Sytuacja młodych ludzi na rynku pracy jest znacznie lepsza niż jeszcze 10 lat temu. Miejsc pracy jest więcej niż kandydatów. Problem w tym, że uczelnie wciąż nie kształcą tak jak oczekiwaliby tego pracodawcy. Rozwiązaniem są kierunki patronackie albo programy wsparcia oferowane przez firmy – zarówno te globalne, jak i lokalne - polskie.
Według GUS (Badanie BAEL – aktywności ekonomicznej ludności) wśród osób w wieku od 15 do 24 lat bezrobocie w 2 kwartale 2018 wyniosło 10,2 procent. To najniższa wartość w historii tego badania i jakże inna od tej z 1. kwartału 2003 roku, kiedy stopa bezrobocia wyniosła aż 46, 5 procent, co pozostaje z kolei najwyższym odsetkiem w historii badania.
Powyższe dane są jednak obarczone istotnym błędem. Dotyczą osób, które w tym czasie nie pracowały, ale aktywnie pracy szukały i były gotowe ją podjąć w ciągu dwóch tygodni po otrzymaniu propozycji zatrudnienia. W grupę „bezrobotnych wg GUS” nie wpadną ci, którzy przepracowali zarobkowo przynajmniej godzinę w tygodniu, którego dotyczy badanie. Po drugie – to ankieta. W takim badaniu powiedzieć można wszystko. Po trzecie - nie ma tu młodych, którzy pracy nie szukają i żyją „na garnuszku rodziców”.
- Tych wytłumaczyć jest dość łatwo – uważa Jeremi Mordasewicz z Konfederacji Lewiatan: – Młodzież na tym etapie szuka zwykle swojego miejsca w życiu. Innym pomagają rodzice, bo uważają, że tak trzeba, sami pamiętając być może swoje trudne czasy. Ale to błąd. Nie można pozwolić młodym na niepracowanie, nie uczenie się. Gdy ma się za co żyć, motywacja do pracy zdecydowanie słabnie – dodaje ekspert.
Millenialsi – malkontenci czy realiści?
O pracę wśród ludzi młodych jest trudno także dlatego, że to pokolenie, które w zupełnie inny sposób podchodzi do pracy. Dla „millenialsów” praca nie jest wartością samą w sobie, a tylko środkiem do osiągnięcia określonego celu – bardziej lub mniej „konsumpcyjnego”.
– Pamiętam kiedy jeździłam po firmach szukając kogoś, kto by mnie przyjął na staż w ogóle nie myśląc to tym, że ktoś zechce za to zapłacić - mówi Natalia Bogdan, właścicielka agencji rekrutacyjnej Jobhouse. – Dzisiaj na stażu dostaje się wynagrodzenie. To oczywiste. Młodych otacza świat rzeczy - np. drogiej elektroniki, którą by chcieli kupić. Ich oczekiwania automatycznie rosną. Przychodzą więc do mnie osoby, które mają 20 lat, chcą zarabiać 5 tysięcy złotych, mimo że wcześniej nie pracowały.
To co łączy firmy i millenialsów to cel. Ci ostatni poszukują w pracy możliwości rozwoju, realizowania pasji i możliwości godzenia pracy z prywatnymi zainteresowaniami.
Natalia Bogdan z Jobhouse: – Młodzi chcą pracować przy projektach, które mają wizję, dzięki którym będą mogli zmieniać świat, robić coś ważnego, dawać poczucie przynależności – dodaje.
Inna sprawa to koszty. Praca w Polsce jest bardzo droga. Przy pensji brutto 2100 złotych dla pracownika, pracodawca musi wydać 2532 złote, a pracownik netto otrzyma tylko 1530 zł. To nie zachęca ani jednych, ani drugich do zawierania umów.
Trudno więc się dziwić, że 55 procent osób badanych przez firmę Ranstad w wieku 18-29 lat zmieniło pracę w ciągu 6 miesięcy przed przeprowadzaniem badania. I nie popracują długo w nowym miejscu – 45 procent z nich rozważa kolejną zmianą pracy w ciągu pół roku.
