Telewizja Polska przeznaczyła duże środki na dofinansowanie swoich oddziałów terenowych. Jak mówią władze TVP, chodzi o podniesienie jakości i liczby informacji regionalnych. Zdaniem medioznawców to dofinansowanie przedwyborczej propagandy.
TVP, jako jedyny nadawca w kraju, ma 16 ośrodków terenowych, które nadają codzienne lokalne programy na antenie TVP3.
Do tej pory lokalne stacje nadawały w sumie pięć i pół godziny programu. Od kwietnia wydłużono pasma poranne i dodano dwa popołudniowe.
- Te pasma służą przede wszystkim temu, żeby w oddziałach powstawały newsy lokalne i lokalna publicystyka - mówi Maciej Stanecki, wiceprezes TVP.
Dofinansowanie dla ośrodków to prawie 2 mln złotych na każdy, czyli jak mówi Stanecki, 20 proc. więcej niż dotychczas. - Zabezpieczyliśmy też w budżecie TVP Info pieniądze na kupowanie materiałów z ośrodków, co pozwoli np. zwiększyć zatrudnienia - mówi wiceprezes.
Inwestycja w oddziały pomoże uratować lokalne stacje, które od wielu lat borykały się z ogromnymi problemami finansowymi, cięły koszty i ograniczały produkcję. Jednak zdaniem medioznawców taki ruch jest podyktowany przede wszystkim celami politycznymi, czyli najbliższymi wyborami samorządowymi.
- Wydaje się jasne, że to taki ukłon w stronę prezesa i kierownictwa "dobrej zmiany". Ciężar kampanii wyborczej będzie przede wszystkim w mediach lokalnych, więc ten aparat propagandy będzie trzeba wzmocnić - komentuje prof. Maciej Morozowski z Uniwersytetu Warszawskiego. - Materiały, zarówno na ogólnopolskich, jak i lokalnych antenach TVP są tendencyjne i stronnicze już od jakiegoś czasu. Myślę, że lokalne programy pójdą teraz albo w stronę chwalenia dokonań samorządowców z PiS, albo - zwłaszcza w dużych ośrodkach - w kierunku krytyki i czarnego PR-u tych związanych z parlamentarną opozycją.
Taka kampania, prowadzona przy pomocy przychylnych mediów, może się jednak okazać nieskuteczna. Zazwyczaj jednostronne, tendencyjne informacje cementują grupę, która jest z nimi "po linii", jednocześnie wzbudzają mocny sprzeciw i opozycyjne nastroje u osób o innych poglądach. Poza tym, jak mówi prof. Morozowski, do uprawiania propagandy potrzebne są też umiejętności.
- Byłem kilka razy w komisji na tzw. PIK-u, czyli konkursie dla dziennikarzy ośrodków - mówi prof. Morozowski. - Widać niestety, że poziom spada. Najpierw przez kryzys finansowy, bo co lepsi dziennikarze czy realizatorzy z ośrodków uciekali, ponieważ nie mieli za co żyć, a potem ze względów politycznych, jak przyszła "dobra zmiana" i zastąpiła ich swoimi ludźmi - komentuje.
Jak mówią władze TVP, lokalne ośrodki to niewykorzystany potencjał, którego nie mają komercyjni nadawcy. - Faktycznie, na taką sieć stać z reguły tylko publicznych nadawców - mówi prof. Morozowski. - To sprzyja budowaniu lokalnego patriotyzmu. Są oczywiście różne regiony, takie w których dużo się dzieje i takie, gdzie newsem dnia będzie dziura w drodze. Ale w tych spokojniejszych lokalne media też pełnią ważną rolę. Robią materiały bardziej analityczne, dominuje temat, a nie wydarzenie. I to ludzie też chętnie oglądają - komentuje.
* Masz newsa, zdjęcie lub filmik? Prześlij nam przez dziejesie.wp.pl *