od czasu objęcia stanowiska prezesa przez Jacka Kurskiego, tonie w długach.
Jak powiedział Czabański, rządowa kroplówka dla mediów publicznych ma wynieść 1,5 - 2 mld, z czego ponad połowę, dostałaby telewizja. Dla porównania, w 2017 roku, przychody TVP z abonamentu to 622 mln złotych, z czego z bieżących opłat tylko 355 mln. Pozostała kwota to pierwsza transza rządowej dotacji, przyznanej za zwolnienia z abonamentu niektórych grup społecznych.
To nie pierwsza proponowana zmiana w finansowaniu mediów publicznych. Poprzednie próby spaliły na panewce m.in. z powodu wątpliwości operatorów kablówek, którzy mieli przekazywać dane o abonentach poczcie polskiej.
Zdaniem ekspertów ta zmiana również się nie uda, bo TVP i Polskie Radio nie spełniają funkcji mediów publicznych.
- Unia Europejska się na taki zastrzyk pieniędzy nie zgodzi, potraktuje go jako nieuprawnioną pomoc publiczną - komentuje dr Maciej Morozowski, medioznawca z Uniwersytetu Warszawskiego. - TVP i Polskie Radio nie spełniają europejskich wytycznych dla mediów publicznych. Nie są publiczne, tylko partyjne - ocenia.
Próbą rozwiązania tego problemu może być przyjęta przez rząd w środę nowelizacja ustawy o radiofonii i telewizji. Ma przede wszystkim doprecyzować definicję "misji publicznej" i wprowadzić tzw. karty powinności, które mają dokładnie określać zadania publicznych nadawców.
Według przyjętej przez rząd nowelizacji, ze środków publicznych będą finansowane tylko koszty netto produkcji programów realizujących misję publiczną, a o tym, na które produkcje będzie można przeznaczyć środki z abonamentu, zdecyduje Krajowa Rada Radiofonii i Telewizji, na podstawie tzw. Kart Powinności.
To rozwiązanie stosowane przez media publiczne w Europie już od dawna. Ustawa określa ogólnie jakiego typu programy mogą być produkowane przez media publiczne, a kontrakty zawierają wytyczne dotyczące konkretnych audycji czy programów.
- To jest próba mydlenia oczu Unii Europejskiej - ocenia Maciej Morozowski, medioznawca z Uniwersytetu Warszawskiego. - TVP i Polskie Radio, według standardów UE, nie spełniają kryteriów mediów publicznych, dlatego Unia nie chce zgodzić się na zmianę sposobu finansowania i próby np. doliczenia opłaty abonamentowej do ceny energii. Pokazanie, że równamy do standardów zachodnich, może pomóc takie zmiany wprowadzić - komentuje.
W lipcu 2016 r. Kurski musiał wziąć 300 mln zł kredytu, żeby wypłacić pensje pracownikom. Poźniej Telewizja publiczna dostała 800 mln zł pożyczki, a następnie 860 mln rekompensaty z tytułu zwolnienia z abonamentu niektórych grup społecznych.
W 2016 r. spółka zanotowała prawie 177 mln zł straty. Od stycznia do lipca, 29 mln.
Mimo strat i trudnej sytuacji finansowej, TVP nie oszczędza. W 2016 r., za 50 mln zł, odkupiła do Polsatu prawo do transmisji rozgrywek piłkarskich mistrzostw Europy. Kurski zapłacił za to 50 mln zł. Przychody z reklam wyniosły niecałe 30.
Projekt nowelizacji ustawy ma przede wszystkim doprecyzować definicję "misji publicznej" i wprowadzić tzw. karty powinności, które mają dokładnie określać zadania publicznych nadawców.
Według przyjętej przez rząd nowelizacji, ze środków publicznych będą finansowane tylko koszty netto produkcji programów realizujących misję publiczną, a o tym, na które produkcje będzie można przeznaczyć środki z abonamentu, zdecyduje Krajowa Rada Radiofonii i Telewizji na podstawie tzw. Kart Powinności.
To rozwiązanie stosowane jest przez media publiczne w Europie już od dawna. Ustawa określa ogólnie, jakiego typu programy mogą być produkowane przez media publiczne, a kontrakty zawierają wytyczne dotyczące konkretnych audycji czy programów.
- To jest próba mydlenia oczu Unii Europejskiej - ocenia Maciej Morozowski, medioznawca z Uniwersytetu Warszawskiego. - TVP i Polskie Radio, według standardów UE nie spełniają kryteriów mediów publicznych, dlatego unia nie chce zgodzić się na zmianę sposobu finansowania i próby np. doliczenia opłaty abonamentowej do ceny energii. Pokazanie, że równamy do standardów zachodnich, może pomóc takie zmiany wprowadzić - komentuje.