Studia to nie wszystko
Pomiędzy pracodawcami a młodymi pracownikami stoi potężna i z trudem poddająca się trendom machina edukacyjna. Dopiero ostatnie lata to (wciąż niewystarczający) zwrot szkół w stronę kształcenia zawodowego oraz rozwój współpracy biznes-edukacja.
Dodatkowo, jak dodaje Jeremi Mordasewicz, wciąż pokutuje u nas mit wyższych studiów, jako przepustki do kariery i dobrej pensji. – Mam przykład dwóch młodych ludzi w tym samym wieku, którzy pracują w tej samej fabryce. Jeden z nich zaczął 3 lata wcześniej, bo poszedł do technikum i zaraz potem do pracy. Drugi zrobił licencjat i dopiero wtedy zaczął pracować. I ten drugi ma pretensje, że zarabia mniej (lub „tylko” tyle samo), co jego kolega. Dlaczego? Bo uczono go, że człowiek po studiach zarabia więcej.
Praktyki dla przyszłych pracowników
Coraz więcej firm nie czeka więc na to, co przyniosą ze sobą kandydaci do pracy, ale sami dają im możliwości właściwego przygotowania do zawodu. Na Śląsku jako wzór efektywnych działań na rzecz młodych – przyszłych pracowników – stawiany jest KGHM. Firma od dawna współpracuje z lokalnymi szkołami średnimi i uczelniami, które tworzą kierunki i wdrażają przedmioty ukierunkowane stricte na potrzeby pracy w kombinacie miedziowym. Jeden z przykładów to współpraca ze szkołami w organizacji zajęć praktycznych oraz praktyk zawodowych, w których bierze udział kilkuset uczniów rocznie.
W podobny sposób ze szkołami współpracuje Grupa Enea. W ramach inicjatywy, z którą wyszło Ministerstwo Edukacji Narodowej, spółka objęła patronatem kilkanaście szkół w Polsce. Współpraca to przede wszystkim praktyki i płatne staże oraz – co bardzo ważne dla absolwentów – możliwość zdobycia uprawnień elektryka. Dla Enei to kuźnia kadr, chociaż współpraca nie oznacza automatycznego zatrudniania absolwentów.
Płatny staż jako wejście na rynek pracy
Młodych ludzi można wspierać także w zupełnie inny sposób, o czym świadczy przykład polskiego producenta odzieży LPP - firma mająca swoją siedzibę na Pomorzu i sklepy w całej Polsce oraz na 22 rynkach zagranicznych, właściciela takich marek jak Reserved, Mohito czy Sinsay.
Gdańska firma we współpracy z Fundacją Innowacji Społecznej w ubiegłym roku zainicjowała projekt „Pierwsza Przymiarka”. W ramach pilotażu chętni podopieczni z domów dla dzieci wzięli udział w warsztacie przygotowującym do poszukiwania pracy na otwartym rynku. Następnie 10 z nich, którzy pozytywnie przeszli proces rekrutacji, rozpoczęło pracę w trójmiejskich salonach Reserved. W ten sposób w okresie wakacyjnym zdobywali pierwsze płatne doświadczenia zawodowe. Większość uczestników projektu otrzymała propozycję kontynuacji współpracy również w trakcie roku szkolnego, a kilkoro z nich pracuje w tych miejscach do dziś.
- To, co szczególnie podkreślali wszyscy uczestnicy projektu to możliwość zdobycia doświadczenia w pracy w dużym zespole, używania w praktyce języka angielskiego, wzmocnienia umiejętności komunikacyjnych oraz wiary w siebie i w swoje umiejętności, a także pracy w fajnej atmosferze, w młodych zespołach - podsumowuje Patrycja Zbytniewska, Koordynator ds. Projektów Społecznych i prezes Fundacji LPP.
