Twierdzą, że znaleźli alternatywę dla atomu

Greenpeace twierdzi, że oficjalne doniesienia mówiące o liczbie ofiar katastrof atomowych są zaniżane. Działacze przekonują, że wbrew temu, co mówi ONZ, na skutek katastrofy w Czarnobylu zmarło nie 4 a 90 tysięcy ludzi.

- _ Liczba poszkodowanych w tego typu katastrofach przyrasta z każdym kolejnym rokiem. Ofiarami awarii nie można nazywać jedynie tych, którzy zginęli na skutek bezpośredniego napromieniowania _ - mówi Iwo Łoś, koordynator raportu Morski wiatr kontra atom. - _ Ta prawda dotyczy też tego, co niedawno wydarzyło się w Fukushimie. Greenpeace znalazł poza strefą skażenia napromieniowane warzywa. Ludzie je jedli. Część z nich zapewne odczuje to na zdrowiu _ - mówi działacz.

Organizacja przekonuje, że niepotrzebnie skazujemy się na sąsiedztwo elektrowni atomowych. Jej członkowie uważają, że najważniejszy argument w rękach zwolenników tej technologii - czyli niska cena energii - jest fałszywy.

Eksperci Instytutu Energii Odnawialnej, którzy na zlecenie Greenpeace przygotowali raport, twierdzą, że megawatogodzina energii elektrycznej pochodzącej z morskich elektrowni wiatrowych (wiatraki stojące w morzu) jest tańsza niż ta produkowana w elektrowni atomowej. W swoich obliczeniach uwzględniają też koszty budowy obu instalacji.

Źródło: _ Morski wiatr kontra atom _ Greenpeace

Ich teza kłoci się jednak z dotychczasowymi badaniami. Raport sporządzony pod egidą Organizacji Współpracy Gospodarczej i Rozwoju - Projected Costs of Generating Electricity - prezentuje inne dane. Według jego autorów, produkcja energii w elektrowniach atomowych jest tańsza we wszystkich badanych państwach należących do OECD.

W tym opracowaniu czytamy, że prąd z elektrowni wiatrowych jest droższy niż z atomowych niezależnie od tego, czy założyć, że inwestor będzie chciał zarobić na inwestycji 5 czy 10 procent (takie, przykładowe pułapy założyli badacze)

Źródło: Projected Costs of Generating Electric ity 2010 OECD

• Z uwzględnieniem kosztów budowy elektrowni i obsługi odpadów

Greenpeace kwestionuje te badania. Uważa, że założenia przyjęto z zamiarem udowodnienia wyższości technologii jądrowej. Iwo Łoś przekonuje, że tam gdzie mogą autorzy korzystają z danych Massachusetts Institute of Technology z roku 2003, a nie 2009 (dwie daty powstania opracowań instytutu). Działacz Greenpeace twierdzi, że między tymi latami koszty produkcji elektrowni atomowych wzrosły o 100 procent.

- _ To zastanawiające, że autorzy skłaniali się do korzystania z wcześniejszych danych, choć ich raport jest z roku 2010 _ - mówi Iwo Łoś. -_ Co więcej, publikacje źródłowe dotyczące energii wiatrowej autorzy dobierają dość swobodnie _ - dodaje.

Według niego, właśnie stąd wynikają rozbieżności pomiędzy oboma raportami. Tomasz Chmal, ekspert w dziedzinie energetyki z Instytutu Sobieskiego, zgadza się z nim, że różnice w wyliczeniach po obu stronach sporu mają podłoże metodologiczne. On jednak zdziwiony jest wyliczeniami z raportu Greenpeace.

- _ To, że elektrownie atomowe są tańsze od wiatrowych, to prawda powszechnie znana _ - przekonuje ekspert z Instytutu Sobieskiego. - _ Dodatkowo trzeba dbać, by miały one zastępcze źródła energii, no bo co, gdy wiatr przestaje wiać. Musi stać obok jakaś elektrownia na przykład węglowa, by w takich sytuacjach utrzymywać dostawy _.

Chmal twierdzi, że jeśli autorzy raportu Greenpeace odliczyli od kosztów dotacje rządowe, a nie wliczyli kosztów budowy elektrowni zastępczych. W ten sposób cena za megawatogodzinę mogła spaść do poziomu elektrowni atomowej.

- _ Nie uwzględnialiśmy subsydiów _ - odpowiada mu Iwo Łoś. - _ A sprawę elektrowni zastępczej rozwiązaliśmy w naszych obliczeniach inaczej. Porównywaliśmy morską elektrownię wiatrową o mocy 5,7 megawata z 3-megawatową elektrownią jądrową. Oznacza to, że nawet przy poważnym osłabieniu wiatru i nawet dwukrotnym spadku mocy dalej obsługiwałaby ona swoich dostawców _ - dodaje.

Tomasz Chmal twierdzi mimo wszystko, że wiatraki nie zastąpią reaktorów. Dla niego wszelkie badania najlepiej weryfikuje wolny rynek. - _ Jeśli nie ma firm, które gotowe są stawiać wiatraki bez subsydiów, to oznacza, że ich budowa jest mniej opłacalna niż atomówek. Nie wierzę w żadne teorie spiskowe, że to wielkie lobby atomowe spycha na całym świecie wiatraki na margines. Sprawa jest prosta, budujemy to, co nam się bardziej opłaca - dodaje . _

_ _