W tym roku firma zdecydowała się na zaproszenie do współpracy przy projekcie kolejnej placówki z Trójmiasta – Fundacji Rodzinny Gdańsk oraz uruchomiła projekt w Warszawie wspólnie z Fundacją Atalaya. W obu lokalizacjach w projekcie wzięło udział 16 podopiecznych z tych trzech fundacji, które w okresie wakacyjnym przepracowały w salonach LPP ponad 2 500 godzin. Podobnie jak w roku ubiegłym, kilkoro z nich kontynuuje pracę także po okresie wakacyjnym.
- Pierwsza Przymiarka jest dla nas wyjątkowym projektem, który przynosi korzyści wszystkim zaangażowanym stronom. Podopieczni fundacji mają szansę zdobyć pierwsze doświadczenia zawodowe w bezpiecznych warunkach i w przyjaznej atmosferze, pod opieką mentorów, dla których to również ciekawe doświadczenie zawodowe. Z kolei salony mają szansę zyskać młodych, zaangażowanych pracowników, co jest bardzo ważne na dzisiejszym rynku pracy – dodaje Patrycja Zbytniewska.
Kurs spłacisz po wypłacie
Problem braku pracowników jest szczególnie widoczny na rynku IT , gdzie o specjalistów wysokiej klasy jest najtrudniej. Szczególnie uprzywilejowani pod tym względem są programiści, którzy mogą przebierać w ofertach pracy. Asseco Data Systems by znaleźć odpowiednich kandydatów sama organizuje szkolenia programistów Java i gwarantuje ich absolwentom pracę w partnerskiej firmie Eversoft. Co ciekawe – za szkolenie nie trzeba płacić od razu – należność (a ta jest dofinansowana przez organizatora, więc cena jest bardzo konkurencyjna) potrącona będzie z pierwszego wynagrodzenia.
Światowe korporacje też wspierają młodych
Brak odpowiednich kandydatów do pracy, to problem tylko krajowych firm? Nic bardziej mylnego. Międzynarodowa firma Nestlé kilka lat temu stworzyła tzw. Europejską Inicjatywę Nestlé Na Rzecz Zatrudniania Ludzi Młodych – Nestlé needs YOUth. Objęte nią zostały osoby poniżej 30. roku życia, a jej celem jest walka z bezrobociem wśród tej grupy wiekowej. W ramach tego projektu firma organizuje praktyki letnie dla studentów, warsztaty prowadzone przez doświadczonych pracowników firmy, a w ramach szkolnictwa zawodowego – klasę patronacką w Technikum Gastronomicznym w Kaliszu, wraz z praktykami dla jej uczniów. Wsparciem do tej pory objęto ok. 2 tysiące osób, a do 2020 roku ma to być kolejne 1300, z czego szanse na zatrudnienie ma 700. Z kolei na staż przyjęto dodatkowo 600 kandydatów.
Ciekawym – również międzynarodowym - przykładem jest sieć McDonald's. Na umowę o pracę zatrudnia nawet osoby, które nie skończyły 18 roku życia. McDonald's buduje swoje programy w takiej skali w jakiej działa – ostatnią ogłoszoną inicjatywą jest program „Szansa dla młodzieży”, którego celem jest pomoc dla 2 mln młodych osób w wejściu na rynek pracy na świecie.
W całej Europie ma to być 43 tysiące praktyk do 2025 roku, choć akcja swój początek będzie miała w USA. Na kursy przygotowawcze dla młodych osób, które mają utrudniony start na rynku pracy przeznaczono tam granty o wartości milionów dolarów.
Czego wymaga pracodawca, a czego pracownik
Firmy poszukują specjalistów, ale z drugiej strony – jak wynika z badania „Bilans Kapitału Ludzkiego” (PARP), 62 procent pracodawców wymaga także od kandydatów rozwiniętych kompetencji miękkich, czyli komunikacyjnych, organizacyjnych czy interpersonalnych. Młodzi ludzie z kolei oczekują że pracodawcy pomogą im osiągnąć sukces zawodowy właśnie przez wspieranie rozwoju umiejętności takich jak kreatywność czy praca zespołowa (raport Deloitte „Millenialsi 2018”). Czy da się to pogodzić? Tak, choć tylko wtedy, gdy aktywny będzie nie tylko kandydat, ale również firma, która potrzebuje wartościowego pracownika.